środa, 27 listopada 2013

krwistoczerwona sukienka i zakrwawiony garnitur - rozdział XV

NOTKA POD ROZDZIAŁEM

„Harry, proszę.” – zaskomlałam do mojego telefonu, który trzymałam między policzkiem, a ramieniem. Suszyłam się moim miękkim białym ręcznikiem, kiedy wyszłam z łazienki po prysznicu.
„Poważnie Scarlet, myślę, że mogę mieć gorączkę i naprawdę nie chcę nikogo zarazić lub-”
„Harry.” – powiedziałam surowo. Westchnął głośno. Wieczorem jest bal charytatywny, a Harry cały dzień próbuje się wymigać. Ale ani ja, ani Anne się nie dawałyśmy.
„Co?”
„Wiem, że się denerwujesz. Ale obiecuję ci, nic się nie stanie, nie zawstydzę cię, ok? Nic, co się dziś stanie nie zmieni naszych relacji.” – każde moje słowo było szczere. Słyszałam drżący głos Harry’ego, zanim odpowiedział.
„Okej… będę o 19:30.” – powiedział krótko. Wiedziałam, że po prostu się denerwował. Słyszałam to w jego głosie, brzmiał jak mały chłopiec.
„Wyślę ci adres.” – odpowiedziałam.
„Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym cię odebrał?” – Harry zapytał.
„Nie, Sierra jest u mnie i się ze mną przygotowuje. Moi rodzice wcześniej pojadą sprawdzić, czy wszystko idzie dobrze, więc po prostu pojadę ze Sierrą.”
„Okej.” – Harry był przez chwilę cicho. „Więc, jeśli dziś przyjdę…”
„…tak?” – zapytałam, śmiejąc się cicho.
„Musisz przyjść do mnie na noc.”
„Jesteś pewny? To znaczy, jeśli masz gorączkę to nie chcę się zarazić…” – zażartowałam, na co Harry zaśmiał się cicho.
„Sądzę, że jakiś cudownym sposobem wyzdrowiałem.” – powiedział szybko.
„Zgoda.” – zaśmiałam się. „Tylko powiem rodzicom, że śpię u Sierry i pójdę do ciebie od razu po balu.”
„Tak, czuję się zdecydowanie lepiej.” – Harry odpowiedział i niemal czułam, jak się uśmiechał.
„Dobrze.” – uśmiechnęłam się. „Idź pod prysznic, załóż garnitur i widzimy się za godzinę.”
„Okej, kochanie.” – Harry powiedział i się rozłączył. Upuściłam komórkę na łóżko i założyłam szlafrok. Musiałam się pomalować i zakręcić włosy, które niedawno umyłam.
Kiedy włączyłam lokówkę, weszła moja mama.
„Mogłaś zapukać.” – wymamrotałam, ale moja mama zdecydowała, że mnie zignoruje.
„Cóż, twój ojciec i ja wychodzimy, by wszystko przygotować.” – mama powiedziała, kiedy podeszła, by obejrzeć sukienki, które powiesiłam na drzwiach szafy.
Moja matka miała na sobie klasyczną suknie, która miała kompletnie za dużo błyskotek jak na jej wiek. Jej włosy były ułożone w ciasny kok, jak zwykle. Na jej szyi i uszach wisiały diamenty. Była chodzącym klejnotem, nie w dobrym tego słowa znaczeniu, bardziej w chwalącym się.
„Podoba mi się ta sukienka.” – mama powiedziała, bawiąc się fioletową. „Kupiłam ci ją rok temu, prawda?”
„Tak,” – skinęłam. „Nie jestem pewna, którą założę. To tylko jeden z moich wyborów.”
„Załóż tą.” – moja mama powiedziała, kiedy podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek. „I załóż swoją diamentową bransoletkę, którą ci daliśmy, z ciemnymi diamentami na bokach.”
Fuknęłam. Czemu próbowała kontrolować wszystko, co robię?
Zostałam cicho.
„Nie spóźnij się,” – mama ostrzegła. „Widzę cię tam za godzinę.”
Skinęłam i obserwowałam, jak wyszła z pokoju. Sierra wyszła z mojej szafy, jej włosy były gotowe.
„Niegodziwa wiedźma wyszła?” – zapytała, na co się zaśmiałam.
„Tak, i wybrała za mnie sukienkę.” – powiedziałam, wstając i zrzucają szlafrok. Kupiłam kilka nowych sukienek i zabrałam kilka starych, wciąż nie byłam zdecydowana.
Założyłam fioletową sukienkę, którą wybrała moja mama i się obróciłam.
„Więc?” – zapytałam.
„Wyglądasz niesamowicie.” – Sierra uśmiechnęła się, ale wtedy pokręciła głową. „Ale zdejmij to.” – popatrzyłam na nią.
„Co? Dlaczego? Właśnie powiedziałaś, że wyglądam wspaniale!”
„Bo wyglądasz, ale nie wybrałaś jej. Zrobiła to twoja mama. Wybierz, co chcesz, Scar, nie co twoja mama chce. Nie masz ośmiu lat, możesz sama wybrać sobie ubrania.”
Skinęłam. Sierra miała rację. To dlatego była moją najlepszą przyjaciółką.
„Wiem, którą chcę.” – uśmiechnęłam się. Zrzuciłam fioletową i poszłam na tył mojej szafy. W tyle wisiała czerwona sukienka w której się zakochałam, kupiłam i nie miałam odwagi pokazać mamie, bo bałam się, że ją odrzuci. Była ryzykowna, ale boska.
Założyłam ją i ostrożnie zasunęłam suwak. Wyszłam i stanęłam przed Sierrą. Natychmiast wiedziałam, że jest taka jak myślałam : idealna.
„Scarlet…” – ciągnęła, kręcąc głową. „Jeśli nie założysz tej sukienki, nie pójdziesz na ten bal. Nie puszczę cię bez niej.”
Uśmiechnęłam się do niej. Sukienka miała kolor czerwonego jabłka, praktycznie krzyczała seksem i uwodzeniem. Miała odkryte plecy, które ukazywały moją opaloną skórę. Sukienka miała głębszy dekolt. Perfekcyjnie otulała moje ciało, uwydatniając moje krągłości i wąską talię. Miała też rozcięcie na boku, które pokazywało moje opalone nogi i wysokie, srebrne szpilki.
Czułam się w niej pewna siebie. Była idealna. A najlepsze było to, że wiedziałam, że Harry ją pokocha.

~~

Godzinę później, Sierra i ja wychodziłyśmy z jej samochodu, kompletnie wyszykowane.
Sierra miała na sobie niebieską sukienkę, która była krótka z przodu i długa z tyłu i miała błyskotki dookoła tali. Jej włosy były idealnie wyprostowane, a jej makijaż błyszczał. Wyglądała niesamowicie.
Wciąż miałam na sobie moją czerwoną sukienkę i srebrne szpilki. Moje blond włosy w połowie były wysoko upięte. Mój makijaż był ciemny i bardzo różnił się od mojego normalnego wyglądu.
Sierra prawiła mi komplementy, naprawdę czułam się dobrze.
Weszłyśmy do hotelu i na salę balową. Była ogromna. Ludzie byli wszędzie, ubrani w drogie suknie, garnitury, zegarki i diamenty.
Przyzwyczaiłam się do tego, chodzę na bal charytatywny co roku, odkąd mam odpowiedni wiek.
Przed pomieszczeniem był ogromny ekran, który pokazywał ilość zebranych dotąd pieniędzy. Planowano zebrać pięć milionów, a to było dużo jak na kilka godzin. Ale sala była wypełniona rodzinami, które nie wiedzą, co robić z pieniędzmi.
Na ekranie było pokazane, że na razie zebrano 500 tysięcy. A wszystko zaczęło się kilka minut temu.
Ogromny żyrandol wisiał na środku sufitu, światła odbijały się od czystej podłogi. Już tańczyło kilka osób, zespół grał po prawej stronie delikatną balową melodię. Pary kręciły się i tańczyły razem powoli.
Zawsze obserwowałam te pary z zazdrością. Co roku tu przychodzę, ale tylko raz miała parę. I to był Doug, który nie był tancerzem. Przynajmniej tak mówił.
Faceci prosili mnie do tańca wiele razy i kilka razy się zgodziłam, ale było coś innego w tańczeniu z kimś, na kim naprawdę ci zależy.
A dziś nie mogłam się doczekać, by tego doświadczyć.
Spojrzałam na tańczące pary i w kierunku moich rodziców, którzy byli przy stołach, rozmawiając z innymi rodzinami i przyjaciółmi. Podeszłam do mojej mamy, która wyciągnęła do mnie rękę, a Sierra za mną podążyła.
„Scarlet, droga, wyglądasz pięknie!” – kobieta, która rozmawiała z moją matką, powiedziała. Posłałam jej mały uśmiech, całując ją w policzek.
„Dziękuję pani Ramey, pani również wygląda pięknie.” – pani Ramey się do mnie uśmiechnęła. Wyglądała dobrze jak na 50 lat. Twarz mojej matki się uśmiechała, ale jej oczy były zimne, kiedy spojrzała na sukienkę, którą miałam na sobie.
„O, mój James na mnie patrzy!” – pani Ramey wyjaśniła, kiedy wskazała na swojego męża, który bezcelowo na nią patrzył. „Lepiej do niego pójdę, do zobaczenia później panie!”
Uśmiechnęłyśmy się i skinęłyśmy, obserwując jak pani Ramey idzie w kierunku Jamesa, pana Rameya.
„Widzę, że zmieniłaś sukienkę.” – moja matka powiedziała chłodno, jej oczy sędziwie przejechały po moim ciele.
„Przepraszam pani Thorne, to moja wina, przypadkowo ją pobrudziłam, kiedy malowałam Scarlet. Więc musiała się przebrać.” – Sierra wyjaśniła, uśmiechając się do mojej mamie.
„Oh,” – mama się uśmiechnęła. Uwierzyłaby we wszystko, co powie Sierra. Uwielbiała Sierrę, bo zna jej rodziców, którzy byli tak bogaci jak my. „W porządku kochanie.”
Sierra spojrzała na mnie, delikatnie ściskając moją dłoń. Zawsze mnie ratuje.
„Scarlet, kiedy przyjdzie twój przyjaciel?” – moja mama zapytała, unosząc idealnie zrobione brwi.
Mój ojciec, ubrany w ładny garnitur, przyszedł i pocałował mnie w policzek.
„Obie wyglądacie pięknie, dziewczyny.” – mój tata powiedział dumnie do mnie i do Sierry.
„Dzięki, tato.” – odpowiedziałam. Trzymał w dłoni kieliszek z szampanem i dał inny mamie.
„Cóż? Gdzie on jest?” – moja mama powtórzyła, patrząc na mnie.
„Oh, Harry będzie tu niedługo.” – powiedziałam pewna siebie. „I on jest moim chłopakiem mamo, nie moim przyjacielem.” – moja matka tylko się uśmiechnęła, zanim pocałowała mnie i Sierrę w policzek i odeszła w kierunku Greysonów, którzy byli bardzo blisko z naszą rodziną.
„Chcę poznać Harry’ego.” – powiedział mój tata, uśmiechając się. Uśmiechnęłam się i skinęłam. „Mam tylko nadzieję, że jest lepszy od Douga.”
Sierra i ja zaśmiałyśmy się. Mój ojciec nigdy nie lubił Douga, uważał, że jest sztuczny i płytki. Mój ojciec może być surowy i krytyczny,  i być pracoholikiem, ale czasami się zgadzamy.
„Jest dużo lepszy, tato, pokochasz go.” – uśmiechnęłam się. Mój ojciec oddał uśmiech i pokiwał, całując mnie w czubek głowy i poszedł w kierunku Greysonów, by dołączyć do mojej matki.
Poczułam, jak mój telefon dzwoni w mojej czerwonej, błyszczącej kopertówce. To był sms od Harry’ego, mówiący ‘już jestem’. Poczułam jak moje serce przyspiesza. To było to.
„Idę spotkać się z Harrym w holu, będę z powrotem za kilka minut, okej?” – powiedziałam do Sierry, która skinęła z ekscytacją. Włożyłam telefon do torebki i przeszłam przez salę balową w kierunku wyjścia.
Otworzyłam i zamknęłam drzwi tak, aby nie słyszeć głośnych rozmów i muzyki, kiedy szał w kierunku holu. Moje szpilki stukały o podłogę, kiedy stanęłam przed głównymi drzwiami.
Nigdzie nie widziałam Harry’ego.
Odwróciłam się i zobaczyłam jak stoi w rogu holu, jego oczy były przyklejone do mnie.
On… zapierał dech. Co było dla mnie dziwnym określeniem chłopaka, ale żadne inne słowo nie oddawało go sprawiedliwie. Jego wysokie ciało było pokryte czarnym garniturem i białą koszulą z czarną muchą.
Żadne z jego tatuaży i blizn nie było widoczne, oprócz kilku ran na dłoniach, kilka z nich były od włamania się do mojego domu. Jego włosy były ciemne i niekompletnie poza kontrolą, ale wyglądały jakby przejechał po nich ręką. Układały się na jego czole i kręciły na końcach.
Wyglądał idealnie od czubka głowy po czarne błyszczące buty.
Zdałam sobie sprawę, że idę powoli w jego kierunku, kiedy moje oczy były wymierzone na niego. Zatrzymałam się kilka kroków przed nim i poczułam się niepewna siebie przez jego twardy wzrok. Jego zielone oczy były ciemne i wędrowały po moim ciele, jego język przejechał po jego już czerwonych ustach.
„Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką widziałem w życiu.” – wychrypiał, jego głos zadzwonił mi w uszach. Uśmiechnęłam się nieśmiało i spojrzałam w dół. Jeden z długich palców Harry’ego złapał mój podbródek i podniósł moją głowę, kiedy podszedł do mnie, zmniejszając dystans między nami.
„Jesteś cholernie idealna.” – powiedział, jego gorący, miętowy oddech dmuchnął w moją twarz. Uśmiechnęłam się i pochyliłam, składając powolny pocałunek na wilgotnych ustach.
„Ty też umyłeś się bardzo dobrze.” – uśmiechnęłam się, sprawiając, że Harry się roześmiał. Spojrzał w dół na jego ubrania, jego oczy podniosły się, by spojrzeć na moje.
„Więc, wyglądam dobrze? Nie będę za bardzo odstawał?” – Harry zapytał, unoszą brwi, jego kompleksy wyszły na zewnątrz.
„Lubię cię nie dlatego, że nie jesteś jak ludzie tutaj, Harry.”  -powiedziałam, wskazując na drzwi Sali balowej. „Nie próbuj się wmieszać.”
Harry uśmiechnął się do mnie, ponownie całując mnie w usta.
„Przestań mnie całować.” – zaśmiałam się, kiedy kontynuował składanie pocałunków na moich ustach. „Musimy iść!”
Harry niechętnie odsunął się, a ja złączyłam nasze palce i poprowadziłam go do sali balowej.  Więcej rodzin się pojawiło i zebraliśmy już ponad milion.
Spojrzałam na Harry’ego, kiedy skanował wszystkich i próbował wszystko przyswoić.
„Wszystko w porządku?” – wyszeptałam do Harry’ego, kiedy zobaczyłam, że oczy mojej matki wylądowały na nas, a ona skinęła na nas.
„Mhm.” – Harry wymamrotał, a jego uścisk na mojej dłoni się zacisnął się. W końcu dotarliśmy do mojej mamy i taty, a ja usłyszałam drżący oddech Harry’ego.
„Mamo, tato, to jest mój chłopak Harry.” – uśmiechnęłam się, puszczając dłoń Harry’ego, żeby mógł uścisnąć rękę mojego taty.
„Harry, miło cię poznać.” – mój tata uśmiechnął się, kiwając.
„Pana również. Dziękuję, za zaproszenie.” – Harry uśmiechnął się.
„Wszystko dla mojej księżniczki.” – mój tata zaśmiał się, patrząc na mnie. Przewróciłam oczami i obserwowałam jak Harry wita się z moją mamą.
„Miło cię znów widzieć, Harry.” – powiedziała krótko, posyłając mu ciasny uśmiech. To nic więcej niż to czego się po niej spodziewałam. Wiedziałam, że myśli, że Harry ma na mnie zły wpływ, więc oczywiście nie była jego wielką fanką.
„Panią również, pani Thorne.” – uśmiechając się, kiedy jego ręką oplotła moją talię.
„Więc chodzisz do South Pacific?” – mój tata zapytał, unosząc brwi.
„Tak, proszę pana.” – Harry skinął.
„Proszę, nie mów do mnie proszę pana. Przez to czuję się stary.” – mój tata zaśmiał się, a Harry i ja się do niego przyłączyliśmy. Mogłam powiedzieć, że nerwy Harry’ego zaczynają się oddalać.”
„Mamy razem chemię.” – dodałam, a mój ojciec spojrzał pod wrażeniem na Harry’ego.
„Chodzisz na zaawansowaną chemię ze Scarlet?” – zapytał. Harry spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
„Tak, chemia zawsze była dla mnie bardzo łatwa.” – odpowiedział.
„Tak, jestem jego partnerką.” – zażartowałam, na co mój tata się zaśmiał, a Harry przewrócił oczami.
„Ona tylko zwala na mnie całą robotę.” – Harry dodał, na co uderzyłam go w bok.
„Ostatnio napisałam analizę naszego eksperymentu.” – odpowiedziałam, przewracając oczami.
„Więc mówisz, że South Pacific jest dobrą szkołą?” – mój tata zapytał Harry’ego. Zesztywniałam delikatnie, mając nadzieję, że Harry odpowie pewnym tak.
Widzicie, moja mama ma obsesję na punkcie jej reputacji i tego jak inni na nią patrzą, mój tata za to ma obsesję na punkcie pieniędzy i sukcesów. Moi rodzice mnie kochali, bez wątpliwości, ale wciąż mają swoje obsesje.
Obsesja taty była łatwiejsza do znoszenia. Moja mama była zawiedziona tym, że chodzę do South Pacific, bo wiedziała, że przez to ja i ona będziemy miały złą reputację. Mój ojciec był zły, że chodzę do South Pacific, bo myślał, że to źle wpłynie na moje oceny i nie dostanę się na studia.
„Definitywnie.” – Harry powiedział pewnie, na co się rozluźniłam. „Nie mam tak dobrych ocen jak Scarlet, ale wiem że w naszej szkole jest wiele dobrych nauczycieli i okazji.”
Mój tata uśmiechnął się do mnie dumnie i mogłam powiedzieć, że polubił Harry’ego. Wszystko, o czym mówiłby Doug to golf i to by znudziło mojego tatę bardzo szybko.
„Dobrze to słyszeć.” – tata uśmiechnął się. „Ja nigdy nie byłem bardzo powtarzającym uczniem w liceum, ale z tego, co mówiła Scarlet, jesteś lepszy ode mnie.”
„Starałem się bardziej, wygląda na to, że Scarlet ma na mnie dobry wpływ.” – Harry odpowiedział, przyciągając mnie do siebie.
„Cóż, bawcie się dziś dobrze!” – mój tata się zaśmiał. „Idźcie potańczyć lub napijcie się szampana.”
„Miło było pana poznać,” – Harry zaśmiał się, kiedy zaczęliśmy iść w kierunku stołów, by usiąść.
„Kurwa mać.” – Harry wymamrotał, kiedy usiedliśmy obok siebie.
„Co?”
„Jestem tak szczęśliwy, że już po wszystkim.” – Harry odpowiedział. Pogładziłam delikatnie jego rękę.
„Wiem, że się denerwowałeś, więc dziękuję, że to zrobiłeś.” – uśmiechnęłam się.
„Nie denerwowałem się.”
„Tak jasne, Harry.” – powiedziałam, przewracając oczami. Uśmiechnął się, jego dołeczki pojawiły się na jego policzkach, a on przejechał dłonią po włosach. „Cóż, myślę, że mój tata cię lubi.”
„Nie jest zły.” – Harry wzruszył ramionami. „Twoja mama z drugiej strony… nie lubi mnie za bardzo.”
„Cóż dobrze, ja też jej za bardzo nie lubię.” – wymamrotałam, patrząc na miejsce, gdzie stała po drugiej stronie pomieszczenia, rozmawiając ze sponsorami.
Obserwowałam jak Harry wstaje i oferuję mi dłoń. „Czy mogę poprosić o ten taniec?”
Uśmiechnęłam się i dałam mu swoją dłoń, a on poprowadził mnie na parkiet, przed zespołem, który grał delikatną muzykę.
Ręce Harry’ego oplotły moją talię, a moje ręce jego szyję. Wolno się obracaliśmy do otaczającej nas muzyki, pary dookoła nas wydawały się znikać nawet jeśli zostały tam, gdzie były.
Moje niebieskie oczy popatrzyły na zielone Harry’ego. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w usta. To trwało tylko kilka sekund, ale motyle wybuchły w moim brzuchu.
Moje marzenie się spełniało.
To brzmiało tom tandetnie, ale czekałam na ten moment przez lata. Harry i ja dalej powoli tańczyliśmy, a moja głowa leżała na jego klatce piersiowej.
„Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz?” – Harry wymamrotał mi do ucha. Zachichotałam i skinęłam.
„Myślę, że mogłeś już o tym wspomnieć raz czy dwa.”
„I jestem pewny, że powiem to znowu.” – Harry odpowiedział, był poważny. „Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłem.”
„Mogłabym powiedzieć to samo.”- powiedziałam cicho. Harry zaśmiał się.
„Nie ma we mnie niczego specjalnego.” – odpowiedział, jego oczy posmutniały. Rozejrzał się po pomieszczeniu, unikając mojego wzroku. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Harry myślał, że jest bezwartościowy i nie było nic, co mogłabym powiedzieć. Żadne słowa nie mogły pomóc. Po prostu musiałam z nim zostać i udowodnić mu, jak wiele dla mnie znaczy.
Zespół skończył piosenkę, przez co wszyscy przestali tańczyć.
„Zrobimy krótką przerwę, więc idźcie porozmawiać z przyjaciółmi, a my wrócimy za krótką chwilę.” – główny gitarzysta powiedział do mikrofonu, kiedy odstawił gitarę.
Harry i ja zaczęliśmy iść w kierunku moich rodziców, który stali z panem i panią Knight, bardzo bogatą rodziną. Znam ich od dziecka.
„Ah, tutaj jest.” – pani Knight uśmiechnęła się, patrząc na mnie. Zawsze ją kochałam. „Moja ulubiona mała dziewczynka! Chociaż już nie jesteś taka mała.”
Zaśmiałam się lekko i przytuliłam panią Knight.
„Tak dawno pani nie widziałam!” – odpowiedziałam. „Nie było was na trzech ostatnich balach!”
„Wiem skarbie.” – pani Knight powiedziała smutno. „Z naszymi rodzinnymi wycieczkami i ciągłym zawiłym rozkładem zajęć Woodsa, musieliśmy opuścić bal na kilka lat.”
„Czy jest tu Woods?”- zapytałam. Woods był synem pana i pani Knights. Był ode mnie rok starszy i nie widziałam go od pierwszego roku w liceum, czyli od trzech lat.
Woods był właściwie moim pierwszym chłopakiem. Chodziliśmy ze sobą w 9. klasie przez kilka miesięcy. Miałam na jego punkcie absolutną obsesję, a on na moim. Byliśmy ze sobą cały czas. Był moją pierwszą dziecinną miłością, ten rodzaj uczucia, gdy myślisz, że jesteś zakochany i wtedy, kilka miesięcy później, zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę to nie była miłość.
Nie tylko to, o też był moim pierwszym pocałunkiem. Woods bardzo zawrócił mi w głowie.
„Jest” - pani Knight odpowiedziała, uśmiechając się. „Wrócił na ten weekend do domu ze studiów i chciał przyjść. Nie mógł przestać gadać o tym jak się cieszy, że spotka swoją starą dziewczynę, Scarlet.”
Moja matka, ojciec i pani Knight wszyscy zaczęli się śmiać na ten komentarz. Ale ja czułam jak Harry sztywnieje obok mnie.
„Mam nadzieję, że nie rozmawiacie o mnie.” – niski, jedwabisty głos dochodził zza mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam, że stoi tam Woods.
Wyglądał zupełnie inaczej niż kiedy widziałam go ostatni raz. To było kiedy miałam 13 lat, ale zmienił się na dobre.
Miał lodowo niebieskie oczy takie jak moje i ciemne włosy, które układały się na czole tak jak u Harry’ego. Był boski. Jego wzrost nade mną górował, waży pewnie tyle samo co Harry. Miał na sobie idealnie dopasowany garnitur, a ja czułam jego perfumy.
Nasze oczy się spotkały, a ja poczułam jak jego oczy wędrują po moim ledwo ubranym ciele. Wiedziałam, że Harry na pewno to zauważył, prawdopodobnie się zezłości, więc natychmiastowo przemówiłam.
„Właściwie to robiliśmy.” – odpowiedziałam, uśmiechając się do niego. Woods tylko się uśmiechnął i uniósł na mnie brwi.
„Oh Woods!” – moja mama wybuchła, biegnąc do niego. „Stałeś się bardzo przyjemnym młodym mężczyzną! Na pewno nie możesz odpędzić się od dziewczyn.”
Wszyscy zaśmiali się na komentarz mojej mamy. Spojrzałam na Harry’ego, który patrzył na Woodsa z ciężkim wyrazem twarzy. Złapałam jego dłoń i mocno ją uścisnęłam. Popatrzył na mnie i posłał mi mały uśmiech, a ja próbowałam dodać mu otuchy.
Wiedziałam, że pewnie denerwuje się prze Woodsa. Był dla mnie idealny, w większości spraw. Był bogaty, mądry, moi rodzice go kochali i oboje chodziliśmy do North Pacific.
Ale był także przeciwieństwem tego, czego chciałam, czyli Harry’ego.
„Oh ty i Scarlet po prostu musicie zatańczyć!” – moja mama wykrzyknęła patrzą na mnie. „Jak za starych czasów!”
„Mamo!” – powiedziałam zawstydzona. Nie tylko nie potrzebowałam jej, by obrażała mnie przed Woodsem, ale była tutaj z moim chłopakiem.
„Daj spój Scarlet, to tylko dla zabawy, nie musicie się pobierać.” – moja mama zaśmiała się razem z rodzicami Woodsa. Mój tata nas obserwował, upijając alkohol ze swojej szklanki.
„Nie będę odciągał Scarlet od jej pary.” – Woods uśmiechnął się, patrzą na mnie i z powrotem na Harry’ego. Ale jego oczy powróciły na moje w kilka sekund, intensywne i pełne emocji.
„Oh Harry się nie pogniewa, prawda Harry?” – moja mama zapytała Harry’ego. Poczułam jak opada mi szczęka. Wiedziałam, że Harry pewnie myślał ‘nie ma kurwa takiej opcji’, ale chciał zrobić jak najlepsze wrażenie na mojej mamie.
„Nie.” – Harry wydusił, jakby inne słowa nie chciały przejść mu przez gardło.
„To nie jest dobry pomysł, zespół nawet nie gra, a Harry i ja jesteśmy głodni i-”
„Oh nonsens, i tak musicie się zgadać! A zespół już wrócił na scenę! To tylko kilka minut.” – pani Knight uśmiechnęła się, zgadzając się z moją matką.
„Proszę Scarlet, nie łam serca mojego biednego syna bardziej niż już to zrobiłaś.” – zaśmiała się razem z moją mamą. „Jestem pewna, że ma już złamane serce, bo masz parę.”
Oczy Woodsa się rozszerzyły, kiedy te słowa opuściły usta jego matki, a on spojrzał na mnie i Harry’ego przepraszająco.
„Zgaduję, że jeden taniec nic nie zrobi.” – powiedziałam, próbując sprawić, by rodzice Woodsa i moi się zamknęli.
Woods wyciągnął do mnie dłoń, a ja spojrzałam na Harry’ego, który obserwował mnie wolno.
„Zaraz wrócę.” – uśmiechnęłam się, zanim złapałam rękę Woodsa i zaprowadziłam go na parkiet.
Woods powtórzył to, co wcześniej zrobił Harry. Oplótł rękami moją talię, a moje ręce powędrowały na jego szyję. Ale to było takie… inne. Z Harrym czułam się komfortowo. Byłam bezpieczna.
Woods był nowy, obcy i sprawiał, że się denerwowałam.
„Przepraszam za moją mamę, zawsze żałowała, że już ze sobą nie jesteśmy.” – Woods zaśmiał się. Uśmiechnęłam się.
„Cóż to był młody szkolny związek.” – wzruszyłam ramionami. „Wszyscy rodzice się tak zachowują.”
„Więc jak tam u ciebie?” – zapytał. Byłam wdzięczna za zmianę tematu, kiedy dalej tańczyliśmy.
„Wspaniale.” – uśmiechnęłam się, patrząc w jego niebieskie oczy. „Zastanawiam się na jaki uniwersytet pójdę w przyszłym roku. A co z tobą? Podobają ci się studia i bycie z daleka od domu?”
„Nie będę kłamał Scar, kocham to.” – Woods zaśmiał się. Miał dobry śmiech, zaraźliwy. „Dobrze jest się wyrwać z tego miasta, gdzie znam chyba każdą pieprzoną osobę. W szkole znam tych, których chcę znać. Zacząłem od nowa.”
„To brzmi wspaniale.” – powiedziałam prawdziwie. „Nie mogę się tego doczekać.”
„Twój czas nadejdzie wkrótce.” – Woods uśmiechnął się, zakręcając mną. „Bardzo się zmieniłaś.” – wymamrotał cicho.
Pozostałam cicho, kiedy jedna z dłoni Woodsa zdjęła mi kosmyk z twarzy i wróciła na moją talię.
„Nie masz przerw między zębami. Twoje włosy są dłuższe. Jesteś teraz kobietą.” – Woods powiedział cicho, jego oczy wpatrzone były w moje. Robiło się poważnie stanowczo za szybko.
„Ale wciąż widzę piegi na twoich policzkach. I wciąż masz te same niebieskie oczy, które się bardziej niebieskie od pierdolonego oceanu.” – Woods dodał, śmiejąc się cicho.
Skinęłam cicho, uśmiechając się. Nie wiedziałam co powiedzieć.
„Pamiętasz, kiedy znaliśmy się lepiej niż ktokolwiek inny?” – Woods zapytał. Uśmiechnął się i spojrzał w dół, jego idealnie proste i białe zęby stworzyły piękny śmiech.
Poczułam na sobie czyjś wzrok i spojrzałam na Harry’ego, który stał ze Sierrą. Widział ja kilka razy, a ja wiedziałam, że ona pewnie próbowała odciągnąć jego myśli ode mnie i Woodsa. Ale nie sądzę, że to działało, bo zielone oczy Harry’ego były ciemne i patrzyły na ręce Woodsa oplatające moje ciało.
To musiało się skończyć, nie mogłam już dłużej tańczyć z Woodsem.
„Przepraszam, że kończę ten taniec tak szybko, ale naprawdę muszę iść do łazienki.” – uśmiechnęłam się przepraszająco do Woodsa, który skinął i puścił moją talię, jego dłonie spoczęły na moich biodrach na trochę dłużej niż to konieczne.
„Zaraz wrócę.” – powiedziałam, kiedy go ominęłam i poszłam w kierunku łazienek na korytarzu. Poszłam tam i wzięłam głęboki oddech.
Co się tam właśnie stało? Moja stara miłość sprzed pieprzonych trzech lat, chciała mieć ze mną moment. Nie wspominając, że mój chłopak nas obserwował.
Delikatnie zmrużyłam oczy, usuwając cały rozmyty makijaż, kiedy drzwi otworzyły się z rozmachem i do środka wbiegła Sierra.
„Scarlet, Harry i Woods są na zewnątrz w alejce za budynkiem i myślę, że będą się bili!” – Sierra krzyknęła, chwytając mnie za rękę i wyciągając mnie za drzwi.
„Co?” – zapiszczałam.
„Musimy wyjść frontowymi drzwiami i obejść budynek,” – Sierra fuknęła, kiedy biegłyśmy przez hol. „Jeśli wyjdziemy tylnymi drzwiami prze salę balową twoi rodzice nas zobaczą. Nie mogą się dowiedzieć, że Harry zaczął kłótnie.”
Wybiegłyśmy na zewnątrz i do alejki na tyłach budynku, gdzie słychać było krzyki i odgłos ciała uderzanego o ciało. O Boże.
„Sierra, co się stało?” – zapytałam, kiedy dalej przemierzałyśmy długą aleję.
„Nie wiem! Próbowałam odwrócić uwagę Harry’ego, bo czułam, że jest bardziej niż wkurzony. Ale odwróciłam się, by powiedzieć cześć mojej mamie. A kiedy wróciłam na poprzednie miejsce Harry i Woods już zamykali tylne drzwi, rozmawiając o tobie!”
„Moi rodzice nie słyszeli?” – zapytałam rozpaczliwie, kiedy kontynuowałyśmy biegnięcie. Ale było trudno biec w tych cholernych szpilkach, które na sobie miałam.
„Nie, na szczęście nikt nie słyszał.” – Sierra powiedziała, kiedy odwróciłyśmy się, by zobaczyć jak Harry i Woods stoją tam krzycząc.
Harry stał tyłem do mnie, a Woods przodem. Harry przycisnął Woodsa do budynku, krew spływała po jego twarzy i garniturze. Ale z powodu braku ich odpowiedzi, wydawało się, że nas nie usłyszeli.
„Jeśli jeszcze raz położysz pieprzony palec na mojej dziewczynie, nie będę miał wątpliwości przed daniem ci kulki w łeb.”- Harry wyburczał. „Czy mnie kurwa rozumiesz?”
Woods tylko walnął Harry’ego pięścią w brzuch, przez co Harry przestał go przyciskać do ściany. Woods na pewno nie był jakąś ciotą. Nie żeby jego rodzice wiedzieli, ale Woods był skory do bójek kiedy był w liceum.
Obserwowałam jak Woods uderzył Harry’ego prosto w twarz, na co Harry zajęczał. Ale szybko się zrewanżował, uderzając Woodsa łokciem. Woods upadł na kolana, a ja widziałam jak Harry z powrotem go podnosi i ponownie uderza.
W końcu, ożyłam i rozbrzmiał mój głos.
„Harry, przestań!” – krzyknęłam, Woods i Harry spojrzeli na nas. Oboje opuścili pięści.
Harry natychmiastowo do mnie podbiegł, ale zatrzymał się, kiedy wyciągnęłam dłoń, by go powstrzymać.
„Si, czy możesz umyć Woodsa, zanim jego rodzice go zobaczą i dowiedzą się o bójce?” – poprosiłam Sierrę, a ona skinęła i wzięła Woodsa.
„I powiedz mojej mamie, że poczułam się źle i Harry zabrał mnie do twojego domu.” – dodałam. Uśmiechnęła się i skinęła, prowadząc Woodsa. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Siniaki zaczynały formować się na jego twarzy, a on oddychał szybko.
„Dobrze cię było znowu zobaczyć, Scar.” – wydusił z siebie, zanim odwrócił się i poszedł za Sierrą.
„Chodźmy.” – powiedziałam do Harry’ego, prowadząc go w stronę samochodu.
„Wychodzimy?” – Harry zapytał. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
„Tak, Harry, wychodzimy. Po twojej twarzy ścieka krew z nosa i ust, nie wspominając o tym, że twój garnitur jest w niej cały. Nie sądzę, że się nadajesz, żeby tam wrócić.” – odpowiedziałam.
„Przepraszam.” – Harry powiedział, kiedy zatrzymaliśmy się przed jego samochodem. „Zrujnowałem ci bal. Wiedziałem, że to zrobię. Jestem tak cholernie głupi. Przepraszam Scarlet. Nie chciałem, ale nie mogłem się powstrzymać. Wkurzyłem się i straciłem panowanie. Jest mi tak cholernie przykro.”
Zdjęłam ręce z klatki piersiowej i westchnęłam, podchodząc do pokrwawionego Harry’ego przytulając go mocno.
„Nie powinnam zgodzić się z nim zatańczyć.” – powiedziałam. Harry pozostał cicho, jego ręce mnie oplotły.
„Będziesz cała w mojej krwi.” – Harry powiedział po kilku minutach ciszy. Zaśmiałam się i odsunęłam.
„Jesteś pewna, że nie chcesz tam wrócić? Pojadę do domu.” – Harry odpowiedział. Pokręciłam głową.
„Nie, chcę jechać z tobą. Mam dość North Side.” – Harry uśmiechnął się.
„Więc czy to znaczy, że mi wybaczyłaś?” – zapytał.
„Nie jestem zła.” – powiedziałam. „Ale mnie wystraszyłeś. Nigdy więcej nikomu nie groź bronią Harry, to straszne.” – przeszły mnie ciarki. „Ale wiem, że nikogo byś nie zabił.”
Harry skinął, posyłając mi niepewny uśmiech.
„Jedźmy do domu.” – powiedział, pociągając mnie do jego samochodu.
~~
25 minut później zaparkowaliśmy na podjeździe pustego domu Harry’ego.
„Moja mama jest w pracy, a Matt i Sam są u naszego wujka.” – Harry powiedział, kiedy weszliśmy do środka. Pokiwałam i poszłam za nim do jego pokoju.
„Dziękuję, że dziś przyszedłeś.” – powiedziałam, siadając na krawędzi łóżka Harry’ego. „Nie było idealnie, ale przynajmniej zatańczyłam jeden taniec z moim chłopakiem.” – zaśmiałam się.
Harry spojrzał na mnie, zanim chwycił mój telefon i zaczął czegoś w nim szukać.
„Co robisz?” – zapytałam z ciekawością. Ale Harry tylko posłał mi mały uśmiech, kiedy wycisnął kolejny przycisk i popłynęła wolna, delikatna, balowa muzyka.
„Scarlet Thorne, czy mogę poprosić o drugi taniec?” – Harry zapytał, kładąc telefon na szafce i wyciągając dłoń. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy i skinęłam, cicho biorąc jego dłoń.
Tym razem, wierzcie lub nie, tańczenie z Harrym było lepsze. Nie kontrolowaliśmy uśmiechów na naszych twarzach.
Moje oczy były na jego, kiedy patrzyłam na jego zakrwawioną twarz. Jakimś sposobem tańczenie z pobitym i zakrwawionym Harrym w jego starym pokoju bez szpilek i z rozmazanym makijażem było lepsze od mojej poprzedniej bajki i tańczeniu z nim na balu, gdzie wszystko było perfekcyjne.
I wtedy zdałam sobie sprawę, że moja stara bajka nie była już tym, czego chciałam. Chciałam chłopaka,  który stał przede mną. Był moją idealnie nieidealną bajką.

PRZEPRASZAM ŻA TO ŻE DIALOG JEST W " " " ALE ZUPEŁNIE NIE MAM CZASU ŻEBY TO ZMIENIĆ OSTATNIO, JESZCZE DO TEGO MORDUJECIE MNIE NA ASKU I TAK DALEJ BO MIAŁ BYĆ WCZORAJ. NAWET JA SAMA NIE PRZECZYTAŁAM GO DO KOŃCA!!!

jutro mam wywiadówkę, więc nie mam zielonego pojęcia kiedy będzie kolejny i mówię całkiem serio..

proszę was komentujcie okej? bo bez tego nie będzie rozdziałów.

skromnie przypominam, że mamy ponad połowę 1 części DAMAGED INNOCENCE za sobą:)


cześć

piątek, 22 listopada 2013

straszna przyszłość - rozdział XIV

- I'm bulletproof, nothing to lose fire away, fire away * – zanuciłam pod nosem, kiedy wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznikiem.Szybko wysuszyłam ciało, żebym mogła okręcić włosy ręcznikiem. Założyłam na siebie pasujący stanik i majtki. Zdjęłam ręcznik z włosów i rozczesałam ten mokry, splątany bałagan.
Byłam dziś w naprawdę dobrym humorze. Harry i ja szybko wczoraj zasnęliśmy, a ja obudziłam się praktycznie na nim. Światło padające przez okno obudziło mnie i zdałam sobie sprawę, że jest już dziesiąta.
Po spędzeniu dziesięciu minut na wyrywaniu się z śmiertelnego uścisku Harry’ego bez obudzenia go, wskoczyłam pod prysznic. Czułam się dobrze. Czułam się świeża i czysta. Nie wspominając o tym, że również dobrze pachniałam.
Otworzyłam drzwi łazienki, które prowadziły do mojego pokoju i upewniłam się, że Harry jeszcze śpi. Spał. Leżał na plecach bez koszulki, jak zawsze, a jego głowa była delikatnie przechylona na bok, jego oczy zamknięte. Wyglądał jak mały, niewinny chłopiec, którego nie widziałam za często.
Uśmiechnęłam się do siebie, zanim wyszłam z łazienki, moje ciało wyeksponowane, do szafy, która była po drugiej stronie pokoju. Zamknęłam drzwi i przeszukałam komody i wszystkie ubrania, które posiadałam. Moja szafa była ogromna, ale i tak zawsze miałam problem z wybraniem stroju.

Po przejrzeniu moich rzeczy, zdecydowałam się na zwykłe czarne legginsy i duży szary sweter, który sięgał mi niemal do połowy ud. Usiadłam przy mojej toaletce, która była na tyle szafy. Nałożyłam tusz do rzęs i korektor, zostawiając moją twarz całkiem naturalną.
Wyszłam z szafy, by zobaczyć jak Harry siedzi na łóżku i wygląda przez moje okno, skąd jest świetny widok na basen w naszym ogrodzie. 
- Obudziłeś się. – powiedziałam, siadając na krawędzi łóżka, naprzeciwko Harry’ego.
Odwrócił się, by na mnie spojrzeć, uśmiechając się do mnie, jego oczy pojaśniały. Zaśmiałam się, widząc jego poranne włosy, które były szalone, jego loki były skierowane we wszystkie strony.
- Nie śpię od około 20 minut. – odpowiedział, pociągając mnie na swoje kolana, tak że moje nogi oplotły jego pas. Jego poranny głos był mroczny i niski, nigdy nie słyszałam niczego tak seksownego.
- Oh, czy mój prysznic cię obudził? – zapytałam, patrząc na niego. Dosięgnął moich mokrych włosów, bawiąc się kosmykiem, zanim założył mi go za ucho. 
- Nie, obudziłem się kiedy wstałaś z łóżka. Jest tak, że nawet kiedy śpię, moje ciało wie, że nie ma cię obok mnie. – Harry powiedział, całując moje usta. Zamruczałam w satysfakcji, ale zatrzymałam się w połowie pocałunku, odsuwając się.
- Czekaj. – zatrzymałam się, Harry uniósł brwi w pytaniu - Jeśli nie śpisz od 20 minut, to widziałeś, jak przeszłam po pokoju półnaga i udawałeś, że śpisz?
Harry posłał mi bardzo niewinny uśmiech, który pokazał jego dołeczki, kiedy zaczął się śmiać. Moja szczęka opadła, a ja walnęłam go w jego gołe ramię, na którym było wiele tatuaży.
Zaśmiał się głośniej, jego ręce oplotły moją talię, a ja przewróciłam oczami.
- Nie mogłem się powstrzymać, moje oczy były zamknięte i a ty po prostu przeszłaś, a ja nie chciałem się odezwać i cię przestraszyć… – powiedział, ale było oczywiste, że to gówno prawda.
- Podstępny drań. – wymamrotałam, na co Harry ponownie się zaśmiał, kiedy pochylił się by mnie pocałować.
- Widziałem to wszystko ostatniej nocy, kochanie. – powiedział między pocałunkami. Moja twarz zrobiła się gorąca na myśl o ostatniej nocy. Było niesamowicie, ale wciąż byłam nieśmiała, jeśli chodzi o moje ciało. Przyzwyczajenie się do tego zajęłoby mi chwilę.
- Pamiętam, całkiem dobrze. – odpowiedziałam. Harry uśmiechnął się, jego twarz schowała się w głębieniu mojej szyi, więc jego loki łaskotały delikatnie mój policzek.
- Wstańmy, to pomogę ci się spakować. – wymamrotał w moją szyję.
- Pakować, po co? Gdzie się wybieramy? – zaśmiałam się, kiedy Harry gorący oddech Harry’ego dotknął mojej szyi.
- Z powrotem do domu. – odpowiedział.
Odchyliłam się tak, żebym mogła zobaczyć Harry’ego twarzą w twarz. Westchnęłam cicho i posłałam mu smutny uśmiech.
- Harry, muszę tu zostać. Muszę zostać z moimi rodzicami. – powiedziałam. Oczy Harry’ego posmutniały, ale myślę, że zaakceptował to, jako moją odpowiedź.
- Ale dlaczego? – zajęczał - Nienawidzisz tego miejsca. Czemu chcesz być gdzieś, gdzie nieszczęśliwa?
Dobre pytanie. 
- Muszę być solidna do końca klasy maturalnej. Uwierz mi, nic nie brzmi lepiej od mieszkania z tobą. Ostatni dwa tygodnie był szczerze najlepsze w moim życiu… ale nie mogę.
Harry skinął cicho.
- I twoja mama nie musi się zajmować kolejnym dzieckiem. Ma trzech chłopców, myślę, że to wystarczająco. – uśmiechnęłam się słabo - I jeśli znowu opuszczę dom, moi rodzice zabiorą mi środki do życia. Jestem zaskoczona, że nie zrobili tego za pierwszym razem. Więc nie będę miała pieniędzy na rzeczy w twoim domu.
- Scar, jeśli pieniądze są problemem, nie martw się o to. Mam sposoby na zdobycie pieniędzy, uwierz mi. Mogę zdobyć kasę. – Harry odpowiedział poważnie, jego dłonie delikatnie uścisnęły moją twarz.
Pokręciłam głową, kilka kosmyków spadło mi na twarz.
- Nie chcę, żebyś to robił. Mam całkiem dobry pomysł, dzięki któremu zdobędziesz pieniądze i prawdopodobnie to będzie legalne. – Harry przewrócił oczami.
- Okej. – wymamrotał.
- Harry, jeśli boisz się, że moje mieszkanie w innym domu jakoś zmieni to co jest między nami, nie bój się. Nic między nami się nie zmieni. Nic się nie zmieni. Obiecuję. Będę przychodziła do ciebie na nocki, a ty możesz tu spać, kiedy nie będzie moich rodziców. Nic się nie zmieni.
- Wiem. – Harry skinął.
Uśmiechnęłam się, składając prosty pocałunek na jego ciepłych ustach, przytulając mnie mocno.
- I zawsze możemy razem zamieszkać, kiedy skończymy szkołę. – Harry powiedział, jakby myślał na głos. Napiął się, gdy to powiedział, jakby nie miał zamiaru tego powiedzieć.
Odchyliłam się. To nie tak, że nie chcę mieszkać z Harrym, nie było niczego, czego chciałabym bardziej, to fakt, że o tym myślał. Naprawdę lubił mnie tak bardzo, że planuje zostać ze mną po zakończeniu i na studiach? To było zaskakujące, bo to Harry, ten sam facet, który nigdy nie był z związku.
- Mam na myśli, jeśli-wiesz, nadal będziemy razem i wszystko i jeśli będziesz chciała, czy cokolwiek. Nie wiem, mam na myśli-
- Nie, nie odrzuciłabym zamieszkania z tobą po zakończeniu szkoły.. – przerwałam mu. Harry spojrzał na jego dłonie i ponownie na mnie ostrożnie. To oczywiste, że to dla niego duży krok - Myślę, że jestem po prostu zaskoczona tym, że naprawdę myślisz o przyszłości. Większość facetów żyje z dnia na dzień, a nie przyszłościowo, zwłaszcza jeśli chodzi o związki. – skończyłam.
- Wiem. I żeby być szczerym, nigdy wcześniej nie myślałem o mojej przyszłości. Głównie dlatego, że wiedziałem, że moja przyszłość będzie wyglądała tak samo jak teraz, utknę w tym samym gównianym mieście, w tej samej gównianej robocie, jeśli w ogóle mogę nazwać to robotą.
Skinęłam cicho rozumiejąc.
- Ale wtedy się do mnie wprowadziłaś. I to brzmi cholernie tandetnie Scar, ale to sprawiło, że myślę o tym, jak chcę, żeby wyglądała moja przyszłość. – Harry zaczął - Budzenia się obok ciebie każdego dnia i widzenie cię w moim pokoju, kiedykolwiek wracam do domu od chłopaków sprawia, że zdałaje sobie sprawę z tego, że chcę żeby tak było już zawsze.
Harry przygryzł wargę.
- Nie mam przed sobą wiele Scar, nie mam prawdziwej pracy, mam pieniądze z roboty u Marka i Jaya, moje oceny nie są najlepsze, a ja nigdy nie zrobiłem niczego dobrego dla mojej przyszłości.
- To nie ma znaczenia Harry. – powiedziałam, ale on pokręcił głową.
- A ty, masz średnią 5,5, jesteś cheerliderką i wolontariuszką i wszystkim na czym zależy uniwersytetom. Zmierzasz gdzieś, a ja tak bardzo jak chcę w to wierzyć, że robię tak samo, wcale tak nie jest.
- Jeśli chcesz wyjechać z tego miasta i pójść na studia, lub znaleźć pracę, możesz to zrobić Harry. – odpowiedziałam głaszcząc jego włosy.
- To nie jest takie proste. – Harry odpowiedział, wzdychając i patrząc za okno.
- Harry, widziałam twoje oceny, masz same piątki i szóstki, powinieneś być z tego dumny. Dostaniesz się na studia z takimi ocenami.
- To nie moje oceny, to… mniejsza o to. – Harry pomasował oczy i zgryzł wargę. Wyglądał, jakby był w głębokiej koncentracji.
- O co chodzi? – zapytałam cicho.
- To gang, w którym jestem Scar. Będę w nim przez całe życie. Nie mogę po prostu wstać i powiedzieć im, że idę na jakieś pierdolone studia i wyjść. Wiesz co się stanie? Dostanę kulkę w łeb. I to pod warunkiem, że mi się poszczęści.
Popatrzyłam na Harry’ego ze smutkiem. Wiedziałam, że był w gangu, chociaż tak naprawdę nigdy o tym nie rozmawialiśmy. Doszłam do wniosku, że powie mi, kiedy będzie gotowy. I bałam się o tym wiedzieć.
Wzięłam szorstką dłoń Harry’ego w moją. Pocałowałam jej tył i przytrzymałam ją sobie na twarzy.
- Chcę cię w mojej przyszłości, Harry, tak bardzo, jak ty chcesz mnie w swojej. Nie opuszczę tego miasta, o ile nie wyjedziesz ze mną.
Harry posłał mi mały uśmiech, ale potem pokręcił głową.
- Nie możesz odrzucać swojej wspaniałej przyszłości tylko dla mnie. Nie jestem niczym porównywalnym do tego, co możesz mieć.
- Nic mnie to nie obchodzi. – wyrzuciłam - Jesteś tym, czego chcę Harry, ty. Nie opuszczę North-South Pacific, o ile nie zrobię tego z tobą, ok? Obiecaj, że ty nie wyjedziesz beze mnie i że ja nie robię tego bez ciebie.
Harry patrzył na mnie zmęczony, wiedziałam, że próbował nie być  samolubny i próbował dać mi lepszą przyszłość. Ale to była przyszłość, której nie chciałam, to przyszłość, która wydawała się być samotna i taka, jaką chcą dla mnie moi rodzice.
- Okej. – Harry powiedział - Nie wyjadę bez ciebie, a ty beze mnie. Obiecuję.
Z tym złożyłam na jego ustach pocałunek, gorący i z pożądaniem. Jego język natychmiastowo zaczął walczyć z moim, jego dłonie bawiły się moimi nadal mokrymi włosami.
Harry obrócił mnie tak, że byłam uwięziona pod nim, na co się zaśmiałam. On zaśmiał się i uśmiechnął.
- Jestem tak cholernie szalony na twoim punkcie. – wymamrotał, jego usta ponownie spoczęły na moich.
Wiedział, że szybko się w nim zakochiwałam, wszystko inne się zamazywało.



*Punkt widzenia Harry’ego*


- Gówno mnie obchodzi, czy weźmiesz te cholerne pieniądze od jego martwej babci, chcę, żebyś je zdobył. – Jay krzyknął na Liama.
Liam, Niall, Zayn, Louis i ja siedzieliśmy na kanapie naprzeciwko Marka i stojącego za nim Jaya.
Mark rzadko krzyczał, bo nie musiał. Miał respekt. Był wystarczająco straszny bez krzyczenia.
Jay, z drugiej strony, był inny. Musiał krzyczeć. To głównie dlatego, że był młodszy od Marka i miał mniejsze doświadczenie.
Mark mówił nam co mamy zrobić i jeśli tego nie zrobimy, Jay zazwyczaj krzyczy. Mark tylko siedzi i patrzy na nas jego ciemnymi, zimnymi oczami.
- Poszedłem do jego domu, a jego tam kurwa nie było! – Liam odpowiedział, zaciskając szczękę.
- Żadnych pierdolonych wymówek, Liam, straszenie dzieci czy coś. Dorośnij kurwa i skończ robotę zan-
- Wystarczy. – Mark przerwał Jayowi, jego głos był jak stal. Wszyscy na niego popatrzyliśmy - Liam skończy za trzy dni. – poinformował.
Liam skinął, ignorując zimne spojrzenie Jaya.
- Jeśli nie skończycie roboty, nie dostaniecie zapłaty. – Mark powiedział, posyłając na chory uśmiech - A bez pieniędzy wy i wasze rodziny skończycie na ulicy.
To była bolesna rzeczywistość, ale to prawda. Dalibyśmy sobie radę bez głodówki, ale nie będziemy mieli forsy na dragi i alkohol. Wszystko poszłoby na jedzenie i podatki. 
- Skończę to. – Liam powiedział, kiwając do Marka, który zrobił to samo. On w nas wierzy.
- A dla Zayna i Nialla jest dostawa, która musi być zrobiona do piątku. Musi to być tak nierzucające się w oczy, jak to możliwe, bo gliny będą się kręciły w pobliżu. – Mark powiedział, kiedy podpalił cygaro i włożył je do ust.
- Pierdoleni próbują łapać, kogo się da. – Jay dodał - Nie dawajcie im powodów to odkrycia waszej winy. – Mark skinął, podnosząc rękę, by uciszyć Jaya, który natychmiastowo zamknął usta.
- A Harry i Louis, macie kasę od Jaxa?
Wstałem i wyjąłem grubą, białą kopertę z kieszeni mojej kurtki i rzuciłem ją na biurko Marka. Podniósł ją, jego palce przeliczały banknoty.
- Dokładnie 2600. – powiedział, posyłając nam dumny uśmiech - Dobra robota chłopcy. – powiedział do Louis’a i mnie. Skinęliśmy.
- Trzeba go było przekonywać, ale w końcu przemówiliśmy mu do rozsądku. – Louis odpowiedział. Mark skinął.
- Tak, zawsze to robicie. Jax zawsze ma problemy z płaceniem na czas. Ale to ja dostaje najwięcej, więc nie narzekam. – zaśmiał się szorstko, wkładając cygar z powrotem do ust.
- Coś jeszcze? – zapytał nas Jay. Pokręciliśmy głowami. Jay skinął.
- Więc skończyliśmy chłopcy. – Mark powiedział, kończąc nasze cotygodniowe spotkanie. - Styles, będę chciał się jeszcze z tobą spotkać w tym tygodniu. Bądź gotowy.
Przełknąłem ślinę, ale skinąłem, jakby to co powiedział nie miało wagi. Ale spotkanie z Markiem, sam na sam, nigdy nie było powodem do radości.
- Tak, proszę pana. – odpowiedziałem i wtedy wstaliśmy i wyszliśmy z biura Marka i jego domu, zostawiając go z Jayem.
Kiedy wychodziliśmy przez ogromne frontowe drzwi, Jay zawołał mnie z korytarza. Odwróciłem się i spojrzałem na niego bez emocji. Stał tam z chorym uśmiechem na twarzy, którego nienawidziłem wiedzieć.
- Styels, powiedz Mattowi, że mówię cześć. – powiedział, na co skinąłem, zmieszany. Wiedziałem, że Jay i Matt się znają, ale nigdy nie rozmawiają - Oh i powiedz to samo jego dziewczynie. Jak ma na imię? Scarlet?
Zamarzłem na dźwięk imienia Scarlet. Kiedy pozostałem cicho, Jay zaczął dalej mówić.
- Wiesz, o kim mówię? Mała blondynka. Pocałowała cię w policzek, kiedy wychodziła tamtego dnia. –Sztywno skinąłem.
- Wiem.
- Bądź ostrożny Harry, nie chcesz, żeby Matt pomyślał, że ze sobą kręcicie. – Jay zaśmiał się głośno - Ale taka dziewczyna nie pasuje do faceta takiego jak ty.
Po tych srogich słowach, Jay odwrócił się i wrócił do biura Marka.
Matt był ode mnie lepszy. Nie był bogatszy, ale na pewno nie zarabiał na życie bijąc ludzi.
Nie byłem do końca pewny, dlaczego Jay myślał, że Scarlet jest dziewczyną Matta, a nie moją. Ale to pewnie Matt kryje ją dla jej bezpieczeństwa. Chociaż myśl o nich razem mi się nie podobała, byłem wdzięczny. Bezpieczeństwo Scarlet to wszystko, czego chciałem.
Ale jak powiedział Jay, dziewczyna jak ona, nie pasuje do faceta takiego jak ja.
Odwróciłem się i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Czułem się chory.
Kiedy wszyscy byliśmy poza terenem posiadłości Marka, chłopcy zaczęli rozmawiać o ich robotach. Wyciągnąłem papierosa z tylnej kieszeni i go podpaliłem. To pomagało mi ze stresem, ale ta fajka nie chciała ze mną współpracować.
Zawarczałem i rzuciłem ją na ziemię.
- Haz, weź to. – Zayn wyciągnął dłoń, która trzymała dla mnie jointa. Patrzyłem na niego ze znużeniem. Nie paliłem od dwóch tygodni, głównie dlatego, że spędzam większość czasu ze Scarlet, a ona tego nie lubi.
- Nie stary, nie potrzebuję tego. – powiedziałam.
- Haz, to oczywiste, że jesteś zestresowany. Wiesz, że to pomoże. – Niall powiedział. Westchnąłem i skinąłem. Kurwa, mieli racje.
-Dzięki stary. – powiedziałem do Zayna, kiedy chwyciłem jointa. Wyciągnąłem moją zapalniczkę i się zaciągnąłem. Natychmiastowo poczułem, jak wszystko się rozmywa. Poczułem się wyższy, dosłownie, nie zestresowany.
Staliśmy obok naszych samochodów, spalając blunta za bluntem. Niedługo wszyscy czuliśmy się cholernie dobrze.
- Przeleciałem wczoraj Alexę. – Zayn wydusił po wzięciu dużego sztacha - Była bardzo przyzwoita.
- Haz, nie zaliczyłeś jej? Jakieś dwa lata temu? – Louis zapytał mnie. Wzruszyłem ramionami, mrużąc oczy.
- Chyba tak. Ruda? – zapytałem. Zayn skinął - Tak  – zaśmiałem się - Byłem nieźle napierdolony, ledwo to pamiętam.
-Historia życia. – Liam zaśmiał się, a my zrobiliśmy to samo
- Co ze Skarlet? – zapytał Zayn - Już ją zaliczyłeś?
Natychmiastowo poczułem jak moje pięści i szczęka się zaciskają. Nie lubiłem, kiedy mówił o Scarlet. Nie obchodziło mnie, czy ją komplementuje, obraża ją czy nawet pyta co u niej. Nie chciałem, żeby o niej mówił lub myślał.
- Nie. – odpowiedziałem sztywno.
- Wiesz, że został ci tylko miesiąc, prawda? Minęła połowa twojego ciało. – Zayn zaśmiał się. Spojrzałem na niego - Po tym będziesz musiał robić moje dostawy.
- Zamknij japę, kurwa. – odpowiedziałem. Nie chciałem też, żeby rozmawiał o zakładzie. Jeśli Scarlet się dowie… cholera.
- Dobra, dobra. – Zayn odpowiedział, unosząc brwi - Po prostu powiedz nam, jak daleko zaszliście?
Chłopcy byli cicho. Z jakiegoś powodu Zayn uwielbiał grać mi na nerwach.
- Zayn, pobiłem cię dwa tygodnie temu i kurwa, zrobię to znowu, jeśli nie zamkniesz swojej cholernej twarzy.
- Tylko pytałem. – Zayn odpowiedział - Cokolwiek stary.
- To nie twój pieprzony interes, co robię i czego nie robię z moją dziewczyną. – wyrzuciłem, słowa wyleciały z moich ust.
Chłopcy spojrzeli na mnie, Zayn szczególnie się uśmiechając.
- Dziewczyna? Stary, wiemy, że mieszkaliście razem i całe te gówno, ale nie wiedziałem, że oficjalnie chodzicie. – Zayn zadrwił ze mnie - Nie wiedziałem, że wciągnąłeś się w to gówno.
- Tak, Zayn, to całe zaliczanie lasek robi się nudne, robiłem to prze 4 lata i mi przeszło.
- Tak, cóż dzięki, bo odkąd nie zaliczasz każdej laski w zasięgu wzroku, wszystkie są bardziej zdesperowane. – Zayn uśmiechnął się chorze.
- Cóż, możesz mieć je wszystkie, Zayn, nie chcę tego. Mam Scarlet.
Oczy Zayna pociemniały na moje ostatnie zdanie.
- Wiesz, jakie Mark ma zdanie o naszym cenieniu naszej własności za bardzo?
 – Zayn powiedział powoli - Nie lubi, kiedy stawiamy coś ponad pracą.
Louis, Niall i Liam, wszyscy zesztywnieli, wiedzieli, co nadchodzi
- Co masz na myśli? – wyrzuciłem, przyciskając ręce do ciała. Nie mogłem stracić panowania przy Zaynie.
- Jeśli Mark dowie się o twojej małej obsesji ze Scarlet, natychmiast się tym zajmie. On chce, żeby jego robota była na pierwszym miejscu, nie jakaś dziwka.
Zrobiłem krok przed siebie i popchnąłem Zayna na jego samochód. Zayn był wysoki, ale ja byłem większy.
- Cóż, na moje szczęście nie mam dziwki. – wyburczałem Zaynowi w twarz - I Mark nie dowie się, bo nikt nie otworzy swoich pieprzonych ust. Prawda? – krzyknąłem na chłopaków. Niall, Lou i Liam skinęli cicho.
- Zmieniasz się Harry. – Zayn wyrzucił w moim kierunku. Zacieśniłem uścisk na koszulce Zayna.
- To, że nie chcę skończyć samotny jak ty, nie znaczy, że się zmieniłem.
- Czy ty sobie kurwa teraz żartujesz? – Zayn zapytał - Wiesz, że jesteś pierwszy w kolejce do objęcia władzy w gangu, kiedy będziesz starszy. Mark i Jay zawsze dają ci największe zlecenia. Z nas wszystkich, zawsze byłeś dla nich numerem jeden.
- A teraz zachowujesz się, jakby ten gang gówno cię obchodzi. Nigdy się nie pokazujesz, ledwo wyrabiasz się z robotą i spędzasz czas mają obsesję na punkcie tej laski. Jest tak, że cały twój stosunek do gangu i jego przyszłość się zmieniły.”
Słuchałem każdego słowa, które wyszło z ust Zayna i powoli puściłem jego koszulkę.
„Masz rację.” – powiedziałem sztywno, kiedy zacząłem wycofywać się w stronę samochodu. „Ta przyszłość już nie jest tym, co dla siebie chcę.
Wszyscy chłopcy patrzyli na mnie szerokimi oczami, byli cicho. Nie miałem nic więcej do powiedzenia. Zawsze mówiłem, że tu zostanę i po prostu będę robił, co mam robić.
Ale tak wiele się zmieniło.
Scarlet się pojawiła.
Wszedłem do samochodu i wycofałem go z podjazdu, mijając chłopaków. Stary, mam przejebane.

W domu byłem 20 minut później. Zaparkowałem na podjeździe i zobaczyłem, że samochód Scarlet już tam stoi. Uśmiechnąłem się do siebie. Przeszedłem przez frontowe drzwi i zobaczyłem jak siedzi przy kuchennym stole razem z moją mamą.
- Harry. – Scarlet uśmiechnęła się, zeskakując z krzesła i przytulając mnie mocno. Wiedziała, że tego potrzebowałem.
- Tęskniłem za tobą. – wymamrotałem w jej włosy, kiedy pochyliłem się, by ją pocałować. Uśmiechnęła się i odwróciła, zanim zdążyłem to zrobić. Nie lubiła okazywać naszych uczuć przed moją mamą.
- Twoja mama i ja właśnie rozmawiałyśmy. – uśmiechnęła się, klepiąc miejsce obok siebie. Pocałowałem policzek mojej mamy, a ona delikatnie poklepała moją głowę. Usiadłem między nimi.
- Czemu wydaje mi się, że rozmawiałyście o mnie? – zapytałem z ciekawością, unosząc brwi.
- Bo to robiłyśmy. – moja mama odpowiedziała bez ogródek. Westchnąłem i przewróciłem oczami.
- To nie może być dobre. – wymamrotałem. Spojrzałem za Scarlet na coś, co wyglądało na garnitur i było powieszone na klamce - Co to jest?
- Jest twój. – Scarlet uśmiechnęła się, patrząc na moją mamę, która zrobiła to samo.
- Mój? Wygląda jak garnitur. – powiedziałem powoli.
- Jest. – mama odpowiedziała. Spojrzałem wolno na Scarlet.
- Pobieramy się czy coś?
Scarlet i mama zaśmiały się, kiedy Scarlet pokręciła głową.
- Nie, idziesz ze mną na bal charytatywny moich rodziców. – Scarlet powiedziała, uśmiechając się.
- O nie, nie ma opcji. – powiedziałem, kręcąc głową. Teraz to miało sens. Scarlet wiedziała, że nienawidzę miejsc pełnych snobistycznych ludzi. Więc poszła prosto do mojej mamy.
- Tak, weźmiesz tam swoją dziewczynę, a ja dopilnuję, żebyś się nie odzywał. – moja mama powiedział słodko, uśmiechając się. Otworzyłem usta, ale telefon mojej mamy zadzwonił. Popatrzyła na nas i posłała nam przepraszający uśmiech.
- Przepraszam, moi drodzy, ale moja zmiana zaczyna się za 10 minut. Muszę iść. Miło cię było widzieć Scarlet, tęskniłam za tobą.
- Ja też, Anne. – Scarlet uśmiechnęła się, przytulając moją mamę. Mama pocałowała mnie w czubek głowy, zanim zabrała kluczyki i wyszła.
- Scarlet…- zacząłem. Jej niebieskie oczy spotkały moje, a ona wystawiła swoją dolną wargę w grymasie.
- Proszę, Harry. – zaskomlała.
- Nie patrz tak na mnie. – powiedziałem sztywno.
- Harry, moi rodzice chcą cię poznać. Naprawdę. I nie mogę przejść przez to sama. Potrzebuję cię tam razem ze mną.
- Aniołku, wiesz jak to działa. Bal charytatywny? Wszyscy będą rzucali forsą na prawo i lewo. I wtedy będę ja, który nawet nie jest w stanie sam zapłacić za swój garnitur.
- On jest mojego brata, nie kupiłam go. – Scarlet powiedziała, machając ręką.
- Scarlet, opinia wszystkich na twój temat spadnie, jeśli cię ze mną zobaczą. Nie jestem-
- Harry, nie obchodzi mnie to. – powiedziała poważnym tonem. Przejechała ręką po swoich długich, blond pasmach - Tak długo jak tam będziesz, nie obchodzi mnie co ludzie o mnie mówią. Nie obchodzą mnie moi rodzice, nie obchodzą mnie moi przyjaciele, nie obchodzą mnie sponsorzy.
Westchnąłem.
Jakim cudem mi się tak poszczęściło, że mam przed sobą taką dziewczynę?
- Nie zasługuję na ciebie. – wymamrotałem do siebie. Scarlet posłała mi mały uśmiech i pochyliła się, łapiąc mnie za rękę.
- To by dla mnie wiele znaczyło, jeśli przyjdziesz.
- Dobrze. – powiedziałem, wzdychając i wyrzucając ręce w powietrze - Pójdę.
Scarlet zapiszczała i zarzuciła mi ręce na szyję, całując mnie w policzek. Zaśmiałem się cicho, trzymając ją mocno.
To ironia, jak wiele dla siebie odpuszczamy. Odpuszczałem sobie gang, moich przyjaciół i opinię w szkole, żebym mógł być ze Scarlet. Ona odpuszczała opinię, rodziców i swoich przyjaciół, żeby mogła być ze mną.
- Ale idę tylko dlatego, że chcę mieć pewność, że żaden facet do ciebie nie uderzy. – dodałem, kiedy wstałem i chwyciłem garnitur. Scarlet uśmiechnęła się, kiedy obserwowała, jak przykładam go do siebie.
- I dlatego, że świetnie wyglądam w garniturze. – uśmiechnąłem się.

* - słowa piosenki Titanium – David Guetta ft.Sia
__________________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard

harry podpadł zaynowi chyba, co? wiecie, faktycznie harry się zmienia i ja w sumie chciałabym taką akcję fajną złą i w ogóle taka mroczną, rozumiecie haha mam nadzieję że będzie coś takiego jeszcze. rozdział długi, więc jest oki, tak? :)
dziękujemy za komentarze<3

65 komentarzy - rozdział XV amen <3<3<3



@nancy_thewizard&@creepses

wtorek, 19 listopada 2013

włamanie i wejście - rozdział XIII

rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób 18+



WIEM ŻE TO OLEJECIE


WIEM


WIEM TO


NIE OLEWAJCIE


TO NIE TREŚĆ DLA WAS, JESTEM TEGO PEWNA


WYŁĄCZ TĄ KARTE


NIE CZYTAJ TEGO, TO NIE DLA CIEBIE



ŻARCIK HEHE



ŚMIAŁO:-)


ZAPRASZAM


SJAGTUQWHDJKAO

-Widziałam to, widziałam to, widziałam to. – mamrotałam, kiedy skakałam po kanałach. Byłam w łóżku od trzech dni tylko oglądając telewizję i jedząc wagę mojego ciała w czekoladzie i coli.
Szczęśliwie dla mnie, w tym tygodniu była jesienna przerwa. Co znaczyło, że nie musiałam przechodzić przez patrzenie na Harry’ego przez kolejne kilka dni. Ale on był zdeterminowany, by zobaczyć mnie wcześniej.
Dzwonił bez przerwy. W każdej godzinie. Chyba robił to trochę rzadziej, ale wcale nie było tego widać. Po prostu wyłączyłam telefon i wrzuciłam go pod łóżko w sobotę, kiedy się sfrustrowałam. Nie mogłam napisać sms, żeby na ekranie nie pojawiło się zdjęcie Harry’ego, które zrobiłam dwa tygodnie temu.
Ale dzisiaj jest poniedziałek i mój telefon wciąż był pod łóżkiem, na którym leżałam pod białym kocem. Było koło dziewiątej wieczorem i nie byłam zmęczona całym cukrem, który dziś zjadłam.
Moich rodziców nie było w mieście. Wyjechali wczoraj. Chociaż nie było mnie miesiąc, cóż, trzy tygodnie, zachowywali się, jakby nic się nie stało. Nie mówili mi ‘jak dobrze mieć cię mieć w domu’ lub ‘tak bardzo tęskniliśmy’. Po prostu żyli swoim życiem. Wiec oczywiście, wyjechali na cały tydzień.
Zaraz po tym jak skończyłam oglądać jedenasty odcinek Plotkary sezonu trzeciego, usłyszałam walenie do drzwi. Poczułam, jak moje serce przyspiesza. Była 21, całkiem ciemno na zewnątrz i ktoś dosłownie walił do drzwi. Nie pukał, walił.
Zdecydowałam się poczekać kilka chwil, mając nadzieję, że ta osoba się znudzi i wróci jutro przy świetle dziennym. Ale walenie tylko się pogorszyło i w końcu zeszłam na dół.
Skradałam się po schodach w moich króciutkich szortach i bokserce, która nawet nie zakrywała mojej tali. Moje włosy były w nieporządku. Podeszłam do drzwi, które były walone i spojrzałam przez judasza, zapiszczałam cicho.
Harry był pod moim domem. I wyglądał na… wkurzonego. Nie na wkurzonego, wściekłego. Wyglądał absolutnie wściekle.
-Scarlet, otwórz te pieprzone drzwi. – krzyczał, tak głośno, że dokładnie go słyszałam przez drzwi.
Stałam zamrożona. I zanim wiedziałam, co robię, odwróciłam się na piecie i pobiegłam do salonu, z daleka od drzwi.
Walenie i krzyki się zatrzymały.
Ale wtedy, usłyszałam rozbicie szkła i poczułam jak moje serce staje. Musiałam otworzyć Harry’emu drzwi, zanim wyrządzi więcej szkód.  Był szalony.
Poszłam na palcach z salonu do miejsca, z którego dochodził ten odgłos. Zamarłam, kiedy odwróciłam się na korytarzu i zobaczyłam Harry’ego, jego ciemne loki były na jego twarzy, krew ciekła mu do rękach, a jego ciemne oczy były skierowane na mnie. Jego oddech był ciężki.
Widziałam, że boczne drzwi były rozbite tak, jakby Harry po prostu uderzył je batem. Ale po krwi na jego dłoniach zgadłam, że one zastąpiły mu bat.
- Harry. – powiedziałam, próbując zdobyć się na najsilniejszy głos jaki dam - Zjeżdżaj z mojego domu.
Oczekiwałam, ze będzie wrzeszczał lub krzyczał, ale on tylko się zaśmiał. Był zimny. Jakby mógł robić, co mu się żywnie podoba.
- Nie obierałaś ode mnie telefonów. – powiedział sztywno. Zrobiłam mały krok do tyłu, moje oczy wciąż na niego patrzyły.
- Wynocha. – odpowiedziałam. Znowu zrobiłam krok do tyłu - Zadzwonię na policję, to włamanie i wejście. Nie chcę cię widzieć.
Zrobiłam kolejny krok za siebie. Harry tylko przekręcił głowę na bok i się uśmiechnął.
- Nie chcesz widzieć swojego chłopaka? – zapytał z ciekawością.
Zgryzłam wargę i zrobiłam kolejny krok. Język utknął mi w ustach, nie byłam w stanie mówić.
- Gdzie idziesz, kochanie? – zapytał niskim głosem.
Bez chwili zwłoki odwróciłam się i pobiegłam korytarzem tak szybko, jak dałam radę. Usłyszałam za sobą kroki Harry’ego, dosłownie czułam, jak się zbliża. Już prawie byłam na schodach, kiedy ręka Harry’ego oplotła moją talię i mnie do niego pociągnęła.
- Puść mnie. – krzyknęłam. Ale Harry tylko mocniej mnie ścisnął. Odwrócił mnie i popchnął na ścianę.
Harry miał w rękach oba moje nadgarstki i przycisnął je do ściany nad moją głową. Jego ciało przyciskało mnie do ściany tak, że ledwo mogłam ruszać nogami.
- Lepiej przestań się wyrywać i krzyczeć, zanim stracę nas sobą panowanie Scarlet. – Harry wyburczał, patrząc na mnie ze złością i irytacją.
- Odwal się ode mnie! – krzyknęłam, wyrywając się z jego uścisku. Robiła dokładnie co innego niż mi kazał. Ścisnął mocniej moje nadgarstki, na co zajęczałam z bólu.
- Ał – powiedziałam delikatnie, natychmiastowo przestając się wiercić. Ból nie był wielki, ale miałam nadzieję, ze Harry pomyśli, że naprawdę mnie zranił, może by odpuścił. Miałam rację.
Harry od razu rozluźnił uścisk, jego wyraz twarzy złagodniał i jego brwi zmarszczyły się w obawie.
- Scarlet? W porządku, kochanie? Gdzie cię boli? – pytania opuściły usta Harry’ego tak szybko, jakby zapomniał, że kilka sekund temu mi groził.
Harry robił mały krok w tył tak, żeby mógł obejrzeć moje nadgarstki. Potraktowałam to jako szansę. Użyłam całej siły jaką miałam i podniosłam kolano, uderzając go centralnie w krocze.
Harry zajęczał z bólu, jego głos utknął w gardle, kiedy upad na ziemię. Ominęłam go i pobiegłam do mojego pokoju. Kiedy stanęłam na ostatnim schodku, usłyszałam kroki Harry’ego.
- Scarlet! – Harry zaburczał. Teraz się pociłam, a moje serce biło tak szybko, że myślałam, że mogę mieć zawał. Kiedy dobiegłam do mojego pokoju na końcu korytarza, włączyłam światło i zamknęłam drzwi, ale Harry rzucił się we framugę.
Straciłam oddech. Jak się tu dostał tak szybko?
- Przestań przede mną uciekać i po prostu posłuchaj, cholera. – Harry powiedział powoli, idąc do mnie.
Pokręciłam głową, powoli idąc w kierunku mojego łóżka, dopóki w nie nie uderzyłam i nie miałam gdzie iść. Byłam absolutnie zablokowana.
- Nie obchodzi mnie to. Nie chcę niczego od ciebie słyszeć. – powiedziałam, mój głos się łamał. Złość Harry’ego zmalała.
- Scarr, byłem pijany. – powiedział powoli, przeczesując włosy palcami. Patrzyłam na wyschniętą krew na jego dłoniach.
- Nic mnie to kurwa nie obchodzi. – odpowiedziałam, kiedy moja złość wróciła - Teraz przesuń się, bo miałam iść spotkać się z Dougiem i już jestem spóźniona, a on nie będzie bardzo szczęśliwy, jeś-
Zanim zdążyłam dokończyć zdanie, które było kompletnym kłamstwem, Harry chwycił moją twarz  w swoje dłonie i dał mi najbardziej namiętny pocałunek, jaki kiedykolwiek miałam. Byłam pewna, że rano będę miała na ustach siniaki.
Jego język szybko znalazł się w moich ustach, jego dłonie były w moich włosach. Wkładał w ten pocałunek całą swoją siłę. Zapomniałam o mojej złości i oddałam pocałunek, chciałam więcej. Chciałam dużo więcej.
Wykiwał mnie.
Tak szybko, jak usta Harry’ego opuściły moje, zdałam sobie sprawę z tego, że popchnął mnie na moje łóżko tak. Rzucił się na mnie, tak że siedział na mnie okrakiem.
Kopnęłam i podrapałam go.
- Zejdź ze mnie! – zapłakałam. Ale wszystko, co zrobił Harry to złapał moje ręce i przygwoździł je do łóżka obok mojej głowy, miał na twarzy uśmiech.
- Mógłbym teraz zrobić z tobą wszystko. – wyburczał do mojego ucha, na co moje ciało zesztywniało, a głos zamilkł. Język Harry’ego polizał moją szyję tam, gdzie łączy się ze szczęką i poczułam, jak rozszerzają się moje oczy.
- Mógłbym cię pocałować. – Harry mocno pocałował mnie w kącik ust.
- Mógłbym cię dotknąć. – Harry wziął obie moje ręce w jego dużą dłoń, kiedy druga wędrowała w dół mojej szyi, do klatki piersiowej, do miejsca gdzie był dekolt mojej różowej bokserki.
- Mógłbym pójść dużo dalej. – odpowiedział, licząc swoje usta i pochylając się, jego krocze otarło się o moje. Zajęczałam cicho, przeklinając siebie. Uśmiech Harry’ego powiększył się.
- Myślisz o Dougu? – zapytał, wąchając moją szyję, jego loki łaskotały mój policzek.
Skinęłam na przekór. W jego oczach pojawiła się złość, a jego usta przywarły do malinki, którą zrobił mi kilka dni temu, która dopiero zaczynała znikać.
Mocno ją ssał, na co zaskomlałam. W końcu odsunął się i podmuchał ją, na co przeszły mnie dreszcze.
- A teraz? – zapytał. Ponownie skinęłam. Szczęka Harry’ego się zacisnęła, ale zobaczyłam w jego oczach rozbawienie, kiedy patrzył na moje ledwo ubrane ciało.
Pochylił się i delikatnie pocałował mnie w szyję. Moje oczy na niego patrzyły, były skupione na jego kręconych włosach, na jego zielonych oczach, na jego idealnej szczęce. Patrzyłam na jego tatuaże, które miały za sobą tyle różnych znaczeń.
Przesunął się do góry, atakując moje usta swoimi. Robiłam co w mojej mocy, by nie oddać tego pocałunku, ale czułam jak ręka Harry’ego wędrowała po mojej nodze, do mojego uda i po moich bawełnianych szortach i natychmiastowo poczułam się podniecona. Pilnie oddawałam pocałunek.
- To to.-  wymamrotał w moje usta. Masował delikatnie moje krocze przez szorty i to było tak cholernie przyjemne. Nikt nigdy mnie tam nie dotykał, nawet w ubraniach.
Moje ciało zdradzało moje uczucia zranienia i złości, kiedy całowałam Harry’ego gorąco i zachęcałam go do kontynuowania.
Harry przerwał pocałunek, na co zaskomlałam w proteście. Chciałam jego usta na swoich, potrzebowałam ich. Pokręcił powoli głową, jakby mówiąc mi, że mam się nie martwić. Odsunął się powoli od mojego ciała, sprawdzając czy nie odskoczę.
Mój mózg myślał o tym, ale nie mogłam się do tego zmusić. Nie chciałam. Oplótł moją talię rękami, popychając mnie na łóżko tak, żebym leżała, a moje nogi nie wystawały.
- Połóż się i zrelaksuj. – chrypliwy głos Harry’ego rozbrzmiał. Powoli się położyłam, moje oczy na nim. Co miał zamiar zrobić?
Jego zielone oczy były skupione na moich nogach, jego dłonie wędrowały po moich długich, opalonych nogach. W końcu jego palce dotarły do dołu moich szortów.
Zahaczył je palcami i powoli je ściągnął, dopóki nie były na moich kostkach. I wtedy rzucił je na podłogę.
Jego oczy spojrzały w moim kierunku, mogłam sobie tylko wyobrażać, jak teraz wyglądam. Wiedziałam, że moje oczy pewnie są zszokowane i moje policzki są pewnie tak różowe, jakbym tarzała się w pudrze.
Harry był boleśnie skupiony, kiedy jego oczy spoczęły na mojej bieliźnie, a były to zwykłe czarne, koronkowe stringi. Harry użył swojej dłoni, która nie była pocięta i zakrwawiona, by przejechać nią po koronce. Dosięgnął krawędzi i wtedy zanurzył polec pod materiałem, na co zgryzłam wargę.
Moja bielizna zjechała z moich nóg w kilka sekund, zostawiając mnie kompletnie i zupełnie wyeksponowaną dla Harry’ego. Poczułam jak moje nogi się zaciskają, kiedy Harry mnie dotknął.
Spojrzał na mnie ponownie.
- Nie bój mi się pokazać. – wyszeptał powoli - Jesteś piękna.
Powoli rozluźniłam nogi i zamknęłam oczy. Palec Harry’ego masował moją łechtaczkę, co sprawiło, że mój brzuch się zwarł.  Masował kilka sekund i wtedy włożył we mnie palec, na co zajęczałam z przyjemności.
Nigdy nie robiłam nic takiego. To wszystko było nowe.
Harry pochylił się, całując mnie powoli, kiedy ruszał we mnie palcem. Zajęczałam głośno w jego usta. To było za wiele, Harry już bez tego wywierał na mnie silny efekt. Moja głowa czuła się, jakby miała eksplodować, a mięśnie brzucha wciąć się zaciskały z przyjemności.
Czułam jak moje palce zaciskają się na pościeli.
- Harry.– zajęczałam, kiedy całował moje obojczyki, jego palec przyspieszał ruchy. Z każdą sekundą czułam się bliżej krawędzi. Harry dalej robił mi dobrze. A jego kciuk gładził moją łechtaczkę.
Zastanawiałam się, jak przeżyłam niemal 18 lat bez robienia tego i jak bardzo Harry był… dobry. Sprawiał, że motyle w moim brzuchu zamieniały się w pieprzone fajerwerki.
- Ah, kurwa, Harry. – krzyknęłam. Wiedziałam, że byłam blisko. Skoro to mój pierwszy raz, dojście nie zajmie mi długo. Po kilku sekundach, krzyczałam w ekstazie jego imię.
Przerwał mi krzyki, całując mnie powoli w usta, jego język odkrył każdy centymetr moich ust. Moje dłonie puściły pościel i ścisnęły loki Harry’ego.
Ręce Harry’ego trzymały moją talię blisko niego. Odsunął się, patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami, jakby czekał na jakąś odpowiedź. Oddychałam głęboko, moja klatka unosiła się i opadała raptownie.
Nie mogłam opisać moich uczuć. Czułam się niewiarygodnie.
- Wciąż myślisz o Dougu? – Harry zapytał po kilku sekundach ciszy. Zaśmiałam się głośno, kręcąc głową.
- Nigdy nie myślałam o Dougu, tylko o tobie. – Harry uśmiechnął się do mnie jak dziecko, jego dołeczki pojawiły się na policzkach.
Jak on to robi? Jak może zmieniać się tak z ciemnej osoby w seksownego, doświadczonego faceta, a potem w małe dziecko.
Harry Styles jest osobą, która ma wiele osobowości. To było pewne.
- Nie zdradziłem cię. – Harry powiedział, kiedy usiadł na łóżku, obserwując jak podnoszę z podłogi stringi i szorty i wciągam je na siebie.
Wciąż byłam przy nim niepewna siebie, nawet po tym jak zrobił mi palcówkę. To było trochę głupie.
Spojrzałam na niego, patrzył na mnie tak intensywnie, że nie wiem, czy mogłabym odejść, nawet gdybym chciała.
Wyciągnął dłoń, a ja ją wzięłam, jego szorstkie, pocięte palce z desperacją chwyciły moją dłoń, jakby bał się, że go puszczę. Pociągnął mnie na swoje kolana, tak, że siedziałam na nim okrakiem.
- Byłem pijany i Brittany wzięła mnie do domu, bo nie mogłem prowadzić. Odpłynąłem, a ona została w moim domu, tak sądzę. Wszystko, co wiem to to, że po pięciu minutach spałem. Nie spałem z nią tamtej nocy. Przyrzekam, Scarlet. Musisz mi uwierzyć.
Oczy Harry’ego rozszerzyły się, kiedy obserwował moją twarz.
- Cholernie odchodziłem od zmysłów, myślałem, że spieprzyłem sprawę. Dzwoniłem do ciebie po 50 razy dziennie, a za każdym razem, gdy przechodziłem obok twojego domu, twoi rodzice tu byli. Tak bardzo musiałem cię zobaczyć. Cholernie za tobą tęskniłem. Nie mogłem znieść myśli, że cię zraniłem.
Pokiwałam powoli.
- Wierzę ci Harry. Powinnam poczekać na twoje wyjaśnienie. Ja po prostu… wiedziałam, że byłeś pijany, i zobaczyłam ją w koszulce, i po prostu… pomyślałam o najgorszym. Przepraszam. – wyszeptałam.
Harry pokręcił głową, zgryzając wargę. Pochylił się i głęboko mnie pocałował.
- Jestem zdeterminowany, żeby tego nie spieprzyć, aniołku. Dla mnie i dla ciebie. – Harry powiedział, patrząc na mnie z taką powagą, że przeszły mnie dreszcze.
- Jeśli lubienie cię tak bardzo, robi ze mnie przestraszonego, jestem więcej niż tak. – Harry odpowiedział, pochylając się i ponownie mnie całując. Posłał mi uśmiech, przez który się roześmiałam - Jestem cholernie przerażony.
Siedzieliśmy kilka chwil w ciszy, kiedy ręce Harry’ego gładziły moje włosy, a ja głaskałam jego tatuaże.
- Nie wierzę, że zniszczyłeś boczne drzwi. – zaśmiałam się. Harry zaczął śmiać się razem ze mną.
- Tak, musimy iść i kupić nowe, zanim twoi rodzice to zobaczą. – Harry uśmiechnął się.
__________________________________________________________________________________________________ tłumaczyła ania

jestem sparaliżowana chyba
dzięxxxxx

60(65 też może być:***) komentarzy - rozdział XIV



PA OMG

ZAPRASZAM, FF O HARRYM:
http://fall-harry-styles.blogspot.com/

sobota, 16 listopada 2013

złamane serce i pijane telefony - rozdział XII

Harry i ja szliśmy korytarzem Liceum South Pacific, nasze dłoń splecione, a my się śmialiśmy. Cała szkoła wie, ze Harry i ja oficjalnie chodzimy, a spojrzenia ciągle na nas lądowały.
Nie byłam pewna, dlaczego nas obserwują… może oczekują, że Harry spieprzy sprawę i mnie zdradzi. Albo czekają na to, że wkurzy się na mnie za bycie rozpieszczonym bachorem. Kto wie?
Ale to dla mnie nie ma znaczenia, najwidoczniej dla Harry’ego również, bo nie mógłby bardziej lać na zdanie innych. Tak długo jak będę szczęśliwa, on będzie szczęśliwy. Przynajmniej to powtarzał mi każdego dnia.
Od Festiwalu minęło 7 dni i wciąż mieszkałam z Harrym. To był jeden z najlepszych tygodni w moim życiu. W ciągu trzech tygodni zbliżyłam się do Harry’ego bardziej niż do Douga w czasie całego naszego związku.
- Idziesz dziś do Sierry? – Harry zapytał, kiedy wyszliśmy ze szkoły na parking, ignorując fakt, że wszyscy na nas patrzą. Skinęłam, a on otworzył samochód, nasze ręce się od siebie oderwały się, żebyśmy mogli wsiąść.
Obserwowałam, jak jego wysoka figura wsiada do jego samochodu. Zaoferowałam, że możemy używać mojego samochodu, jeśli chce. Był większy, i cóż… ładniejszy. Ale Harry pokręcił głową. Lubił swój styl życia, chciał być z niego dumny.
- Mhm. – zabrzęczałam, dłoń Harry’ego ponownie chwyciła moją, kiedy odpalił samochód, druga spoczywała na kierownicy - Idziemy na sushi, a potem zostaniemy w jej domku nad jeziorem przez kilka godzin.
- Sushi? – twarz Harry’ego skrzywiła się zniesmaczona, na co przewróciłam oczami.
- Nigdy nawet tego nie jadłeś. – Harry spojrzał na mnie bokiem, jego oczy były wyzywające - Nie powinieneś oceniać czegoś, czego nie próbowałeś.
- Wierzę w to.- Harry powiedział, unosząc delikatnie brwi, na co się zarumieniłam.
- Nie mówiłam o mnie, ty zboczeńcu. – odpowiedziałam, co wprawiło Harry’ego w śmiech. Po chwili ciszy, Harry jechał przed siebie i znów na mnie spojrzał.
- Cóż, nie jest tak, że naprawdę cię spróbowałem… spróbowałem? – jego głos był niebezpiecznie niski i poczułam, jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Przez uścisk Harry’ego sprawiał, że czułam się beztroska, szalona, zawsze to ze mną robił.
- Jeśli nawiązujesz do seksu, to nie. – powiedziałam sztywno, głos Harry’ego był pełen pożądania, przez co się denerwowałam.
- Do niczego nie nawiązuję, naprawdę. – Harry odpowiedział, skręcając w swoją ulicę. Pozostałam cicho, kiedy parkował samochód na małym, pustym podjeździe. Anne była w pracy, a Matt i Sam u znajomych.
Chciałam otworzyć drzwi, ale próbowałam bez skutku, bo były zamknięte. Popatrzyłam na Harry’ego, a jego oczy powędrowały na mnie. Mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy przechylił głowę na bok.
- Czy ktoś cię kiedyś dotykał? – zapytał. Jego głos był skrzypiący i brzmiał jak czysty seks.
- Ja-co? – zapytałam, gubiąc się we własnych słowach.
 Potraktuję to jako nie. – Harry zaśmiał się powoli, jego oczy szukały na mojej twarzy potwierdzenia.
- Harry, przestań. – odpowiedziałam zirytowanym głosem. Delikatnie schyliłam głowę, tak że moje blond włosy robiły za ścianę między mną, a Harrym i ukrywały moje zaróżowione policzki.
- Hej... – głos Harry’ego był głośny i silny - Nie wstydź się mnie. Nigdy.
Dłoń Harry’ego powędrowała po mojej ręce w górę i założyła mi włosy za ucho. Podniosłam oczy, by na niego spojrzeć. Jego twarz była skoncentrowana, patrzyła na mnie.
Pochylił się do przodu, jego usta przejechały po mojej szyi, delikatnie mnie całując. Zgryzłam wargę. Harry i ja nie byliśmy ze sobą za bardzo, w sensie fizycznym. Szczerze, tylko się całowaliśmy. Dużo. Nasze dłonie wędrowały, ale tylko po ubraniach.
Harry uniósł moje włosy z prawej strony twarzy i umiejscowił je po lewej, żeby mieć większy dostęp do mojej szyi. Jego loki łaskotały moje policzki, kiedy jego pocałunki na mojej szyi zaczęły się robić mocniejsze i bardziej napierające.
Po kilku sekundach usta Harry’ego zatrzasnęły się na miejscu, gdzie moja szyja łączy się  ze szczęką, a mnie zaparło dech. Zassał szorstko, przez co ciche jęki opuściły moje usta.
- Harry… – po następnych kilku sekundach, Harry przestał i odchylił się, dmuchając delikatnie na nową malinkę, na co zacisnęłam zęby.
- Teraz masz swoją pierwszą malinkę. - Harry powiedział, przyciskając swoje usta do moich, jego język pisał na moich ustach - To dobrze, że nikt wcześniej cię nie dotykał.
Uniosłam brwi, zmieszana faktem, że moja niewinność jest dobrą rzeczą.
- Bo musiałbym znaleźć i pobić każdego, kto kiedykolwiek cię dotknął. – powiedział, posyłając mi mały uśmiech, zanim otworzył drzwi.
Ponownie się zarumieniłam, wzięłam torbę i zatrzasnęłam drzwi. Harry potrafił sprawić, że ktoś się zarumieni przez proste zdanie. Jego dominacja sprawiała, że drżę, i kochałam to. Zazwyczaj.
Otworzył drzwi frontowe, jego oczy znów na mnie spojrzały i powędrowały na moją szyję, na jego usta wszedł uśmieszek. Przewróciłam oczami i przeszłam obok niego w stronę pokoju, a on poszedł za mną.
Upuściłam torbę na podłogę i usiadłam na krawędzi jego pościelonego łóżka. Robiłam to każdego ranka.
- Jeśli jesteś gotowa na następny krok, mogę zacząć cię uczyć teraz. – Harry drażnił się ze mną, pochylając się na łóżku tak, że jego twarz była kilka centymetrów od mojej. Zgryzłam wargę, przyciskając usta do jego wydętych warg.
- Może następnym razem nauczycielu, muszę się przygotować. Wychodzę za godzinę, a jeszcze się nie spakowałam. – uśmiechnęłam się. Harry zaburczał. Próbował mnie namówić, żebym tam nie szła przez cały tydzień.
- Nie chcę spać sam. – wymamrotał w moje usta. Pochyliłam się do tyłu tak, że moje plecy były na łóżku, moje stopy zwisały z krawędzi. Łokcie Harry’ego, na których się wspierał, były po obu stronach mojej głowy, więc jego ciało było symetryczne do mojego.
- Spałeś sam całe życie, oprócz ostatnich trzech tygodni. – zaśmiałam się - I spałeś kilka nocy na podłodze, kiedy twoja mama była w domu. – dodałam, unosząc brwi.
- Tak, zasypiam na podłodze, ale i tak koło trzeciej nad ranem ląduję obok ciebie. – Harry uśmiechnął się. Skinęłam, podnosząc dłoń, by zmierzwić jego włosy.
- Tak, jak to się dzieje? – zapytałam z ciekawością - Zasypiam sama na dużym łóżku z tobą na podłodze obok niego, a kiedy się budzę trzymasz mnie w śmiertelnym uścisku na krawędzi łóżka.
To była prawda. Harry i ja czasami razem zasypialiśmy, ale kiedy w domu była jego mama i bracia, Harry spał na podłodze zaraz obok łóżka. Ale i tak budziłam się w jego ramionach, nasze nogi były zaplatane, jego ciało było jedynym ciepłem jakiego potrzebowałam.
Harry wzruszył ramionami, uśmiechając się powoli. Złożył na moich ustach krótki pocałunek.
- Nie masz pojęcia, jak ciężko jest mi obserwować, jak sama śpisz w łóżku, kiedy ja leżę na podłodze i cię nie dotykam. Przez chwilę trzymam ręce przy sobie, ale około drugiej lub trzeciej zazwyczaj wstają i kładę się z tobą półprzytomny.
- Cóż, to tylko jedna noc, poradzisz sobie. – uśmiechnęłam się - Idziesz do Nialla na imprezę?
- Tak. – Harry odpowiedział - Ale z Niallem, Lou, Zaynem i Liamem nie śpi się tak fajnie jak z tobą.
Zaśmiałam się - Wrócę jutro wieczorem. Baw się dobrze. Chłopcy tęsknią za tobą i nie chcę, żeby myśleli, że odbieram im przyjaciela.
Harry westchnął głośno i przywalił moje ciało swoim. Zajęczałam.
- Harry, nie mogę oddychać, jesteś za ciężki. – zaskomlałam. Zaśmiał się i przekręcił, chwytając moją talię tak, że teraz ja leżałam na nim.
Pocałowałam go w kącik ust. Zamknął oczy i ściągnął swoje różowe usta, cicho prosząc o pocałunek. Zaśmiałam się i powoli go pocałowałam.
- Przestań mnie rozpraszać. – powiedziałam nagle i usiadłam - Muszę się przygotować!
Harry zajęczał sfrustrowany i niechętnie puścił moją talię, a ja przygotowałam się na piątkowy wieczór ze Sierrą.

*Punkt widzenia Harry’ego*

- Hej, kochanie. – powiedziałem powoli do telefonu. Która to była wiadomość? Straciłem rachubę - Jestem totalnie wstawiony. Tęsknie za tobą. Wiesz, ze jak wypijesz dwie kolejki przed piątą, będziesz cholernie pijana jak o czwartej? Mam na myśli… czekaj, to było źle. Myślałem o ósmej. Lub dziewiątej. Właściwie nie pamiętam. – już zapomniałem, o czym mówiłem.
- Mam nadzieje, że nie jesteście w domku z jakimiś facetami. – powiedziałem, myśląc na głos. Bałem się, ze Scarlet zostawi mnie dla jakiegoś bogatego gościa. Wiedziałem, ze nie jestem nawet w połowie tak dobry jak ona na to zasługuje - Tylko żartuję. Ale naprawdę cholernie za tobą tęsknię. Chciałbym, żebyś była tu ze mną. – nagle czułem się bardzo smutny.
Ktoś wyrwał mi telefon, rozłączając się.
- Haz, który to raz? Piąty? Może Scarlet cię lubi, ale nie będzie lubiła pięciu wiadomości, w którym pijanym głosem mówisz jak bardzo za nim tęsknisz.
Przewróciłem oczami.
- I pewnie śpi, jest trzecia w nocy. – Lou dodał. Naprawdę było tak późno? Muzyka była głośna i ludzie zachowywali się jakby była dziesiąta. Tańczyli i śmiali się i pili, jakby nie było jutra.
To była dobra noc. Tęskniłem za chłopakami. Ale bawienie się z innymi dziewczynami ze szkoły nie było takie, jak pamiętałem. Chodziły za mną i próbowały siadać mi na kolanach całą noc.
Najpierw myślałem, że ciężko będzie mi się oprzeć, bo nigdy nie musiałem tego robić, ale nie mogłem się bardziej mylić. Tak szybko jak zobaczyłem dziewczynę, natychmiastowo myślałem o Scar. I o tym, jak bardzo za nią tęskniłem. I nie miałem żadnego problemu ze spławianiem dziewczyn.
Ale teraz byłem zmęczony i czułem się niezdrowo. Chciałem iść do domu.
- Muszę wrócić do domu. – wymamrotałem. Siedziałem twardo na krześle. Moja głowa bolała naprawdę cholernie.
- Haz jesteś naprawdę najebany. Nie możesz jechać pijany - Louis powiedział, kręcąc głową. Westchnąłem cicho.
- Podwiozę go do domu. – cukrowy głos odezwał się za nami. Odwróciłem się i zobaczyłem Brittany. Jej ciemne włosy spływały po jej odsłoniętym dekolcie do jej pępka. Miała na sobie krótkie szorty i bokserkę, które były o trzy rozmiary za małe.
- Jesteś pewna, Brit? Zazwyczaj zostaje u mnie, ale nie wygląda za dobrze. Może być chory. – Louis powiedział, patrząc na mnie. Położyłem głowę na dłoni. Czułem się oszołomiony.
- Oczywiście! Wypiłam tylko dwa drinki, więc jest dobrze. – odpowiedziała. Wstałem powoli i poszedłem za nią, po tym jak Louis poklepał mnie po plecach.
- Poczuj się lepiej stary, ja i chłopcy zobaczymy jutro co u ciebie i odstawimy twoją furę. – skinąłem i podążyłem za Brittany do samochodu.
- Wsiadaj. – uśmiechnęła się, otwierając drzwi. Jakoś udało mi się wejść. Muszę się położyć.
Droga do mojego domu wydawała się być wiecznością. Czułem się ogłuszony. Tylko patrzyłem za okno. Sięgnąłem do telefonu, żeby zobaczyć czy Scarlet mi odpisała, ale zdałem sobie sprawę, że Louis nie oddał mi telefonu. Kurwa.
-Jesteśmy. – Brittany powiedziała, uśmiechając się do mnie. Skinąłem, ściągając włosy z twarzy.
- Dzięki za podwózkę. – powiedziałem cienko, wychodząc. Przechyliłem się na lewo i wtedy poczułem rękę na moim pasie.
- Pozwól mi pomóc ci wejść do środka. – odpowiedziała, uśmiechając się do mnie. Wiedziałem, że to pewnie nie najlepszy pomysł, ale miałem mgliste myśli i tylko skinąłem.
Niedługo poczułem, że moje ciało pada na materac. Było mi tak dobrze. Widziałem, jak Brittany stoi nade mną.
- Harry…
- Hm. – wymamrotałem. Moje oczy się zamknęły, a ja byłem półżywy. Mój ból głowy odchodził z każdą sekundą.
- Nie czuję się dobrze. Mogę tu zostać na noc?
Wymamrotałem ‘tak’, zanim zapadłem w głęboki sen.

*Punkt widzenia Scarlet*

- Przepraszam, że zostawiam cię tak szybko. – Sierra powiedziała dziesiąty raz, kiedy skręciłyśmy w osiedle Harry’ego - Powiedziałam rodzicom, że nie będzie mnie w domu do wieczora, ale zgaduje, że po prostu zdecydowali, że muszę być niańką o dziesiątej rano.
- W porządku, Sierra! Harry będzie szczęśliwy, że jestem w domu dziesięć godzin wcześniej. -  zaśmiałam się. Obudziłam się i odsłuchałam jego pijane wiadomości, które wywołały u mnie śmiech. Byłam szczęśliwa, że bawił się dobrze z chłopakami, ale o mnie nie zapomniał.
- To jego dom, prawda? – Sierra zapytała, zatrzymując się pod mały domem. Skinęłam, patrząc z ciekawością na srebrny samochód na podjeździe.
- Zastanawiam się, czyj to samochód. Jego samochodu nawet tu nie ma. Musiał nocować u Nialla. – wzruszyłam ramionami - Dzięki za podwiezienie, Si. Dobrze się wczoraj bawiłam.
- Ja też! Zadzwoń do mnie jutro, ok? – skinęłam i wzięłam moją walizkę. Przeszłam obok mojego samochodu i otworzyłam drzwi wejściowe kluczem, który dała mi Anne.
Zostawiłam walizkę w korytarzu i zamarzłam, kiedy minęłam kuchnię.
- O hej, Scarlet!
Patrzyłam przed siebie, gdzie stała Brittany. Patrzyłam na jej długie na kilometr, opalone nogi, które wystawały spod dużej koszulki Harry’ego, którą na sobie miała. Jej ciemne włosy, które były przedłużone, niechlujnie spadały jej na plecy. Jej makijaż był rozmazany.
- Cze-cześć. – wydusiłam z siebie. Okropnie się bałam. Nie… Nie ma opcji. Harry nie mógł mnie zdradzić.
Ale tu była Brittany, dziewczyna, która spała z Harrym masę razy, zanim mnie poznał. Miała na sobie jego koszulkę. I wiedziałam, że był wczoraj pijany.
- Gdzie jest Harry? – zapytałam cicho. Posłała mi wielki uśmiech, z którego się cieszyła.
- W łóżku.
Zgryzłam wargę i poszłam do jego pokoju. Leżał na brzuchu, kołdra przykrywała jego ciało z wyjątkiem loków i kawałka twarzy. Popatrzyłam obok niego i poczułam jak łamie się moje serce, kiedy zobaczyłam, że poduszki są porozrzucane, więc było oczywiste, że ktoś z nim spał.
Cóż, nie ktoś, Brittany.
Poczułam jak oczy zaczynają mi zachodzić łzami. Zabrałam kilka moich rzeczy, które były na jego szafce i w jego łazience, zostawiając połowę moich ubrań leżących w jego pokoju.
Przeszłam korytarzem, ominęłam Brittany, zabierając moją walizkę i biegnąc do samochodu. Wrzuciłam wszystko na tylne siedzenie i odpaliłam samochód, wyjeżdżając z podjazdu i z tego sąsiedztwa.
I pojechałam tam, skąd przyszłam.
Do domu.
~~

- Dobrze mieć cię w domu, kochanie. – mama powiedziała, przyciskając mnie do niej ciasno. Skinęłam drętwo i posłałam jej uśmiech. Nie byłam w stanie płakać.
Byłam w domu od 10 minut i powiedziałam rodzicom, jak bardzo za nimi tęskniłam i że zdecydowałam, że wrócę do domu. Nie mogli się dowiedzieć, że to dlatego, że Harry mnie zdradził.
- Tęskniłam za wami. – odpowiedziałam. Mój ojciec patrzył na mnie z radością, tak jak mama.
Oboje byli wystrojeni, jakby mieli iść na jakieś spotkanie i złapałam ich na czas.
- Scarlet… twoja matka i ja rozmawialiśmy. – mój ojciec zaczął, posyłając mi mały uśmiech.
- I chcę cię przeprosić za bycie dla ciebie takim surowym trzy tygodnie temu. – patrzyłam zaskoczona na ojca. Nigdy nie przepraszał.
- Rozmawialiśmy i rozumiemy dlaczego zrobiłaś to, co zrobiłaś. – kontynuował. Uniosłam brwi - Chciałaś to zrobić, żeby odsunąć się od rozpraszaczy i starych znajomych. Żebyś mogła skupić się na ocenach. I jesteśmy bardzo szczęśliwi, że stawiasz oceny ponad wszystko.
Skinęłam szybko, akceptując wymówkę. To było takie kłamstwo, ale jeśli dzięki temu zostanę w South Pacific, będę to kontynuować.
- Więc ja i twoja matka pozwolimy ci zostać w Liceum South Pacific. – skończył. Poczułam, jak moje oczy się rozszerzają.
- Naprawdę? – zapytałam, niedowierzając.
- Tak. – moja matka skinęła - Ale pod jednym warunkiem. – czekałam, aż skończy - Wciąż musisz chodzić z nami na obiady biznesowe, jak rodzina, bez narzekania.
- Zgoda. – powiedziałam natychmiastowo.
- Ah, idealnie. – moja matka powiedziała z dumą - Coroczny bal charytatywny jest za tydzień i to największe wydarzenie roku. Możemy iść na zakupy po sukienkę i wszystko!
Pokiwałam, posyłając mojej mamie krótki uśmiech. Miała z tych rzeczy taką radość.
- Dobrze mieć cię w domu Scarlet.  - mój tata powiedział, całując mnie w czoło - Tu należysz. Ale mama i ja musimy iść.
- Oh, okay. – powiedziałam, kiwając - Do zobaczenia wieczorem.
- Pa kochanie.  – mama dodała, całując mnie w policzek jej czerwonymi ustami i wychodząc z pokoju. Usłyszałam, jak otwiera się i zamyka garaż i poczułam w domu ciszę.
I wtedy uderzyły mnie uczucia.
Oczy wypłynęły z moich oczu. Upadłam na moje wielkie łóżko. Moje serce bolało i czułam się samotna. Nigdy nie czułam się w domu tak… obco.
Chciałam być u Harry’ego z jego braćmi i Anne. Chciałam, żeby przyszła i powiedziała, że kolacja jest gotowa, więc możemy zjeść razem i opowiadać historie. Chciałam zasnąć, czekając aż Harry wstanie i położy się obok mnie. Chciałam, żeby Matt żartował o tym, jak ja i Harry jesteśmy wnerwiający. Chciałam, żeby Sam zapytał mnie, czy obejrzę z nim film.
Poczułam jak mój iPhone wibruje w kieszeni i spojrzałam na niego. Miałam ponad 10 nieodebranych połączeń w ciągu 5 minut, nie wspominając 23 smsów. I wszystkie były od Harry’ego.
Westchnęłam, wyłączając telefon i rzucając go na podłogę, obserwując jak wsuwa się pod szafkę. Przykryłam się kocem.
Byłam znowu w domu. Ale tęskniłam za miejscem, które było moim domem przez ostatnie trzy tygodnie.
_______________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard

aw, a było tak słodko i w ogóle. brittany głupia idiotka:(:(

oki podwyższamy stawkę;) jak wam dobrze pójdzie, to 13((w którym może się stać to, na co tyle czekacie)) będzie wieczorem we wtorek

55 komentarzy - rozdział XIII





papatki

@nancy_thewizard & @creepses