poniedziałek, 30 grudnia 2013

ckliwy niall wyjawia sekrety - rozdział XXV

ostatnia scena +18 w tej części + WAŻNA notatka pod rozdziałem

- Nie zrobiłem tego.
- Harry, jesteś poważny? – zaskomlałam, patrząc na grubą paczkę z chemii, którą Harry i ja mieliśmy przed sobą.
- Zapomniałem! – Harry powiedział z szerokimi, niewinnymi oczami, podnosząc ręce. Nasza nauczycielka od chemii spojrzała na nas znad okularów i posłała nam spojrzenie pełne dezaprobaty, zanim wróciła do oceniania prac.
- Przyrzekam, jesteś najgorszym chemicznym partnerem jaki istnieje. Czemu musiałam być dobrana z tobą pierwszego dnia szkoły? – wymamrotałam w połowie do siebie, w połowie do Harry’ego.
Muskularna ręka Harry’ego powędrowała na moją wąską talię, przyciągając mnie do niego, kiedy pocałował mnie czule w policzek.
- Jestem pewny, że dzięki mnie w tym roku dowiedziałaś się wiele o chemii. – Harry uśmiechnął się pewny siebie, a ja przewróciłam oczami.
- Jeśli nawiązujesz do seksu, jestem pewna, że to jest zaliczane do biologii, nie do chemii. – zaśmiałam się. Tym razem to Harry przewrócił oczami, przejeżdżając dłonią po lokach.|
- Nic mnie to kurwa nie obchodzi, do czego to jest zaliczane. – Harry odpowiedział w moje ucho, jego zęby pociągnęły płatek mojego ucha. Delikatnie dałam mu kuksańca w bok, na co trochę się ode mnie odsunął.
- Przestań to robić, wiesz, że to sprawia, że staje się cała gorąca i zaniepokojona. – wyburczałam, próbują odpowiedzieć na kolejne chemiczne pytanie na kartce. Harry powinien zrobić część wczoraj wieczorem, kiedy ja robiłam swoją. Ale niestety ‘zapomniał’.
- Lubię cię, kiedy jesteś gorąca i zaniepokojona. – Harry odpowiedział, pochylając się tak, żeby mógł na mnie spojrzeć. Mały uśmieszek prezentował się na jego ustach.
- Nie będę się z tobą zabawiać przed całą klasą. A szczególnie, kiedy kątem oka widzę, jak Alec na nas patrzy. – odpowiedziałam. Uśmieszek Harry’ego zniknął, a on odwrócił głowę i zobaczył jak Alec na mnie patrzy.
- Alec, spraw sobie swoją cholerną dziewczynę i nie gap się na moją. – Harry wyrzucił głośnym głosem.
- Harry. – zajęczałam, kładąc głowę na ławce. Czy mogłabym mieć jeden dzień, w którym Harry nie wdałby się w bójkę?
Wszyscy w sali ucichli po wybuchu Harry’ego, ale Harry nie wydawał się tym przejmować. Jego oczy były twarde, kiedy patrzył na Aleca. Alec prosto się uśmiechnął, przewrócił oczami i odwrócił się do swojej partnerki.
- Niech się pan nie wyraża, panie Styles. Zawiesiłam cię już trzy razy w tym roku za palenie i bójki. Nie sądzę, że chciałby pan, żeby ta liczba wzrosła. – nasza nauczycielka powiedziała z drugiej strony pomieszczenia.
Harry zignorował ją i odwrócił się do mnie, a ja posłałam mu spojrzenie pełne czystego zirytowania.
- Co? – Harry zapytał niewinnie.
- Musisz przestać chłostać każdego faceta, który oddycha tym samym powietrzem co ja. – odpowiedziałam - Czy zdajesz sobie sprawę z tego ile razy dziennie widzę dziewczyny, które wystawiają dla ciebie cycki? Lub na umyślnie przechodzą obok, żeby zwrócić twoją uwagę? To chore, ale ufam ci i wiem, że nic nie zrobisz.
- Ufam ci. – powiedział sztywno Harry.
- Tak, właśnie widzę. – odpowiedziałam sarkastycznie.
- Wiesz, że  nienawidzę Aleca. – Harry mruknął niezadowolony, kładąc podbródek na moim ramieniu. Delikatnie pocałowałam czubek jego nosa i przejechałam dłonią po jego włosach.
- Wiem kochanie. – odpowiedziałam takim samym tonem. Harry obserwował znad mojego ramienia, kiedy ja kontynuowałam rozwiązywać naszą chemię. Musiałam mieć szóstkę z tego przedmiotu. Musiałam być w stanie dostać się na każdy uniwersytet, na jaki będę chciała. A dotychczas chemia była dla mnie najcięższym przedmiotem, głównie przez rozproszenie znane jako Harry.
- Dziś piątek, więc Niall robi imprezę. – Harry powiedział, jego gorący oddech na mojej szyi - Chcesz iść?
- Tak. – odpowiedziałam szybko, patrząc na Harry’ego szerokimi i podekscytowanymi oczami - Nie byliśmy na imprezie, od czasu tamtej-
- Na której niemal nie naćpałaś się z Zaynem. Tak, pamiętam. – Harry przerwał mi, jego spojrzenie zrobiło się zimne na to wspomnienie. Złapałam jego dłoń, kontynuując pisanie odpowiedzi na ostatniej stronie zestawu.
- Będę z tobą przez cały czas. – zapewniłam go. To chyba było wystarczające, bo połączył swoje długie palce z moimi.
- Przyjadę po ciebie o dziesiątej. Mam coś do zrobienia po szkole. – Harry powiedział, całując mnie w policzek. Zadzwonił dzwonek, a Harry i ja wzięliśmy nasze rzeczy i wyszliśmy razem na parking. Pocałował mnie z pożądaniem, a potem się rozeszliśmy.
Kiedy wsiadałam do samochodu miałam w żołądku dziwne uczucie. Harry mówił mi o tym, co robił dla gangu i rzadko się z nimi spotykał. Ale teraz mówił ‘coś’ cały czas. Przez to czułam się niespokojna, ale odsunęłam na bok moje uczucia i odpaliłam samochód. Pojechałam do domu, żeby przygotować się na imprezę.


* perspektywa harry'ego*

- Tutaj odbędzie się wymiana. Zayn odebrał naszą nową dostawę i już jest w naszym magazynie. – Jay wyjaśnił mi, kiedy wskazał na mapę znajdującą się na jego monitorze.
- Jak dużo wyjdzie? – zapytałem, patrząc na dokumenty, które leżały na biurku Jaya. Wskazał na zestaw cyfr.
- Ponad połowa. Są dużymi dostawcami. Kupują to gówno i zazwyczaj płacą na czas, więc nie powinniśmy mieć kłopotów. Opłacą ponad połowę wybrzeża podczas tej wymiany. Wtedy damy im sześć miesięcy na resztę, kiedy sprzedają i zarobią trochę gotówki. – Jay kontynuował.
- To ma sens. – odpowiedziałem, marszcząc brwi podczas czytania dokumentów.
W biurze Marka byłem tylko ja i Jay. Jay kazał mi przyjechać po szkole, ale nie reszcie chłopaków nie. Nie wiem, dlaczego ostatnio zwraca na mnie tak dużo uwagi, ale nie zamierzałem tego kwestionować.
Jay i ja tak naprawdę nigdy się nie dogadywaliśmy. Zawsze się znosiliśmy, ale wiedzieliśmy, że się nie lubimy. Ale teraz byłem na jego dobrej stronie. Naprawdę się dogadywaliśmy. I zaczynałem zdawać sobie z tego sprawę, właściwie nienawidziłem go tak bardzo.
- Czy ty albo Mark zaaranżowaliście to? – zapytałem z ciekawości. Jay zapalił papierosa i wtedy zaoferował jednego mi. Instynktownie złapałem jednego, wkładając go do ust i zapalając go moją zapalniczką.
Wiedziałem, że Scarlet prawdopodobnie poczuje zapach albo może nawet smak papierosów. Nienawidziła tego, że palę. Ale zaczynałem być zestresowany bardziej niż zwykle.
Zakład kończył się w mniej niż tydzień, co dawało mi tylko kilka dni na to, żeby dorwać Zayna i to skończyć. Bałem się, że kiedy powiem mu o mnie i Scar, on pójdzie i ze złości powie jej o zakładzie. Nie mogłem do tego dopuścić.
Oprócz tego był jeszcze stres związany z gangiem. Chociaż od wyjazdu Marka minęły tylko dwa tygodnie, byłem bardzie wciągnięty. Kochałem i nienawidziłem tego.
Lubiłem być w środku i wiedzieć, co się dzieje. Przez to czułem się wyżej i silniej. Ale nie byłem ze Scarlet tak często. I wiem, że ona też to zauważyła.
- Mark to zaaranżował. – Jay odpowiedział miedzy sztachnięciami - Zadzwonił do mnie dziś, żeby mi powiedzieć. Chciał też kogoś specyficznego do zrobienia transakcji.
- Kogo? – zapytałem, unosząc brwi.
- Ciebie. – Jay powiedział. Zaskoczony zrobiłem krok do tyłu. Nigdy nie robiłem niczego związanego ze sprzedażą narkotyków. Tylko wpierdalałem ludziom, którzy wisieli nam kasę.
Narkotykowe transakcje były dla mnie zupełnie nowym poziomem. To wliczały się oczywiście narkotyki, broń i kamizelki kuloodporne. Jeśli coś pójdzie nie tak, jesteś martwy. Ochrona była ogromna.
- Mnie? – powiedziałem po chwili - Nigdy nic takiego nie robiłem…
- Mark uważa, że jesteś gotowy. – Jay odpowiedział - Ja też, Harry. Nie planowałem wkręcać cię w narkotyki przez najbliższe kilka miesięcy, ale Mark nalegał, żebyś zrobił to ty. Od kiedy jest na wyjeździe, chce żeby wszystko poszło gładko, więc nie chce żadnego gówna lub martwych ludzi.
Skinąłem powoli, moje myśli szalały. Odpaliłem następnego papierosa, wciągając i wydmuchując dym. Wciągając i wypuszczając. Wciągając i wypuszczając. Będę śmierdział papierosami, kiedy będę odbierał Scarlet, ale nawet mnie to nie obchodzi.
- Więc co ty na to, Styles? – Jay zapytał, uśmiech na jego twarzy - Jesteś gotowy, by się udowodnić?
Wziąłem głęboki oddech. To było dla mnie ogromne. Nie było odwrotu. Scarlet się wścieknie, oszaleje, jeśli się dowie…
Ale wtedy pomyślałam o rozmowie z Jayem w zeszłym tygodniu. Gang się powiększał. Rósł. Jeśli zacznę sprzedawać dragi, będę wyżej w gangu. A bycie wysoko w ogromnym, silnym gagu znaczyło pieniądze, moc i dużo pieniędzy dla mnie.
W końcu mógłbym dać mojej rodzinie życie, na jakie zasługuje. Moja mama mogłaby nie pracować. Mógłbym kupić nam nowy dom, taki, który by się nie rozpadał. Mógłbym opłacić braciom studia, kiedy dorosną.
I wtedy była Scarlet. W końcu byłbym mężczyzną, którego potrzebowała i na którego zasługiwała. Byłbym w stanie kupić jej wszystko, co by chciała. Mógłbym kupować nam różne wycieczki. Gdybym miał pieniądze jej rodzice by mnie zaakceptowali, a przez to Scarlet łatwiej byłoby mnie kochać. Nigdy nie miałaby wątpliwości.
Tyle wystarczyło, żebym podjął decyzję.
- Kiedy jest ta wymiana? – zapytałem w końcu.
- Jutro. – Jay powiedział, uśmiech uformował się na jego twarzy, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że się zgodziłem.
~~
Równo o dziesiątej Harry siedział w swoim samochodzie pod moim domem. Przeszłam wielkim podjazdem i usiadłam na miejscu pasażera w jego pobitym samochodzie.
- Cześć. – uśmiechnęłam się do niego, kiedy usiadłam na siedzeniu. Jego oczy już były na moich, a on pochylił się i natychmiastowo mocno mnie pocałował, przez co mój krok delikatnie zamrowił.
- Tęskniłem za tobą. -  powiedział, pochylając się i składając pocałunek na mojej szyi, na co zajęczałam i zachichotałam w tym samym czasie.
- Widziałam cię kilka godzin temu, Haz. – uśmiechnęłam się, unosząc jego głowę tak, żebym znowu mogła poczuć jego usta na moich. Po całowaniu przez następne piętnaście minut, w końcu odsunęliśmy się od siebie, a Harry zaczął jechać.
Spojrzałam na Harry’ego. Jego włosy były ułożone trochę inaczej. Zamiast loków skierowanych w bok, miał je wystylizowane do góry. I tak jak wszystko inne na Harrym wyglądało to nieprawdopodobnie seksownie.
Miał na sobie wąskie czarne dżinsy i bordową koszulkę w serek. Uwydatniała jego zielone oczy, które niemal wyglądały, jakby świeciły w ciemności. Jego ciemne tatuaże wystawały spod jego koszulki, a ja delikatnie zaczęłam wodzić palcem po jednym z nich.
- Kocham twoje tatuaże. – wymamrotałam. Harry spojrzał na mnie, uśmiechając się.
- Kocham twój tatuaż. – powiedział. Uśmiechnęłam się, kiedy w końcu zaczęłam wodzić palcem po moim ulubionym tatuażu Harry’ego: moje imię ‘Scarlet’ napisane idealną czcionką na jego ręce.
Dziesięć minut później w końcu byliśmy u Nialla, którego dom był tego samego rozmiaru, co Harry’ego. Wydawało się, że było w nim dwa razy więcej ludzi niż powinno. Muzyka trąbiła i zapach alkoholu i trawki był wyczuwalny.
Harry mocno trzymał mnie za rękę, kiedy weszliśmy do kuchni, omijając tańczących ludzi i rozmawiające grupy.
Niall wszedł, puszka piwa w jego dłoni. Jego oczy pojaśniały, a on podbiegł do nas, uśmiechając się głupio. Pochylił się, przytulając mnie mocno i całując ckliwie mój policzek.
- Scarlet! – Niall wykrzyknął - Harry!
- Niall jest kochający, kiedy się upije. – Harry powiedział, widząc moje zaskoczone spojrzenie. Niall i ja rozmawialiśmy kilka razy i razem spotykaliśmy się z Harrym, ale nigdy się nie przytulaliśmy ani nic.
A Harry miał rację. Niall był niewiarygodnie pijany. Ale nie potykał się o własne nogi, wydawało się, że ma mocną głowę, w końcu jest Irlandczykiem.
- O kurwa. – Harry przeklął, klepiąc kieszeń - Muszę wziąć telefon od Lou, zostawiłem do u niego w domu i miał mi go przynieść na imprezę.
- Jest na górze. – Niall wymamrotał, biorąc ogromny łyk swojego napoju.
- Chodźmy go znaleźć. – Harry pociągnął moją rękę, ale Niall mnie złapał.
- Nie, pozwól Scarlet zostać i ze mną pogadać! – powiedział radośnie, uśmiechając się do mnie - Chcę z kimś pogadać.
Harry spojrzał na nas i mogłam powiedzieć, że jest lękliwy przez ostatnią imprezę, kiedy zostawił mnie samą.
- Niall upewni się, że nigdzie nie pójdę. – zapewniłam Harry’ego, anim odwróciłam się do Nialla - Prawda Niall?
Pokiwał entuzjastycznie, ale wiedziałam, że nie miał pojęcia, o czym mówiłam.
- W porządku. – Harry zgodził się po chwili. Pocałował mnie i się odwrócił - Zaraz wrócę.
- To świetnie, że nadal jesteście razem. – Niall powiedział ni stąd, ni z owąd, patrząc na swoje piwo, jakby było na nim coś interesującego. Skinęłam na durnowaty wyraz twarzy Nialla.
- Tak, wiem, że nikt nie podejrzewał, że przetrwamy. – wzruszyłam ramionami, odkręcając butelkę wody, którą Harry wziął dla mnie z lodówki.
- Po prostu nie wydajesz się być typem dziewczyny, która chodziłaby z kimś kto diluje dragami, wiesz? – Niall powiedział i zaczął się śmiać do siebie. Spojrzałam na niego z zaciekawieniem.
- Harry nie diluje. – powiedziałam - On tylko odpiera dla nich kasę.
- Nie słyszałaś? – Niall zapytał, podnosząc głowę, żeby na mnie spojrzeć - Haz przejdzie jutro inicjację, pierwszy raz zrobi interesy. Zajęło mu to cholernie dużo.
Poczułam dzwonienie w uszach, kiedy ułożyłam sobie w głowie wymamrotane słowa Nialla. Czy to prawda? Czy Harry sprzeda jutro narkotyki?
Co się stało z jego odsuwaniem się od gangu?
Poczułam, jak czyjeś ręce obejmują mnie od tyłu i wiedziałam, że to Harry. Czułam, jak jego loki łaskoczą mój policzek. Niekomfortowo wysunęłam się z jego uścisku, na co spojrzał na mnie ze zmieszaniem.
- Chcę iść do domu. – powiedziałam, odwracając się tyłem do Nialla tak, że stałam twarzą w twarz z Harrym.
- Co? – spojrzał na mnie zmieszany - Dlaczego?
- Nie czuje się dobrze. Chcę, żebyś wziął mnie do domu. – odpowiedziałam, unikając z nim kontaktu wzrokowego. Próbowałam go ominąć, idąc do drzwi, ale złapał mnie za rękę.
- Scar, co się stało? – zapytał, patrząc na moją twarz w poszukiwaniu odpowiedzi. Jego twarz była pełna troski, ale wciąż miałam w żołądku niezdrowe uczucie. Musiałam poznać prawdę, ale nie mogliśmy o tym rozmawiać tutaj, ledwo słyszałam własne myśli.
- Bawcie się dobrze gołąbeczki! – Niall wymamrotał, kompletnie nieświadomy faktu, że Harry i ja definitywnie nie bawiliśmy się dobrze. Odszedł, tańcząc do muzyki.
- Niall powiedział mi prawdę, Harry. – powiedziałam zimno - Teraz zabierz mnie do domu.
Winny wyraz pojawił się na twarzy Harry’ego, kiesy skinął, prowadząc mnie do drzwi i go jego samochodu.
Harry wiele razy próbował zacząć rozmowę, ale ja tylko go ucinałam lub ignorowałam. Jazda była cicho, tak jak chciałam. Musiałam pozbierać myśli. Nie mogłam z nim teraz rozmawiać.
W końcu dotarliśmy do mojego domu, który był ciemny, bo nikogo w nim nie było. Moi rodzice byli w delegacji, a Woods poszedł na noc do starego znajomego.
- Mogę wejść? – Harry zapytał w końcu, kiedy zgasił samochód. Skinęłam po chwili, kiedy otworzyłam i zamknęłam drzwi jego samochodu, idąc w stronę domu.
Wpuściłam nas do środka, wpisując kod. Włączyłam światła i weszłam po schodach do mojego pokoju, Harry zaraz za mną. Miał na twarzy niepewny wyraz, jakby bał się rozmowy.
Zamknęłam drzwi po tym, jak Harry wszedł do środka. Usiadł na moim wielkim łóżku. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam na niego.
- Słuchaj Scar, musisz zrozumieć… – Harry zaczął, ale ledwo go słyszałam, przez to, jak zła byłam - To zaczęło się dwa miesiące temu i właściwie cię jeszcze nie znałem i po prostu byłem głupim-
- Dilerka, Harry? – krzyknęłam na niego, patrząc na niego ze złością. Nie chciałam słuchać jego głupich wymówek i wyjaśnień.
Kiedy te słowa opuściły moje usta, wyraz ulgi pojawił się na twarzy Harry’ego, co mnie bardzo zmieszało.
- Jak mogłeś mi o tym nie powiedzieć! Jestem twoją dziewczyną! Powinieneś mnie kochać i ufać mi i mówić mi takie rzeczy. Myślałam, że próbujesz wyrwać się z gangu, nie wchodzić głębiej!
Harry tylko dalej na mnie patrzył, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, że na niego wrzeszczę.
- I jeśli naprawdę wierzysz, że pozwolę ci zrobić to twojej przyszłości, to się cholernie myślisz – wyrzuciłam - Nawet nie wiem, co ty sobie do cholery myślisz!
Szybko przemierzyłam pokój, moje oczy świeciły złością. Patrzyłam na Harry’ego, który mnie obserwował. Oczekiwałam, że się zezłości, straci panowanie. Ale było zupełnie odwrotnie.
Miał na twarzy cień uśmiechu, jego połyskujące oczy były na moich, kiedy polizał usta.
- Czemu do cholery się tak na mnie gapisz? – wyrzuciłam. Było tak, jakbym chciała, żeby się na mnie wkurzył, zezłościł.
- Kocham cię. – powiedział te słowa, jakby były dla niego obce, jakby były czymś nowym. Poczułam, jak moje usta się delikatnie otwierają, nie oczekując tych słów.
Hary miał usposobienie, złe usposobienie, więc ostatnią rzeczą, jaką myślałam, że zrobi po tym, jak na niego nakrzyczałam, będzie wyznanie miłości do mnie.
- Co? – zapytałam głupio, zastanawiając się, czy się nie przesłyszałam.
- Jestem w tobie tak cholernie zakochany. – Harry powtórzył, tym razem uśmiech wpełznął na jego twarz, kiedy patrzył na mnie jego dużym, zielonymi oczami.
- Ja- – gubiłam się w słowach, kompletnie oderwana i zmieszana, nie wiedziałam co powiedzieć. Harry wciąż siedział na łóżku, obserwując mnie z głową delikatnie przechyloną na bok, jego loki były bałaganem - Nie możesz tego tak po prostu mówić, kiedy jestem na ciebie wkurzona! – skarżyłam się, stojąc przed nim z ustami zaciśniętymi w cienką linię. Ponownie się do mnie uśmiechnął, jego oczy błyszczały.
- Czemu nie? – zapytał, unosząc brwi. Zgryzłam wargę. Nienawidziłam go. Był taki idealny. Jak mogłam słuchać, jak mówi, że mnie kocha i wciąż być na niego zła?
- Pieprz się. – odpowiedziałam, zanim dłonie Harry’ego wystrzeliły do mojej tali i pociągnęły mnie na jego kolana. Jego usta przyczepiły się do moich, jakbym była jego źródłem powietrza, jego źródłem przetrwania.
- Z przyjemnością. – Harry powiedział w moje usta, ssąc moją dolną wargę. Włożyłam w ten pocałunek całą moją złość i frustrację, całując Harry’ego z całą siłą, jaką w sobie miałam.
- Kurwa. – Harry wyburczał, kiedy mocno ugryzłam jego dolną wargę. Myślałam, że nawet poczułam w ustach krew, przez co zdałam sobie sprawę z tego, jak szorstka byłam. To wydawało się nakręcić Harry’ego nawet bardziej, bo łapał mocno mój tyłek, masując go jego wielkimi dłońmi.
Harry wstał, moje nogi oplatały jego pas, kiedy nas obrócił, tak, że leżałam na środku mojego ogromnego łóżka. Jego oczy pociemniały na widok moich wydętych warg i niechlujnych, długich loków.
Kucnął na łóżku, powoli wspinając się nade mnie, jakby był drapieżnikiem, a ja jego posiłkiem. Kiedy w końcu jego ciało było nad moim, pochylił się szybko, jego usta zaatakowały moją szyję w niezliczonych miejscach. Kontynuował gryzienie, lizanie i ssanie delikatnej skóry, a moje jęki wypełniały pomieszczenie.
Kiedy się osunął od mojej świeżo naznaczonej skóry, skorzystałam z mojej szansy na naznaczenie go. Przysunęłam się do niego, wdychając jego zapach. Czułam męską wodę po goleniu i papierosy. Całowałam i szczypałam gardło Harry’ego, ssąc szczególne miejsce, w którym zostawiłam malinkę w zeszłym tygodniu.
Przez jęki Harry’ego i jego pocałunki na szyi, wiedziałam, że moja kobiecość była mokra, a moje majtki praktycznie przemokły. Moje ręce otoczyły szyję Harry’ego, pociągając go do mnie tak, żeby między nami nie było wolnej przestrzeni.
Kiedy kontynuował całowanie mnie, jego dłonie uniosły się i obmacały moją klatkę piersiową, przez co moja frustracja pogarszała się z każdą sekundą.
Szarpał się z materiałem mojej koszuli, a ja podniosłam ręce, żeby mógł ją ze mnie zrzucić. Po kilku sekundach mój stanik wylądował na podłodze. Leżałam topless, wyeksponowana przed Harrym, ale nie czułam rumieńców na policzkach. Ufałam mu i nie czułam się niepewnie.
- Tak cholernie idealna. – Harry wymamrotał, jakby mówił do siebie. Jego oczy spojrzały na mnie spod powiek, zanim jego usta pocałowały miejsce miedzy moimi piersiami.
Chwilę później, jęk opuścił moja usta, kiedy Harry owinął swoje czerwone usta na moim twardym sutku prawej piesi, jego dłoń chwyciła i masowała ten niecałowany. Zgryzłam wargę i poczułam, jak moje oczy się wywracają, kiedy Harry całował i ssał moje piersi, to uczucie sprawiało, że moja głowa chciała eksplodować.
- Harry. – wydusiłam kilka chwil później, kiedy przestał. Jego głowa była tylko kilka centymetrów od mojej, jego łokcie były po obu stronach mojej głowy.
- Scar. – Harry odpowiedział, moja głowa się uniosła tak, że nasze wargi się zetknęły, jego usta natychmiastowo się otworzyły, błagając o mój język.
- Kochaj się ze mną.  – błagałam, moja kobiecość dygotała z niedosytu i oczekiwania, niemal boleśnie.
Oczy Harry'ego pociemniały nawet bardziej niż wcześniej, przeszły z leśnej zieleni do niemal czerni. Nie powiedział żadnych konkretnych słów, tylko ciąg przekleństw opuścił jego usta, kiedy ponownie połączył nasze usta.
Trzy minuty później jego koszulka, jego spodnie i moje spodnie znalazły się na podłodze. Wszystko, co trzymało nas od bycia nagimi były moje cienkie, koronkowe majtki i jego bokserki, które wydawały robić się ciaśniejsze z każdą minutą.
Harry obrócił nas tak, że byłam nad nim, moja naga klatka piersiowa była dla niego na pełnym widoku. Położyłam rękę na wypukłości w jego bokserkach, gładząc go przez cienki i ograniczający materiał. Harry zesztywniał i wstrząsnął biodrami w moja dłoń, jego męskość rosła z każdą sekundą.
Moja palce zanurzyły się pod gumką jego bokserek, na co powietrze opuściło jego czerwone, wydęte usta. Ściągnęłam jego bokserki, sprawiając, że męskość Harry’ego, gruba i twarda, wyszła na światło dzienne. Bokserki Harry’ego poleciały na ziemię, zostawiając go kompletnie nagiego na środku mojego łóżka. Nie sądzę, że kiedykolwiek w moim życiu widziałam coś tak pociągającego.
Sięgnęłam po erekcję Harry’ego, ale zostałam obrócona, Harry skończył pozwalać mi przejmować kontrolę w sypialni. Był dominujący i lubił to, nie można było temu zaprzeczyć.
Harry składał na mojej piersi mokre pocałunki i minął pępek na moim płaskim brzuchu, zostawiając mnie z motylami.
- Jasna cholera. – Harry wydusił, kiedy jego dłoń powędrowała do moich majtek i naparła na moją łechtaczkę - Jesteś tak cholernie mokra. – zanurzył we mnie swój palec, wsuwając i wysuwając go, na co jęczałam i unosiłam biodra. Chciałam go. Potrzebowałam go.
- Harry, potrzebuję cię. – powiedziałam szczerze. Harry złożył na moich ustach ckliwy, mokry pocałunek, kontynuując wkładanie we mnie swojego palca.
- Powiedz mi czego potrzebujesz, kochanie. Powiedz mi. – powiedział chrypliwym, skrzypiącym głosem, który sprawił, że stałam się jeszcze bardziej mokra.
- Potrzebuję, żebyś się ze mną kochał. – zatrzymałam się na moment, nasze pełne pożądania oczy się połączyły. „Mocno.”
Palec Harry’ego się ze mnie wysunął, zastawiając mnie pustą i bardziej napaloną niż kiedykolwiek. Zaskomlałam w niedosycie i potrzebie. Harry uniósł swój palec do swoich ust, jego język owinął go, smakując mnie. Jego oczy się zamknęły, kiedy niski jęk opuścił jego wargi.
- Smakujesz lepiej niż wszystko, co kiedykolwiek próbowałem. – Harry powiedział, jego oczy zamknęły się na chwilę, kiedy jego nagi tors uniósł się nade mną - Smakujesz tak cholernie dobrze.”
Po kolejnej chwili dłoń Harry’ego wystrzeliła i owinęła się na moich koronkowych majtkach. Zerwał je ze mnie, dosłownie, porwał je nad dwie części i rzucił nimi przez pokój.
Pochylił się i przycisnął usta do mojego tatuażu. Inicjały ‘H.S.’ napisane piękną czcionką na mojej kości biodrowej wydawały się go intrygować.
Harry pochylił się w kierunku strony łóżko, chwytając coś. Uniósł do to ust, rozdzierając srebrne opakowanie, w którym był kondom.
- Pozwól mi. – powiedziałam, moja dłoń chwyciła gumę i wyjęła ją z opakowania. Nałożyłam ją na długą i twardą męskość Harry’ego, przez co oddychał ciężko.
- Połóż się. – Harry powiedział. Wypełniłam jego prośbę, upadając na moją delikatną kołdrę i puchowe poduszki - Wyglądasz jak pieprzony anioł. – wymamrotał, kiedy uniósł się nade mną.
- Ah. – wydusiłam, kiedy czubek Harry’ego znalazł się na moim wejściu. To był mój drugi raz, wiedziałam, że będzie dużo bardziej przyjemny od pierwszego, który był bolesny przez większość czasu.
- Wypieprzę cię, jak anioła, którym jesteś. – Harry powiedział, wchodzą we mnie jednym pchnięciem, na co moje ścianki się na nim zacisnęły - Zniszczę twoją niewinność.
Przez słowa i ruchy Harry’ego wiedziałam, że nie wytrzymam długo.
Harry kontynuował szybko we mnie wchodzić, burcząc i jęcząc razem ze mną. Co kilka sekund moje imię opuszczało jego usta, razem z wyrazem ‘kurwa’ lub ‘cholera jasna’.
- Harry. – jego imię opuściło moje usta, kiedy spojrzałam na niego spod ciężkich powiek. Trudno było mi je otworzyć, a kiedy już to zrobiłam, zamykałam je znowu w ekstazie.
- Taka ciasna. – wymamrotał w moje usta. Słychać było uderzenia naszej skóry i jęki. Nasze ciała były pokryte cienką warstwą potu, przez całe ciepło, które emitowaliśmy.
Obserwowałam, jak loki Harry’ego unoszą się z każdym pchnięciem. Jego tatuaże błyszczały przy moim nie naznaczonym ciele, oprócz małych inicjałów.
Miał blizny, tatuaże i siniaki. Nie miałam nic oprócz dwóch małych liter na mojej kości biodrowej. Oprócz tego moja skóra była jasna i czysta. To była kolejna różnica między mną a Harrym.
- Jestem blisko. – powiedziałam cicho, sięgając ręką do loków Harry’ego, które zakrywały jego oczy, kiedy on dalej we mnie wchodził.
Harry bardzo przyśpieszył tępo, robiąc dokładne i precyzyjne pchnięcia, które popychały mnie na krawędź. Ciężko było mi nie krzyczeć. Moje paznokcie zagłębiły się w plecach Harry’ego, drapiąc go po całej ich długości, aż do jego tyłka.
Mniej niż minutę później oboje, Harry i ja osiągnęliśmy nasze punkty kulminacyjne. Moje imię opuściło usta Harry’ego w płytkich, krótkich oddechach. Harry opadł na mnie, jego ciało kompletnie okryło moje, kiedy próbował złapać oddech.
Wszystko, o czym mogłam myśleć to to, jak cholernie świetne to było. Jak czułam się, jakbyśmy zbliżali się do siebie bardziej i bardziej za każdym razem, kiedy uprawiamy seks. Nie chciałam, żeby to się kiedykolwiek skończyło.
Harry przewrócił się na miejsce obok mnie, wychodząc ze mnie. Długi oddech opuścił jego usta, kiedy położył się na moim łóżku. Zsunął zużytą prezerwatywę z jego wiotkiej długości i wrzucił ją do kosza.
Jego ręce oplotły moją talię, przyciągając mnie do siebie tak, że połowa mojego ciała leżała na nim. Spojrzałam na niego, nasze oczy połączyły się. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam z pożądaniem.
- Jak na drugi raz, jesteś całkiem dzika. - Harry powiedział w ciszy, na co się uśmiechnęłam. Umiejscowiłam głowę w głębieniu w jego szyi.
- Uczę się od najlepszych. – odpowiedziałam, na co Harry się zaśmiał.
- Rozdrapałaś mi plecy, chyba krwawię. – powiedział, na co zaśmiałam się razem z nim, kiedy jego ręce gładziły delikatnie moje plecy.
- Czego oczekujesz od dziewczyny, której zniszczyłeś niewinność? – zapytałam retorycznie, używając przeciwko niemu jego własnych słów. Harry otworzył usta i zaśmiał się głośno. To był mój ulubiony dźwięk i sprawiał, że pojawiały się jego dołeczki.
- Jest tyle rzeczy, których chciałbym cię nauczyć. – powiedział, patrząc na mnie. Skinęłam, całując jego szczękę. Też chciałam, żeby nauczył mnie więcej. Chciałam próbować innych rzeczy, innych pozycji, innych sposobów, by zrobić nam oboju dobrze. Chciałam stać się doświadczona.
- Harry? – powiedziałam w ciszy. Harry pochylił się, wyłączył lampę i zostaliśmy w ciemności, nie licząc księżyca, który było widać przez okno.
- Tak kochanie? – jego niski głos po seksie przyprawił mnie o dreszcze.
- Czy naprawdę będziemy tą parą, która wyładowuje złość prze seks po kłótniach? – zapytała, uśmiech na moich ustach. Harry zaśmiał się cicho pod nosem, jego ręce zacieśniły uścisk na mnie.
- Zły seks to najlepszy seks. – Harry odpowiedział, jego dłoń ścisnęła mój tyłek delikatnie, na co pisnęłam.
- Słyszałam, że seks na zgodę też jest całkiem dobry. – odpowiedziałam, na co Harry uniósł brwi.
- Myślę, że mogłem stworzyć potwora. – powiedział, uśmieszek na jego ustach. Uśmiechnęłam się do niego, dotykając palcem jego dołeczka.
- Masz na mnie taki wpływ, tak sądzę. – wzruszyłam nonszalancko ramionami.
- Wiesz, że cię kocham. – Harry powiedział po chwili. Przejechałam nosem po jego szyi , zbliżając się do niego jeszcze bardziej.
- Ja ciebie też.

_____________________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard


jestem na nich wkurzona ydvsagbhSJBSWY nie wiem no za kilka dni pojawi się 26 rozdział i będzie koniec, boje się, naprawdę :o

a jak u was?

oki słuchajcie:


1. PYTACIE, CZY BĘDZIEMY TŁUMACZYĆ DRUGĄ CZĘŚĆ RENEWED INNOCENCE - tak, będziemy tłumaczyć. już jest stworzony blog i cała reszta, jeśli chcecie, to "luknijcie" sobie - >>KILIK<<
2. nie wiem czy każdy będzie czytał Renewed, więc od razu tych, których nie informujemy, prosimy abyście umieszczali już, najlepiej po tym jak to przeczytacie, wasze twittery w zakładce "informuję" tutaj + cała lista informowanych z Damaged leci do Renewed. jeśli wasze twittery pozostały zmienione, powiadomcie nas o tym.


cóż, podziękowania i te sprawy to w następnym rozdziale hihihi


twittery bohaterów są w zakładce "kontakt"

papa

nominacja Liebster Award

Zostałyśmy nominowane do Liebster Award przez midnight-harrystyles-fanfiction.blogspot.com

Nasze odpowiedzi na pytania:

1. Opisz siebie.
Ania: Mam 15 lat, długie włosy w kolorze ciemny blond, niebieskie asymetryczne oczy. Jestem raczej kujonem niż imprezowiczką. Moje rodzeństwo twierdzi, że jestem wredna.
2. Co cię skłoniło do pisania bloga?
Ania: Co mnie skłoniło? Oliwia :P
3. Twoje ulubione zajęcie?
Ania: Spanie, jedzenie, oglądanie Dr House.
4. Lubisz J.B?
Ania: Kilka lat temu miałam na niego straszną fazę, teraz mam neutralne podejście.
5. Ile czasu jesteś Directioner?
Ania: Jakieś 1,5 roku.
6. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Ania: Tłumaczyć fanfici
7. Ile czasu dziennie spędzasz na komputerze?
Ania: Dużo, bardzo dużo…
8. Prowadzisz jakieś inne blogi?
Ania: Nie prowadzę bloga, ale tłumaczę (z resztą tak jak na Damaged) http://dark-niall-horan-tlumaczenie.blogspot.com/ razem z cudowną Kasią
9. Ulubiona piosenka?
Ania: Aktualnie Happily i Say Something
10. Ulubiony aktor/aktorka?
Ania: Hugh Laurie i Jenifer Lawrence.
11. Ulubiony film?
Ania: Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia i Pitch Perfect

Nasze nominacje:
1) http://after-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
2) http://furious-fanfiction.blogspot.com/
3) http://dark-fanfiction.blogspot.com/
4) http://106reasonstlumaczeniee.blogspot.com/
5) http://monsters-inside-him.blogspot.com/
6) http://hunger-fanfiction.blogspot.com/
7) http://the-island-of-death.blogspot.com/
8) http://returning--life.blogspot.com/
9) http://only-death-will-hang-us.blogspot.com/
10) http://only-death-will-hang-us.blogspot.com/
11) http://to-win-dreams-fanfiction.blogspot.com/

I nasze pytania:
  • Kto jest twoim ulubieńcem w One Direction?
  • Czy lubisz jakieś zespoły poza 1D?
  • Czy spędzasz dużo czasu z rodziną?
  • Jak długo prowadzisz bloga?
  • Czy lubisz to robić?
  • Czy masz drugie imię?
  • Lubisz marchewki?
  • Ulubiona słodycz?
  • Ulubiona piosenka z UAN, TMH i MM?
  • Ulubiony bromance?
  • Masz OTP? Jak tak to jakie?
dziękujemy za nominacje<3

piątek, 27 grudnia 2013

zmiana osobowości - rozdział XXIV

Szarpałam się z nowym, srebrnym, delikatnie zardzewiałym kluczem, który zwisał z markowego breloczka. Nienawidziłam tej cholernej rzeczy.
Musiałam mieć ubrania, torebki, buty od znanych projektantów, a z tym było trudno żyć. Ale nakaz posiadania markowego breloczka, który tylko brudził się i walał po mojej torebce? To było kompletnie niepotrzebne. Nie wspominając o tym, że kosztował on moich rodziców wystarczająco, by kupić nową parę butów lub ładny strój.
Ale tak było z moimi rodzicami, nie chodziło o cenę, Bóg zakazał logiki. Chodziło o nazwę, markę, reputację, która za tym szła.
W końcu udało mi się wcisnąć zardzewiały klucz do zamka we frotowych drzwiach domu Stylesów. Przekręciłam go i otworzyłam drzwi, uśmiechając się do siebie, kiedy otworzyły się z łatwością.
Weszłam, wrzucając mój breloczek do ogromnej torby wypełnionej ubraniami. Przeszłam korytarzem do kuchni i zobaczyłam tam Anne, która piła coś z kupka, przypuszczam, że była to herbata.
- Scarlet. – podniosła wzrok z lady i uśmiechnęła się do mnie szeroko. Postawiła swoją herbatę na ladzie, zanim obeszła ją i przytuliłam mnie, na co upuściłam torbę i zaśmiałam się delikatnie, oddając uścisk.
- Czuję się dziwnie wchodząc do waszego domu bez pukania albo dzwonienia. – powiedziałam, kiedy usiadłam naprzeciwko Anne przy małym, pobitym kuchennym stole.
Anne zaśmiała się , machając ręką w powietrzu, jakby mówiąc ‘nonsens’.
- Scarlet, jesteś w tym domu częściej niż ja. Jeśli ktoś zasługuje na klucz, to jesteś to ty. A poza tym kochamy mieć cię tutaj! Nie tylko ja i Harry, ale także Matt i Sam. –Anne uśmiechnęła się do mnie ciepło, kiedy wstała i nalała mi herbaty. Skinęłam, zgadzając się z nią.
Harry dał mi klucz dwa dni temu, mówiąc, że mogę przyjść kiedykolwiek. I, że chciałby, żebym przychodziła tak często jak to możliwe. Wiedziałam, że jednym z powodów jest Woods mieszkający w moim domu.
Najpierw byłam trochę wkurzona, że próbował mnie zamknąć w swoim domu i że mi nie ufał. Ale wtedy Sierra wspomniała o tym, że jeśli zasady mają być zachowane to jeśli u Harry’ego zatrzymywałaby się jego ex, chciałabym, żeby zrobił to samo i zostawał w moim domu.
Definitywnie miała rację i dlatego się zgodziłam. Wzięłam klucz i wpięłam go w mój breloczek. To był pierwszy klucz do domu, jaki miałam. Mój dom był zawsze otwierany przez służącą lub kamerdynera, nie klucz. Nie mieliśmy z kluczy użytku.
- Dzięki. – powiedziałam, biorąc z jej rąk mały kubek i biorąc łyk - Gdzie jest Harry? – zastanowiłam się na głos.
- Oh, wpadł na chwilę po szkole, zaprał jakieś rzeczy i wyszedł. Przypuszczam, że jest z chłopcami. Ma prawie osiemnaście lat, wiesz. Ciężko mi go pilnować, nawet jeśli próbuję. – Anne westchnęła, w jej głosie było słychać wyra porażki. Czułam się winna.
Wiedziała, że Harry jest w gangu. Ale prawdopodobnie wiedziała też, że ten gang pomaga im zachować dach na głową i jedzenie w lodówce. Jak ona się w to wpakowała?
- Pewnie jest na mieście z chłopakami. – zgodziłam się, posyłając Anne dodający otuchy uśmiech, który sprawił, że jej twarz delikatnie pojaśniała - Zastanawiał się tylko, bo nawet mu nie powiedziałam, że przyjdę.
- Pozwól mi zgadnąć… – Anne przeniosła wzrok ze stołu na mnie i spojrzała na mój strój, który składał się z kremowych spodni, wciśniętej w nie białej flanelowej koszuli i kremowego swetra ze złotymi guzikami. Uzupełniłam strój markowymi szpilkami, złotymi kolczykami i złotym łańcuszkiem z diamentowym wisiorkiem -  Akcja charytatywna?
Zaśmiałam się na słowa Anne i pokręciłam głową.
- Niezły traf, ale nie. To sponsorowane spotkanie. Mój tata próbuje zdobyć nowych inwestorów, że lubi się popisywać, zasponsorował obiad i występ. Nie muszę mówić, że to było piekło. – westchnęłam.
- Kochanie. – Anne zachichotała, łapiąc moją dłoń - Ten strój wygląda tak niewygodnie, że nawet ja chcę, żebyś go zdjęła.
- Uwierz mi, wiem. – zgodziłam się - Mam ubrania na zmianę.

- Zostaniesz na noc? – Anne zapytała, wstając i wkładając swój kubek do zmywarki.
- Jeśli ci to nie przeszkadza.
- Ile razy muszę ci to mówić? – Anne zapytała, odwracając się i patrząc na mnie szerokimi oczami - Nigdy nie musisz pytać, czy odpowiada mi, żebyś tu została. Zawsze jesteś mile widziana. Nawet jeśli ty i Harry rozstaniecie się, nie żeby tak się stało, wciąż będziesz tu mile widziana! Jesteś jak rodzina. Więc nie pytaj już lub będę musiała zrujnować jeden z twoich ładnych biznesowych strojów.
- Tak, proszę.– uśmiechnęłam się, wstając, by odstawić kubek.
- Czy twoi rodzice wiedzą, że tu jesteś? – Anne zapytała z ciekawością, kiedy stanęła naprzeciwko mnie. Westchnęłam, zakładając kosmyk za ucho.
- Nie, myślą, że jestem u Sierry. – wymamrotałam, patrząc na Anne.
- To wstyd. – Anne pokręciła głową w rozczarowaniu - Gdyby tylko cię posłuchali, wiedzieliby, że lubisz to miejsce.
- Oni wciąż myślą, że Harry jest dla mnie jakąś fazą, jakbym próbowała jakiegoś twierdzenia czy coś. Moja mama wciąż nie chce go nazywać inaczej niż ‘tamten chłopak’ a mój ojciec, cóż, on tak naprawdę o nim nie wspomina.
- Może nie jestem najlepszą matką na świecie, ale nawet ja widzę między wami różnicę, a znam cię tylko dwa miesiące. – Anne opowiedziała, poprawiając bluzkę - Oboje jesteście dużo szczęśliwsi. Harry rzadko kiedy opuszcza szkołę, nie jest humorzasty i nie jestem pewna, czy skończył z tym zupełnie, ale jego ubrania już nie śmierdzą papierosami.
- To wciąż trwa. – skomentowałam temat papierosów, na co Anne uśmiechnęła się z dumą.
- Jesteście dla siebie tacy dobrzy. I nie mówię tego tylko dlatego, że masz na niego dobry wpływ. Wiem, że palił i pił i robił Bóg wie co innego. Wiem, że pomogłaś mu przestać. Ale to widzą wszyscy.
Skinęłam, zgadzając się z Anne, a ona kontynuowała.
- I jestem pewna, że to widzą twoi rodzice. Widzą, że Harry jest nieporządkiem i że jesteś dziewczyną, która próbuje go naprawić i też się plami. Ale-
- Ale jest więcej niż to. – skończyłam za Anne. Skinęła, patrząc na mnie intensywnie.
- Harry pomógł mi emocjonalnie. – powiedziałam na głos. Tak naprawdę nigdy o tym nie mówiłam. Wiedziałam, że mnie zmienił, ale mówienie tych słów na głos było po prostu… inne.
- Pomógł mi nie być małą perfekcyjną dziewczynką, której chcą moi rodzice i pomógł mi się stać moją własną osobą. Jestem teraz szczęśliwsza. Robiłam tylko to, co mi kazano. Teraz robię rzeczy, które sprawiają mi radość.
- Dokładnie. – Anne uśmiechnęła się do mnie - To dla tego tak do siebie pasujecie. Niespodziewane, ale idealne połączenie. Nie gryziecie się. Dopełniacie się idealnie.
Telefon Anne zadzwonił w jej kieszeni, przerywając naszą rozmowę. Chwyciła telefon i go otworzyła.
- Tak? – zatrzymała się, słuchając - Dzisiaj? Kiedy? – kolejna pauza - Teraz? Uh, dobrze. Tak, zagaduję, że mogę. – usłyszałam mówienie po drugiej stronie słuchawki, kiedy Anne skinęła do siebie - W porządku, żegnam.
- Wszystko w porządku? – zapytałam, kiedy Anne rozłączyła się.
- Tylko dostałam telefon z pracy w mój wolny dzień. Obiecałam chłopcom, że zrobię im obiad, bo przez cały tydzień jedli odgrzewane jedzenie i teraz nie mogę- – przezwałam Anne i chwyciłam jej ręce.
- Idź do pracy, jak zrobię im obiad.
- Scarlet, nie musisz tego robić. – Anne powiedziała, kręcąc głową. Wiedziałam, jak była zestresowana. Chciała być mamą, która zostaje w domu, jest tam dla swoich synów, gotować im, układać ich do łóżek, oglądać z nimi filmy. Ale nie mogła, jeśli chciała, żeby przetrwali.
- Przynajmniej tyle mogę zrobić. Nie jestem najlepszą kucharką, ale mogę zrobić, uh. – przeszukałam mój mógł w poszukiwaniu czegoś, co mogłabym ugotować i na co Anne ma składniki - Spaghetti?
- Matt i Harry uwielbiają spaghetti! – Anne powiedziała, biorąc torebkę - Sam tak samo.
- Idealnie. Idź do pracy i o nic się nie martw. Zajmę się tym. – obiecałam jej, obserwując jak zakłada i sznuruje buty.
- Matt! – Anne zawołała i spojrzała na mnie - Nie chcę, żebyś to robiła sama. On ci pomorze, dobrze?
Minutę później młodszy brat Harry’ego, Matt przyszedł do nas. Uśmiechnął się do mnie i uniósł brwi patrząc na mój strój. Pokazałam mu język, przewracając oczami. Zaśmiał się, odrzucając głowę do tyłu.
- Skarbie, dostałam telefon z pracy. Ale Scarlet zrobi dla was obiad, mógłbyś jej pomóc?
- Bardzo chętnie. – Matt powiedział, patrząc na mnie i uśmiechając się szeroko. Uśmiechnęłam się i zaczęłam gotować wodę na starej kuchence.
Anne złapała swoją torbę i pożegnała się. Matt podszedł do mnie i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Co mam zrobić?
- Nie musisz mi pomagać. – uśmiechnęłam się - Nie jest tak trudno zrobić to danie.
- Oh. – Matt skinął - Cóż… mogę dotrzymać ci towarzystwa.
- Podoba mi się to. – odpowiedziałam, otwierając sos i wrzucając go na patelnię - Czuję się jakbym ledwo cię ostatnie widziała.
- To dlatego, że ty i Harry albo jesteście na mieście albo obściskujecie się w jego pokoju. – Matt powiedział głupio. Moje usta się delikatnie otworzyły, kiedy spojrzałam na Matta szerokimi oczami.
- Mam prawie siedemnaście lat, nie jestem idiotą. – Matt zaśmiał się. Niewinnie wzruszyłam ramionami.
- Czuję się, jakby prawie go nie było w ostatnich dniach. – odpowiedziałam. Od kiedy Harry przyszedł do mnie i dowiedział się o Woodsie, nie było go w pobliżu tak często.
- Tak, był z Jayem ostatnie trzy dni. To cholernie dziwne. – Matt wymamrotał.
- Jay? Jeden z przywódców gangu? – powtórzyłam, patrząc na Matta - Dlaczego?
- Kto to kurwa wie? Zapytałem go wczoraj, bo zobaczyłem smsy jego i Jaya o spotkaniach. Więc byli razem przez kilka dni. Ale kiedy zapytałem go, wkurzył się bez żadnego cholernego powodu.
- Czemu miałyby się wkurzyć? – zapytałam. Matt westchnął, wzruszając ramionami.
- Nie wiem. Ale to mnie trochę przeraża. Jay ma siłę i nie jest dobrym człowiekiem. Jest jakiś powód, dla którego ludzie przechodzą na drugą stronę ulicy, kiedy go widzą. Harry robił to samo, nie częściej niż to potrzebne. Ale teraz jest inaczej. Mogę to powiedzieć.
Wszystkie te nowe informacje jakoś mnie wystraszyły. Co ze studiami? Już prawie listopad i koniec szkoły jest już za sześć miesięcy. Harry powinien wykorzystać ten czas, aby powoli wyrwać się z gangu.
Ale to brzmiało, jakby tylko się w niego zagłębiał.
Co do cholery?
Moja cisza musiała zostać zauważona przez Matta, bo przestał przygotowywać stół i podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? – zapytał mnie cichym głosem.
- Tak. – powiedziałam, posyłając mu mały uśmiech - Po prostu Jay sprawia, że się denerwuję.
- Też nie podoba mi się, że Harry się z nim trzyma. – powiedział Matt - Rozumiem.
- To po prostu- – przerwały mi frontowe drzwi, które się otworzyły. Harry wszedł z opuszczoną głową. Był ubrany w ciasne ciemne dżinsy, czarne buty i szarą bluzę, której kaptur był na jego głowie. Kilka loków spod niego wystawało.
Papieros wystawał z jego czerwonych ust, kiedy wszedł do kuchni. Odniósł wzrok, a jego oczy natychmiastowo spotkały moje, jego twarz pojaśniała.
- Kochanie. – powiedział, jego ręce od razu po mnie sięgnęły, jak dziecko z zachłannymi rękoma.
Zrobił dwa duże kroki w moim kierunku i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Wzięłam oddech, zamykając oczy, kiedy mocno go przytuliłam.
Odsunęłam się i na niego spojrzałam. Miał na policzku delikatny siniak, który zdecydowałam się zignorować. Sięgnęłam, wyjmując papierosa z ust Harry’ego.
Uśmiechnął pochylając się, by mnie pocałować. Przycisnęłam swoje usta do jego. Jakoś, mimo, że palił, smakował głównie miętą.
- Czy moglibyście się nie obściskiwać w tym samym pomieszczeniu, w którym jak kurwa jem? – Matt burknął, nakładając sobie spaghetti i sos, który ugotowałam. Zaśmiałam się, odsuwając się od Harry’ego. Z drugiej strony Harry walnął Matta w głowę.
- Jesteś głodny?- zapytałam, patrząc znowu na Harry’ego. Pokręcił głową, łapiąc mnie za dłoń.
- Jadłem u Jaya. – wymamrotał. Matt i ja wymieniliśmy spojrzenia, które zauważył Harry, bo twardy wyraz pojawił się na jego twarzy. Mocniej złapał mnie za rękę i pociągnął mnie korytarzem.
- Sam, obiad gotowy. – powiedziałam, kiedy mijaliśmy pokój Sama, idąc do pokoju Harry’ego. Skinął i się uśmiechnął.
Harry wciągnął mnie do swojego pokoju i zatrzasnął drzwi. Jego ręce natychmiastowo oplotły moją talię, pociągając mnie do siebie.
- Chcę cię wyciągnąć z tych ubrań. – Harry burknął, jego dłonie intensywnie jeździły po moim ciele, dotykając wszystkie właściwe miejsca.
Pierwsza rzecz jaką zrobił było podniesienie jego ogromnej dłoni do moich włosów i zniszczenie mojego koka. Moje włosy opadły kaskadami na moje plecy.
- Taka seksowna. – Harry wymamrotał, jego zielone oczy skanowały moje ciało.
- Harry. – powiedziałam. Jego dłonie dalej masowały moje ciało, wędrując po moich plecach do mojej tali i obejmując moją pupę, przyciskając mnie jeszcze bardziej do niego.
- Hm? – zapytał, pochylając się, by przejechać językiem po mojej szyi. Poczułam się lekko i miałam motyle w brzuchu, ale wszystko o czym mogłam myśleć był Jay.
- Czemu tak często spotykasz się z Jayem? – wymamrotałam. Poczułam, jak Harry sztywnieje.
- Nie jest tak” – powiedział krótko, moje oczy wpatrywały się w jego.
- Matt mówi, że tak jest. Przez ostatnie kilka dni ledwo byłeś w pobliżu. – odpowiedziałam, przechylając głowę na bok.
- Co cię do cholery obchodzi Matt? – Harry wyrzucił, jego twarz stwardniała.
- To tylko pytanie. – powiedziałam, rozszerzając oczy, widząc, jak Harry się zachowuje. Odsunęłam się od Harry’ego, zakładając ręce na klatce, zauważając, że Harry zdążył rozpiąć trzy guziki mojej koszuli tak, że mój czerwony stanik był widoczny.
- Czy to do cholery ma znaczenie? – wyburczał, patrząc na mnie.
- Czemu stajesz się taki defensywny? – zapytałam, mój głos uniósł się tak jak Harry’ego.
- Bo nie potrzebuję, żebyś zachowywała się jak moja mama. Mogę robić, co chcę, z kim chcę. To dlatego nigdy nie miałem dziewczyny, bo one tylko są ciekawskie i wpieprzają się w moje interesy.
Ból pojawił się na mojej twarzy, kiedy zrobiłam kolejny krok, czując się, jakby Harry wymierzył mi policzek.
- Ty naprawdę wiesz, jak sprawić, bym poczuła się dobrze, prawda Harry? – powiedziałam, mój głos się łamał. Wyraz twarzy Harry’ego natychmiastowo złagodniał, a on sięgnął po mnie, tylko po to, żebym zrobiła unik.
- Nie dotykaj mnie. – wyrzuciłam, mijając Harry’ego i biorąc moją torbę.
- Nie idź. – Harry zabłagał, łapiąc moją ręką i ciągnąc mnie do siebie. Próbowałam się mu wyrwać, ale on tylko przycisnął mnie do ściany jego sypialni.
- Harry. – powiedziałam - Odpierdol się ode mnie.
Harry zdecydował się zignorować moje słowa i przycisnął swoje usta do moich. Stałam tam bez rekcji, popychając dłońmi jego klatkę. Kiedy to nie podziałało, podniosłam rękę i głośno uderzyłam Harry’ego w policzek. Odsunął się szybko, trzymając policzek.
Poczułam ukłucie żalu. Harry miał już siniaka na tym policzku.
- Czy ty mnie właśnie uderzyłeś? – zapytał, dotykając policzka. Widziałam, jak zaczyna puchnąć, moje dłoń też mrowiła - Nie powinnaś była tego robić.
Cofnęłam się tak, że wpadłam na ścianę. Oczy Harry’ego pociemniały delikatnie i żartobliwość zniknęła. Zamknęłam oczy, odwracając głowę tak, że usta Harry’ego nie trafiły w moje, ale w mój policzek.
Zaczął składać pocałunki na mojej szyi, na co zaskomlałam. Poczułam się uwięziona, jego dłonie przyciskały moje biodra do ściany.
- Przepraszam. – głos Harry’ego był zgrzytliwy, przeszły mnie dreszcze - Wiesz, że cię kocham. – jego nos trącił moją głowę tak, że nasze oczy się spotkały.
- Nie możesz po prostu mówić takich rzeczy i przepraszać, żeby było lepiej. – powiedziałam sztywno. Dłoń Harry’ego uniosła się, zdejmując mi z twarzy kosmyk włosów.
- Czy to sprawi, że będzie lepiej? – Harry zapytał, mamrotając w moja szyję. Jego język wysunął się między jego ustami i naparł na moją szyję, jego gorący oddech wywołał u mnie gęsią skórkę.
- Nie. – powiedziałam bezdechu, dłonie Harry’ego zacieśniły uścisk.
- Wiesz, jak bardzo cię potrzebuję. Kocham cię, Scarlet. Potrzebuję cię. –głos Harry’ego był niski i wypełniony emocjami.
Pozostałam cicho i skinęłam, moje oczy pozostały na jego. Stawałam się słaba. Ledwo mogłam się mu oprzeć. Miesiąc temu odeszłabym i nigdy nie wróciła, jeśli ktoś powiedziałby mi coś takiego.
- Nigdy nie pozwolę ci mnie opuścić, nigdy. Jesteś moja. Nie możesz mnie opuścić. Jesteś moja. – Harry wydawał się powtarzać te słowa wciąż i wciąż, jakby wpajając mi to do głowy.
- Jestem twoja, Harry. – wyszeptałam.  Ręce Harry’ego mocno mnie oplatały. I tak po prostu na niego opadłam.
Błysk potwora, jaki w nim zobaczyłam powinien być wystarczający powodem, żebym uciekła i skończyła z nim. To nie było dobre. To było niezdrowe. Ale wydawało się wciągać mnie bardziej i bardziej w Harry’ego Stylesa.
- Moja.

______________________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard

cóż, scarlet mu uległa, a za DWA rozdziały koniec pierwszej części :))))
2 stycznia ostatni rozdział Damaged Innocence


twittery bohaterów są w zakładce "kontakty" 

cześć
@nancy_thewizard & @creepses 

wtorek, 24 grudnia 2013

mignięcie mocy - rozdział XXIII

Westchnęłam zirytowana, kiedy usiadłam przy stole w jadalni. Moja mama, mój ojciec, Woods i jego rodzice, wszyscy siedzieli dookoła mnie. Przewróciłam oczami, kiedy obsługa przyniosła srebrne tace pełne jedzenia.
Moje myśli wędrowały do domu Stylesów. Anne ugotowałaby jakieś jedzenie na obiad i podała je na papierowych albo szklanych talerzach. Nie musielibyśmy siedzieć przy jakimś za dużym jadalnianym stole ze złotymi widelcami i złożonymi serwetami.
Jedzenie na obiadach u Stylesów zazwyczaj było proste, jak spaghetti, hamburgery, pieczony kurczak itp. W domostwie Thornów podawano potrawy, których nazw nie potrafiłam wymówić, razem z kremowymi sosami, ogromnymi przystawkami i słodkimi deserami. W moim domu nic nie było proste.
Nawet rozmowy przy obiedzie nie były proste, łatwe czy komfortowe. Moi rodzice rozmawiali o ich statusie społecznym, mojej przyszłości i plotkowali o dorosłych z North Side.
Ale Harry, Anne, Matt i Sam byli znacznie lepsi. Śmiali się i żartowali. Matt i Sam rzucaliby się jedzeniem, kiedy Anne spuściłaby wzrok. Harry i ja zerkalibyśmy na siebie, a Anne śmiałaby się z wszystkiego, co powiemy. To był dobry czas, obiad u Stylesów.
Chciałabym tam teraz być.
Ale zamiast tego musiałam siedzieć obok Woodsa Knighta, mojej pierwszej dziecięcej miłości, mojego pierwszego chłopaka i mojego pierwszego pocałunku. Woods był ode mnie rok starszy i był na studiach.
Chodziliśmy ze sobą, kiedy miałam piętnaście lat i wtedy zerwaliśmy. Byłam w dziewiątej klasie, a Woods w dziesiątej. Zerwał ze mną, złamał mi serce. Ale przeszło mi i od kiedy Woods poszedł do prywatnej szkoły nie widziałam go.
Ale tak było przed trzema tygodniami… kiedy pojawił się na balu charytatywnym, kiedy przyszłam z Harrym. Historia w skrócie wyglądała tak, że Harry i Woods pobili się, bo Woods zrobił drobny ruch, kiedy z nim tańczyłam. To była krwawa walka i skończyła się tym, że Harry powiedział Woodsowi, że jeśli jeszcze raz mnie dotknie, dostanie kulkę w łeb.
Nie trzeba mówić, że nie widziałam ani nie słyszałam Woodsa od tamtej nocy. A nawet jeśli tak, nie odpowiedziałbym. Harry nienawidził Woodsa, naprawdę nienawidził.
A kiedy Harry dowie się, że Woods zostaje w moim domu w pokoju naprzeciwko mojego… mam przejebane.
- Scarlet? – irytujący, sztywny głos mojej matki wyrwał mnie z zamyślenia, a ja spojrzałam na nią - Mówiłam do ciebie.
- Oh.. – wymamrotałam, zerkając dookoła stołu, unikając spojrzenia Woodsa - Przepraszam, co?
- Cóż, jestem pewna, że oboje, ty i Woods jesteście zbici z tropu i zastanawiacie się dlaczego zostanie tutaj, więc chcemy wam to wyjaśnić.
- Myślałem, że będę w domu, kiedy nie będzie mnie w szkole? – Woods zapytał, jego głęboki głos rozbrzmiał w pokoju.
- Miałeś. – pani Knight, matka Woodsa przemówiła - Ale niestety dom jest w remoncie. A twój ojciec j ja jedziemy na zachód, żeby znaleźć nowe miejsca do budowy.
Woods i jego rodzina był bogaci przez biznes hotelarski. Mieli jedne z najbardziej luksusowych hoteli na świecie. Państwo Knight byli ledwo w pobliżu, bo nieustannie podróżowali w poszukiwaniu nowych miejsc do budowy i pilnowaniu już trwających prac. Byli bardzo grymaśni, jeśli chodziło o ich hotele.
Woods skinął, bokiem zerkając na mnie. Szybko spojrzałam gdzie indziej, nie chcąc kontaktu wzrokowego. Wiedziałam, że muszę być z tym ostrożna. Jak miałam to powiedzieć Harry’emu? Albo może nie powinnam mu mówić. Nie, w końcu się dowie. Musiałam mu powiedzieć.
- „Scarlet, czy to nie ekscytujące? – moja matka uśmiechnęła się, patrząc na mnie, kiedy złapała moją dłoń przez stół - Ty i Woods znów będziecie w kontakcie! Minęły lata odkąd byliście w pobliżu, oprócz balu charytatywnego.
Założyłam włosy za ucho i skinęłam sztywno, fałszywie się uśmiechając, kiedy ponownie rozejrzałam się dookoła. Ale wciąż unikałam spojrzenia Woodsa.
- To świetnie. – powiedziałam, próbując brzmieć entuzjastycznie. Musiało podziałać, bo rodzice Woodsa i moi zaczęli radośnie rozmawiać i posyłać nam uśmiechy.
Pół godziny później przeprosiłam i wstałam od stołu. Rodzice moi i Woodsa rozmawiali o interesach. Ale teraz zmienili temat na rozwód Martinów, o tym jakie to było szokujące i jak to zrujnuje ich reputację.
Skończyłam moje jedzenie i przeprosiłam. Kiedy wychodziłam z jadalni, moja matka zatrzymała mnie.
- Scarlet, pokaż Woodsowi jego pokój, mogłabyś? John zaniósł jego bagaże do pokoju gościnnego. – moja mama uśmiechnęła się do Woodsa. John był naszym kamerdynerem, którego mama wykorzystywała kiedy tylko miała okazję - Spodoba ci się twój pokój. Jest naprzeciwko Scarlet!
- Dziękuję państwo Thorne. – Woods powiedział grzecznie, wstając od stołu i idąc za mną do drzwi. Westchnęłam i cicho weszłam po schodach, idąc w kierunku jego pokoju, który był naprzeciwko mojego. Mojej mamie brakowało wielu rzeczy, ale przebiegłość nie była jedną z nich.
- Tu jest twój pokój. – powiedziałam, posyłając mu uśmiech, kiedy popchnęłam drzwi. Ciemne oczy Woodsa spojrzały na mnie, zanim wszedł do sypialni. Patrzyłam na niego, kiedy miałam okazję.
Miał na sobie luźne dżinsy bez żadnych dziur. Miał także niebieską koszulkę polo, która była idealnie wyprasowana. Jego brązowe włosy były ułożone na żel, tak że szły do góry, ale wyglądały na zmierzwione. Jego czekoladowe oczy zwróciły się i spojrzały na mnie, przyłapując mnie na patrzeniu. Zgryzłam mój policzek i podniosłam oczy, zmuszając się, by na niego spojrzeć.
Jeśli miałam mieszkać z Woodsem, nie mogłam pozwolić mu na mnie działać. Nie działał. Był atrakcyjny, bardzo atrakcyjny, ale to nic w porównaniu do Harry’ego.
- Cóż, gdybyś czegoś chciał…– ciągnęłam, kiedy wskazałam na zamknięte drwi po drugiej stronie korytarza - Będę w moim pokoju.
- Czekaj. – Woods wyciągnął rękę, jego dłoń oplotła mój nadgarstek i odwróciła mnie w jego stronę.
Podniosłam na niego wzrok, jego idealne kości policzkowe i silna żuchwa uwydatniały się, kiedy mówił.
- Wiem, że nie jesteś do końca szczęśliwa, że tu zostaję. – głos Woodsa był niski, a jego oczy nie opuszczały moich, kiedy mówił z pewnością siebie - Ale chcę tylko, żebyś wiedziała… to nie był mój pomysł. Nie wiedziałem o tym, dopóki twoja mama nie powiedziała mi tego godzinę temu.
- Kto mówi, że cię tu nie chcę? – odpowiedziałam, wyrywając rękę z palącego uścisku Woodsa. Woods zaśmiał się, odrzucając głowę do tyłu, kiedy ego głęboki, gardłowy śmiech odbijał się echem od ścian naszego wielkiego pokoju gościnnego.
- Domyśliłem się tego po twoim zirytowanym wyrazie twarzy. – odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Woods… – ciągnęłam. Westchnęłam, wchodząc głębiej w jego pokój i patrząc przez ogromne okno - To nie ty. To moja mama. I-
- I twój chłopak? – Woods zapytał, unosząc pytająco brwi. Zgryzłam wargę i skinęłam powoli.
- Nie będzie szczęśliwy, kiedy się dowie. – powiedziałam powoli, kiedy usiadłam na królewskim łożu. Woods podszedł w moim kierunku i usiadł obok mnie.
- Nie mogę ci obiecać, że nic nie zrobię. – Woods powiedział nagle, jego oczy spojrzały na moje usta. Polizałam je, czując nagłe zdenerwowanie.
- Nie będę też udawał, że nie chcę nic z tobą zrobić. – ponownie się odezwał - Ale… jeśli nie chcesz, żebym coś zrobił, nie robię tego.
Skinęłam. To było dobre. Trzymało mnie pod kontrolą. Oczywiste, że nie chciałam, żeby Woods coś zrobił… prawda? Zignorowałam moje myśli i po prostu skinęłam, posyłając Woodsowi mały uśmiech.
- Ale... – Woods wyszczerzył się nagle, niewinny wyraz opuścił jego twarz - Powiedz mu, żeby nie spuszczał cię z oka. Nie chciałbym, żeby stracił swoją cudowną nagrodę, tylko dlatego, że nie wystarczająco zwracał na nią uwagę.
- Nie martwiłabym się o to. – odpowiedziałam, wstając i posyłając Woodsowi zadowolone z siebie spojrzenie - Harry jest zaborczy w stosunku do swojej własności. Nie pozwoli niczemu, co jest jego, trzymać z daleka od niego.
Woods uśmiechnął się na moje zachowanie.
- Dobrze słyszeć.– odpowiedział - Miło będzie z tobą mieszkać. Dobrze się razem bawiliśmy kilka lat temu. Mam wrażenie, że teraz będzie bardziej interesująco.
Woods odwrócił się ode mnie i zaczął rozpakowywać. Odkręciłam się, moje włosy uderzyły moje plecy, kiedy przeszłam przez korytarz i usiadłam na moim łóżku, zamykając za sobą drzwi.
Przez szybkie bicie mojego serca, lepkie dłonie i roztrzęsione uczucia wiedziałam jedną rzecz : nie będzie dobrze.


*Punkt widzenia Harry’ego*

- Jeśli kurwa jeszcze raz opuścisz stan bez poinformowania mnie lub Marka, osobiście znajdę cię i ci wpierdolę. – Jay wyrzucił do mnie, kiedy stałem przed nim i Markiem.
Oboje opieprzali mnie za moją ‘ucieczkę’ przez ostatnią godzinę. Zacisnąłem zęby i pięści.
- To się więcej nie stanie. – odpowiedziałem. Już wiele razy wyjaśniałem, że to była tylko wycieczka. Oczywiście nie wspomniałem o Scarlet. To było zbyt niebezpieczne.
- Dobrze. – wyrzucił Jay - Bo jeśli-
- Jay. – głos Marka huknął, kiedy przemówił, cygaro między jego grubymi palcami. Jak zwykle siedział za biurkiem, papiery były wszędzie porozrzucane, tak samo jak cygara, zapalniczki i dragi - Harry rozumie. Możesz się do cholery zamknąć. Zaczynasz przyprawiać mnie o cholerny ból głowy.
- Rozumiem. – Jay powiedział, spoglądając na mnie - On po prostu musi przestać zachowywać się jak dziecko.
- Harry nie jest jak inni, Jay. – Mark odpowiedział teraz niższym głosem, kiedy zaciągnął się cygarem. Tatuaże rozciągały się na jego rękach - Rozumie rzeczy. Nie jest niedojrzały jak reszta chłopaków. Rozumie swoje błędy. Nie zrobi tego znowu. Prawda, Harry?
- Tak, proszę pana. – odpowiedziałem, przytakując mu. Mark mnie lubił. Zawsze tak było. Właściwie nie wiem dlaczego… ale nie zamierzałem tego kwestionować. Kiedy przywódca gangu cię lubi, co było rzadkie, akceptujesz to bez pytań.
- Dobrze, dobrze. – Mark skinął z satysfakcją na twarzy - Teraz mam spotkanie z kimś ważnym na wschodnim wybrzeżu. Będziemy rozmawiali o możliwym zgrupowaniu gangów, coś w rodzaju zawieszenia broni. Więc wyjeżdżam na kilka kolejnych dni, może tygodni. Kto wie, jak długo to zajmie. Jay rządzi.
Skinąłem, zerkając na Jaya, którego ciemne oczy wciąż były na mnie wymierzone. Mark wstał i wyszedł z pomieszczenie, w jego ustach wciąż było cygaro. Obserwowaliśmy, jak szedł wzdłuż korytarza w kierunku schodów jego ogromnej posiadłości.
Jay w końcu oderwał wzrok i znów spojrzał na mnie.
- Nie toleruję nielojalnych ludzi w moim gangu, Styles. – wyrzucił - Przestań myśleć o pieprzonych niebieskich migdałach i zajmij się tym, co trzeba, a nie będziemy mieli problemów. Łapiesz?
- Łapię. – powtórzyłem. Jeśli dawałeś Jayowi szacunek, jakiego pragnął, zostawiał cię w spokoju. Teraz wziął się za mnie, odkąd poczuł się nieszanowany przez moją nieobecność w zeszłym tygodniu.
- Dobrze. Bo jeśli to się powtórzy, będę musiał kogoś w to wmieszać. A nie wydaje mi się, że chciałbyś, żeby Scarlet została wmieszana w tą sytuację.Zeszty
wniałem, patrząc na rozbawienie Jaya. Wiedziałem, że mnie podpuszczał i udało mu się to. Nie kontrolowałem moich emocji i czułem jak złość wdziera się na moja twarz i do mojego głosu.
- Nie mieszaj jej w to. – wyburczałem.
- Nie zamierzam. – Jay odpowiedział - Tak długo, jak będziesz robił to, co ci kazano.
- Już kurwa powiedziałem, że tak będzie. – wyrzuciłem, mijając go i idąc w kierunku frontowych drzwi. Musiałem wydostać się z tamtego domu, zanim osobiście wpierdolę Jayowi.
- Miłość sprawia, że stajesz się słaby, Harry. – Jay wyrzucił - Ona sprawia, że robisz się słaby. Jest twoją słabością i każdy mógłby to wykorzystać przeciwko tobie.
- Nie rób tego. – powtórzyłem, odwracając się w jego stronę - Jeśli użyjesz jej przeciwko mnie, nie będę się wahał przed zabiciem cię.
Jay zaśmiał się, kręcąc głową.
- Czy naprawdę myślisz, że jestem taki głupi? Nie planuję wykorzystać jej przeciwko tobie, wiem, że ci na niej zależy. Ona sprawi, że będziesz się zachowywał irracjonalnie. Użyję jej tylko, jeśli mnie do tego zmusisz swoimi wyborami.
Skinąłem, moje oczy wciąż patrzyły na niego z nienawiścią. Jay obawiał się mnie wystarczająco, by wiedzieć, że zadzieranie ze Scarlet sprawiłoby, że byłby w niebezpieczeństwie. Jay był przywódcą, ale jeśli zepsuje mi humor, nawet on się będzie mnie bał.
- Ale to nie znaczy, że ktoś inny jej nie użyje, Styles. Są inne gangi próbujące znaleźć nowe miejsca i nowe dostawy. Te nowe miejsca i dostawy będą się kłóciły z naszymi. Wiesz, co to znaczy? Będę próbowali nas zniszczyć. Będą próbowali znaleźć nasze słabości.
Zacisnąłem szczękę, spoglądając na ziemię. Jay miał rację. Tak bardzo, jak cholernie go nienawidziłem tego przyznawać, Jay miał rację.
- To są potężne gangi. Mają środki. Będą cię szpiegować, wyszukiwać informacji o tobie, uczyć się każdego cholernego szczegółu o tobie, który można poznać. A wiesz, co specjalnie się do tego zalicza? Ci, których kochasz. Dowiedzą się o twojej rodzinie, o twoim rodzeństwie i przede wszystkim… twoje dziewczynie.
Pozostałem cicho i skinąłem.
- Lubię cię Harry. Jestem dla ciebie twardy, ale to dlatego, że widzę potencjał. Przypominasz mi mnie, kiedy byłem w twoim wieku. Lubisz siłę. Kończysz robotę. Ludzie się ciebie boją i lubisz to.
Jay skrzyżował swoje wytatuowane ręce na piersi i spojrzał na mnie twardo.
- Widzę to w tobie, Styles. Kiedyś mógłbyś pomóc prowadzić ten gang. Ten gang będzie większy niż tylko South i North Pacific. Mark i ja już prowadzimy rozmowy i robimy plany… gang niedługo się rozprzestrzeni.
Uniosłem brwi na tą informację. Nie miałem pojęcia, że Mark i Jay rozprzestrzeniali naszą lokalizację. To było cholernie ogromne. To znaczyło więcej pieniędzy, więcej mocy, więcej wszystkiego.
- Nie wiedziałem tego. – powiedziałem, patrząc na Jaya. Skinął, jego oczy były teraz szerokie z entuzjazmu.
- To będzie cholernie masywne, Styles. I to dlatego potrzebuję cię w tym gangu bardziej niż kiedykolwiek – Jay powiedział, klepiąc mnie w ramię - Teraz zbieraj się, muszę się dziś rozejrzeć za nową ostawą.
Odwróciłem się i odszedłem, wsiadłem do samochodu i odpaliłem go. Siedziałem w samochodzie przez pięć minut, patrząc tylko na kierownicę.
Nie było opcji, żeby opuścił gang i uciekł ze Scarlet, jeśli on się rozprzestrzeniał. Nie mogłem wyjechać i iść na studia. Będę za bardzo zajęty prowadzeniem pieprzonego gangu.
Nowe lokalizacje znaczyły wszystko. Jeśli będziemy duzi… utknąłem w gangu. Byłem głębiej niż wcześniej, jeśli to w ogóle możliwe.
- Kurwa.– krzyknąłem, uderzając w kierownicę.
Pytanie brzmiało… czy chciałbym opuścić gang dla Scarlet, jeśli będzie większy i będzie miał większą siłę?
Silny gangu znaczył więcej pieniędzy dla mnie, dla mojej mamy i dla moich braci. Byłem zjebany.
Chwyciłem telefon i natychmiastowo wykręciłem numer Scarlet.
- Tak?
- Przyjeżdżam.


*Punkt widzenia Scarlet*

Otworzyłam frontowe drzwi piętnaście minut po telefonie od Harry’ego. Moi rodzice wyszli z rodzicami Woodsa. A Woods był w swoim pokoju i się rozpakowywał.
- Hej.– powiedziałam, kiedy Harry przeszedł przez długi podjazd. Nic nie powiedział, tylko przeszedł przez drzwi i mocno mnie pocałował. Odsunął się, jego ręka oplotła moją talię.
- Hej. – powiedział. Zamknął oczy i oparł swoje czoło o moje. Wyglądał na zmęczonego i zestresowanego.
- Wszystko w porządku? – zapytałam, podnosząc dłoń, żeby przejechać nią po jego włosach.
- Rozmawiałem z Jayem. I jest coś, co muszę ci powiedzieć. – powiedział Harry, marszcząc czoło. Skinęłam wyczekująco.
- Co to jest? – zapytałam, kiedy Harry nie odpowiedział. Jego oczy opuściły moje, a on spojrzał za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam pustą walizkę leżącą przy schodach.
- Czemu na twoim korytarzu leży męska walizka? – Harry zapytał, unosząc brwi. Zgryzłam wargę i spojrzałam na schody. Złapałam dłoń Harry’ego i pociągnęłam go na schody.
- Ja też muszę ci coś powiedzieć. – powiedziałam wolno, kiedy ciągnęłam Harry’ego korytarzem w kierunku mojego pokoju.
- Co? – Harry zapytał nisko. Westchnęłam, kiedy doszliśmy do pokoju gościnnego naprzeciwko mojego pokoju. Otwierałam usta, żeby powiedzieć Harry’emu, kiedy drzwi się otworzyły i wyszedł Woods.
Zatrzymał się, kiedy zobaczył mnie i Harry’ego stojących na korytarzu. Obserwowałam Harry’ego, kiedy jego oczy padły na Woodsa. Jego oczy natychmiastowo pociemniały, a jego szczęka się zacisnęła.
- Co on tutaj do cholery robi? – Harry wyrzucił, popychając mnie za siebie.
- Harry. – ostrzegłam.
- Uspokój się, stary. – Woods powiedział, unosząc brwi.
- Wypierdalaj z jej domu. – Harry zawarczał, wskazując na schody.
- Harry. – spróbowałam ponownie - Zostaje na trochę z moją rodziną.
- Jesteś kurwa poważna? – wyburczał, odwracając się, by na mnie spojrzeć.
- Proszę, po prostu wejdźmy do mojego pokoju, żebyśmy mogli porozmawiać. – westchnęłam, patrząc na Harry’ego błagającymi oczami.
Harry spojrzał na Woodsa, zanim przeszedł koło mnie i wszedł do mojego pokoju. Złapał moją rękę, pociągnął mnie za siebie i wtedy zatrzasną drzwi przed Woodsem.
- Nie możesz się o wszystko wkurzać. – westchnęłam, szczypiąc się w nos. Dostawałam strasznego bólu głowy.
- Jakiś facet, który chce zaliczyć moją dziewczynę mieszka z nią, nie mów mi, że nie mogę się wkurzać – Harry wyrzucił, jego głębokie zielone oczy i kręcone włosy sprawiały, że chciałam go złapać i pocałować.
- Woods i ja byliśmy razem jakieś dwa czy trzy lata temu. Między nami skończone. Odpuść. – odpowiedziałam, unosząc rękę, by dotknąć twarzy Harry’ego.
Złapał mocno moją talię. Przesunął mnie do tyłu na łóżko tak, że dotknęłam do nogami. Zaskomlałam, kiedy na nie upadłam, Harry był na mnie, siedział na mnie okrakiem.
- Co ty robisz? – wydusiłam, kiedy Harry mocno przywarł ustami do mojej szyi. Harry lubił wyładowywać złość na mojej szyi i obojczykach, zostawiając malinki na mojej białej skórze.
Następną rzeczą, którą wiedziałam, były ręce Harry’ego, które powędrowały do krawędzi moich spodni. Spojrzałam na niego zmieszana, kiedy nie rozpiął ich, tylko ściągnął dwa centymetry w dół.
Zrozumiałam to chwilę później, kiedy palce Harry’ego przejechały po czarnym atramencie na mojej kości biodrowej. Dwie litery były tam na życie, a Harry wydawał się to uwielbiać, po wciąż dotykał atramentu.
Zniżył się tak, że jego usta dotknęły mojego tatuażu, na co zadrżałam delikatnie z przyjemności. Wtedy jego usta naparły na moje biodro, loki Harry’ego łaskotały mój płaski brzuch.
Chwilę później Harry podniósł się z mojego ciała i spojrzał na mnie, siadając na łóżku.
- Kocham cię. – powiedziałam w ciszy. Harry spojrzał na mnie, jego zielone oczy były teraz pięć razy jaśniejsze.
- Naprawdę? – zapytał niepewnym głosem.
- Naprawdę. – uśmiechnęłam się, pochylając się, by go pocałować - Jestem pewna w stu procentach.
Harry zaśmiał się, odrzucając głowę do tyłu.
- Kocham cię. – jego głęboki głos przemówił.
- Co miałeś mi powiedzieć? – zapytałam z ciekawością, kiedy usiadłam na kolanach Harry’ego, moje ręce oplotły jego szyję.
- Oh, zapomnij o tym, nic ważnego.– Harry odpowiedział, odrywając ode mnie wzrok.
- Jesteś pewny? – zapytałam, marszcząc brwi, kiedy go obserwowałam. Harry uśmiechnął się i skinął, pochylając się, żeby znowu mnie pocałować.
Wracając myślami do tego dnia, życzę sobie, żebym zapytałam wtedy Harry’ego ponownie co miał na myśli, co powiedział mu Jay. Wtedy mogłabym go powstrzymać go przed zamienieniem się we wszystko o czym mówił, że nigdy taki nie będzie; bogatym, głodnym mocy, bezwzględnym przywódcą gangu.
_______________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard

LALALALAL, WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI<3
SPEŁNIENIA MARZEŃ, SPOTKANIA WASZYCH IDOLI, BOGATEGO MIKOŁAJA CO ZA TYM IDZIE - GÓRA PREZENTÓW, RADOŚCI I WSZYSTKIEGO CO SOBIE TYLKO ZAŻYCZYCIE, PO PROSTU WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA KAŻDEGO<3 BUZIACZKI:****
ŻYCZY ANIA I OLIWIA, ONE DIRECTION, KEVIN I JELEŃ.

((chwalcie mi się, co dostaliście na święta kochani:**))

http://data3.whicdn.com/images/92062585/large.gif

Merry Christmas. | via Tumblr
Tumblr 


pytanka?


@nancy_thewizard&@creepses

sobota, 21 grudnia 2013

ciemna strona - XXII

Dwa dni później Harry i ja byliśmy z powrotem w szkole, wróciliśmy do naszego normalnego życie. Najzwyczajniej… to ssało.
Chciałam być znowu w domku razem z Harrym, jedząc kolacje na tarasie, pływając w jeziorze, chodząc po małym mieście i zasypiając razem.
Teraz, kiedy wróciłam do szkoły, musiałam użerać się z pracą domową, nauczycielami, uczniami i najgorsze… z rodzicami.
Szłam wzdłuż korytarza, minęła dopiero połowa dnia i właśnie zaczął się lunch. Nieszczęśliwie dla mnie Harry miał karę w trakcie lunch… znowu. Złapali go na opuszczaniu lekcji i odkąd szkoła zna Harry’ego wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że nigdy by się nie pokazał na karze po lekcjach, więc zostawiali go na lunchu.
A Lea była dziś chora. Miała straszne przeziębienie. Przynajmniej tak napisała mi dziś rano.
Zdecydowałam się pójść do szkolnej biblioteki. Zazwyczaj była opuszczona w trakcie lunchu, a ja musiałam znaleźć kilka książek do naszego projektu z chemii.
Otworzyłam pobite drzwi i weszłam do środka. Bibliotekarka zostawiła znak mówiący, że poszła na lunch i wróci za dziesięć minut. Oprócz tego kilkoro uczniów przechodziło się po ogromnej bibliotece.
Założyłam kosmyk moich blond włosów za ucho, kiedy przeglądałam półki w poszukiwaniu książki. Zgryzłam wargę w koncentracji i po jakiś ośmiu minutach w końcu ją znalazłam.
- Scarlet, właśnie ta dziewczyna, której szukałam. – głos dochodził zza mnie. Odwróciłam się, trzymając wielką książkę do chemii. Stanęłam twarzą w twarz z Brittany.
„Nie, żeby naprawdę mnie to interesowało.” – powiedziałam sucho - Ale dlaczego mnie szukałaś?
Brittany spojrzała na moje ubrania z osądzającą manierą, na co przewróciłam oczami. W przeciwieństwie do Brittany, która miała na sobie malutkie szorty, botki i cienką bokserkę, ja miałam na sobie szorty z podwyższonym stanem i wciśniętą w nie koszulkę, która odkrywała ramię.
Nie byłam ubrana jak zakonnica, ale nie świeciłam cycami ani brzuchem. A najwyraźniej dla Brittany to była zbrodnia.
- Słyszałam coś bardzo… – ciągnęła, podchodząc do mnie - Interesującego.
- Tak, to prawda. Jeśli nie ubierasz się jak dziwka, będziesz miała do siebie więcej szacunku. – posłałam jej wielki, sztuczny uśmiech, a ona przewróciła oczami.
- Ha ha. Nie sądzę, że powinnaś robić mi wykład o szacunku do siebie, zważając na to, z kim chodzisz.
- Chodzę? – powtórzyłam. Brittany skrzyżowała ręce na piersi, na co jej piersi zostały wypchnięte jeszcze bardziej.
- Harry. – odpowiedziała.
- Tak, wiem z kim chodzę. – powiedziałam sucho, kładąc rękę na biodrze - Tylko nie rozumiem, co to ma wspólnego z tym, co słyszałaś.
- Słyszałam Zayna. – Brittany zachichotała, chory uśmiech wszedł na jej twarz.
- Gratulacje. – powiedziałam, kiedy zaczęłam przechodzić obok niej, ale Brittany stanęła mi na drodze.
- Jeszcze nie skończyłam. Teraz, tak bardzo jak cię nienawidzę, myślę, że zasługujesz, by to wiedzieć. Mam na myśli, trochę cieszę się z tego, że ci to mówię, ale nie robię tego tylko dlatego, że jestem suką.
- Naprawdę. – zaśmiałam się, unosząc brwi.
- Tak, naprawdę. Jak powiedziałam, nie lubię cię. Ale myślę, że to nie fair, żebyś tego nie wiedziała, więc…
- Po prostu to powiedz Brittany. – westchnęłam, marszcząc nos - Mam lekcje za mniej niż dziesięć minut, a ty przyprawiasz mnie o ból głowy.
- Po prostu się zamknij i słuchaj. – Brittany powiedziała, pochylając się do mnie, jakby miała mi wydać sekret - Słyszałam, jak Zayn mówił do jednego z jego przyjaciół… o tobie.
- O mnie? – powtórzyłam zmieszana. Mam na myśli… Wiem, że Zayn nie do końca mnie lubił, cóż… spójrzmy prawdzie w oczy. Nienawidził mnie. Ale czy on naprawę spędzał swój wolny czas źle mówią na mój temat do swoich kumpli, kiedy nie było mnie w pobliżu?
To była strata czasu. I to było głupie. Bo wiem, że jeśli Harry się dowie, będzie wściekły i jeszcze bardziej będzie chciał pobić Zayna. Harry dawał terminowi nadopiekuńczy zupełnie nowe znaczenie.
- Cóż, o tobie i Harrym. Zayn i Harry mieli zakład, który dotyczył ciebie.
- Zakład? – powtórzyłam. Brittany fuknęła i ponownie powiedziała swoje słowa.
- Tak Scarlet, zakład. Najwyraźniej Zayn założył się z Harrym o swój samochód, że nie będzie w stanie przespać się z tobą do listopada.
Poczułam jak moje serce tonie, ale z powrotem podniosłam wzrok na Brittany.
Nie. To nie miało sensu. Jeśli to była prawda, czemu Brittany miałaby mi powiedzieć? Nie lubiła mnie tak, jak ja jej.
- Wow, musisz naprawdę chcieć Harry’ego z powrotem, skoro chce ci się wymyślać takie kłamstwa, żebym go rzuciła. – powiedziałam, odsuwając się od niej.
Szczęka Brittany opadła, a ona po raz piąty przewróciła oczami.
- Poważnie, jeśli mi nie wierzysz, to twój problem. Wszystko co mówię, jest prawdą. Zayn i Harry założyli się prawie dwa miesiące temu o twoje dziewictwo.
- Brittany, zostaw tą biedną dziewczynę samą i wróć do zawracania chłopakom głowy o seks. – głos dochodził zza nas. Brittany i ja obie odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy dziewczynę z jasnymi włosami średniej długości.
- Perrie. – Brittany zadrwiła i położyła dłoń na biodrze - Nie wtrącaj się do tego.
Uniosłam brwi. Więc ta dziewczyna to Perrie, o której wczoraj powiedział mi Harry. Najwyraźniej chodziła do South Side całe życie, dopóki nie przeprowadziła się rok temu. Ale teraz wróciła.
I nie tylko to, ale Perrie także chodziła z Zaynem. I najwyraźniej był w stosunku do niej całkiem delikatny. Wydawała się być jedyną rzeczą, która mogła go uspokoić.
Perrie przewróciła oczami na Brittany i spojrzała na mnie, uśmiechając się. Jej jasne oczy błyszczały.
- Scarlet, prawda?
- Tak. – powiedziałam, śmiejąc się - Znasz mnie?
- Oczywiście! – Perrie uśmiechnęła się - Jesteś dziewczyną Harry’ego. – spojrzała z powrotem na Brittany - Chociaż wydaje się, że Brittany nie jest z tego zadowolona.
- Nie bądź suką Perrie. – Brittany wyrzuciła w jej kierunku - Ja tylko kurwa próbowałam jej pomóc, ale mniejsza o to. Będę cieszyć się widokiem Scarlet wypierdoloną przez Harry’ego, kiedy ty będziesz temu winna.
Perrie sztucznie uśmiechnęła się do Brittany, a ona poszła do wyjścia z biblioteki.
- Dzięki. – powiedziałam po chwili, uśmiechając się do Perrie - Szczerze, to nie rozumiem jaki ona ma problem.
- Jest Brittany. – Perrie wzruszyła ramionami - Nie pozwól jej się podejść. Chce Harry’ego. I najwyraźniej zrobi wszystko, by go zdobyć. Po prostu ignoruj to, co mówi.
- Bę- – zaczęłam, kiedy Niall wpadł przez drzwi biblioteki i zaliczył gniewne spojrzenie bibliotekarki, która właśnie wróciła.
- Scarlet! – Niall w połowie wyszeptał, kiedy czuł na sobie złe spojrzenie bibliotekarki. Pomachał do mnie. Perrie i ja wymieniłyśmy spojrzenia, kiedy poszłyśmy za Niallem na korytarz.
- O co chodzi? – zapytałam.
- To Harry. – Niall powiedział bezdechu, kiedy prowadził nas korytarzem.
- Co się stało? – zapytałam nalegając, na co Niall pokręcił głową.
- Nie, nie, on jest w porządku. Tylko wdał się w bójkę i zawiesili go na resztę dnia. Chce, żebyś wróciła z nim do domu.
Westchnęłam i spojrzałam na Nialla, którego twarz robiła się różowa od szybkiego kroku.
- Co się stało? – zapytała. Niall zaśmiał się i pokręcił głową.
- Jakiś gość w trakcie kary powiedział coś o tobie. – zaśmiał się, patrząc na mnie i Perrie, która szła obok mnie.
- Więc naturalnie Harry musiał go zranić. – wymamrotałam pod nosem, kiedy szliśmy w kierunku wyjścia ze szkoły. Niall ponownie głośno się zaśmiał.
- Harry nie rani ludzi, Scarlet. Harry wpierdala im. Dzieciak siedzi u pielęgniarki i zakładają mu szwy, bo Harry popchnął go na okno, o ono się rozbiło.
- O mój Boże. – zaskomlałam, kiedy złapałam Nialla za rękę - Nie możesz pozwalać mu tego robić, Niall! Zaaresztują go. Znowu.
- Wiesz, że on nie martwi się więzieniem, Scarlet. – Niall wzruszył ramionami, patrząc na mnie z sympatią w oczach - Wie, że Mark albo Jay mogą go łatwo stamtąd wyciągnąć. Dlatego Harry zawsze robi to, co chce, kiedy chce.
- Dobry Boże.– westchnęłam, przeczesując włosy dłonią - Stresuje minie, kiedy wpakowuje się w kłopoty.
- Harry jest po prostu naprawdę… – Niall ciągnął, szukając odpowiedniego słowa.
- Opiekuńczy? – zaoferowałam. Niall skrzywił się delikatnie.
- Bardziej zaborczy. – zakończył, na co Perrie i ja skinęłyśmy, a ona zaśmiała się cicho.
- Jest na zewnątrz. – Naill wskazał na drzwi, za którymi stał samochód Harry’ego. Nawet nie przemyślałam ucieknięcia ze szkoły. Harry wdał się w bójkę przeze mnie, więc byłam częściowo odpowiedzialna.
- Dzięki, Niall. – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek. Odwróciłam się do Perrie - Miło było cię poznać. Może mogłybyśmy porozmawiać jutro? Kiedy mój chłopak nie będzie zawieszony za pobicie kogoś?
Perrie zaśmiała się i skinęła, posyłając mi uśmiech.
- Oczywiście! – odpowiedziała - Do zobaczenia jutro. Powodzenia z nim, jest dobrym przyjacielem, ale szalonym.
- Czy tego nie wiem. – wymamrotałam pod nosem, kiedy odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
Wyszłam ze szkoły i zobaczyłam samochód zaparkowany na chodniku. Poszłam w jego kierunku i wsiadłam do środka, gdzie siedział Harry, który trzymał swoje duże dłonie na kierownicy.
- Harry. – westchnęłam, kiedy podniosłam na niego wzrok. Jego twarz nie była bardzo zraniona oprócz zakrwawionych warg.
- Zadał jeden cios. – Harry zaśmiał się, kiesy spojrzał w lusterko wsteczne i na swoje usta.
- Czemu nie pocałujesz, żeby mi się polepszyło? – Harry powiedział, mały uśmiech wdarł się na jego usta. Zaśmiałam się cicho i pochyliłam się.
Moje usta dotknęły jego, kiedy jego duża dłoń puściła kierownicę i powędrowała na mój kark. Delikatnie naparłam bardziej na jego poranione usta, na co Harry wzdrygnął się z presji.
Zaczęłam się odsuwać, nie chcąc go ranić, kiedy Harry przyciągnął mnie nawet bliżej, otwierając usta. Smakowałam go, smak mięty, papierosów i krwi.
Jego język agresywnie napierał na mój. Wtedy w pośpiechy, pocałunek robił się coraz bardziej gorętszy. Harry wydawał się tracić panowanie nad sobą, kiedy całował mnie mocno, jego zęby ciągnęły moją dolną wargę.
Pochylił się nad środkiem samochodu, więc był praktycznie na mnie. Burknęłam z dyskomfortu, kiedy dłoń Harry’ego napierała na moją szyję nawet bardziej, przyciągając nas do siebie. Przycisnęłam dłonie do jego klatki, żeby nas od siebie odsunąć. Ale Harry tylko wziął moje ruchy za pasję i zaczął wsuwać mi język do gardła.
Odsunęłam się, popychając go lekko, żeby przestał. Harry zatrzymał się i spojrzał na mnie, jego oczy były czarne.
- Czemu to robisz? – wymamrotałam, kiedy podniosłam wzrok na Harry’ego spod rzęs. Jego oczy były delikatnie zachmurzone. A on westchnął, i odchylił się na swoje siedzenie.
- Robię co?
- Wiesz co. – odpowiedziałam, odwracając głowę w jego kierunku - Całujesz mnie, jakbyś próbował pokazać, że jestem twoja czy coś. Prawie, jakbyś miał coś do udowodnienia.
- Jesteś moja. – Harry powiedział sztywno, kiedy wyjrzał za okno.
- Jestem twoją dziewczyną.
- Co sprawia, że jesteś moja. To sprawia, że jesteś kurwa cała moja. – Harry wyrzucił. Oddychał ciężko, zanim uderzył dłońmi o skórzaną kierownicą.
- Czy to przez tą bójkę? – zapytałam cicho. Harry spojrzał na mnie, zanim opuścił wzrok na dłonie. Złapałam je w swoje dłonie, który były niemal dwa razy mniejsze.
Jego cisza wydawała się być odpowiedzią na moje pytanie. Jego loki skrywały jego twarz.
- Harry.– powiedziałam powoli - Musisz przestać wdawać się w tyle bójek przeze mnie.
- Naprawdę? – Harry spojrzał na mnie surowymi, złymi oczami - Nie wiesz, kurwa, co on o tobie mówił. Jest szczęściarzem, że nie strzeliłem mu kulki w łęb po tych komentarzach.
- Harr-
- Nie, nie rozumiesz, jak to jest słuchać, jak jakiś inny facet chce zaliczyć twoją dziewczynę. Nie jesteś jego. Jesteś moja. To moje inicjały są na twojej skórze, nie jego. Nie ma pieprzonego prawa, żeby chodzić i rozgadywać, że chce cię zaliczyć.
- Zaliczył mnie? – zapytałam, patrząc na Harry’ego. Harry patrzył na mnie przez moment.
- Nie.
- Czy zamierzam z nim spać? – zapytałam. Oczy Harry’ego pociemniały, kiedy na mnie patrzył.
- Nie.
- Dokładnie. Więc nie masz o co się martwić Harry. Kocham cię, nie tamtego dzieciaka, z którym się biłeś. Z tobą się kochałam, nie z tamtym dzieciakiem. Mam wytatuowane twoje inicjały na całe życie, nie tamtego dzieciaka. I jestem teraz w twoim samochodzie i zaraz wyrwę się z tobą z lekcji, nie z nim.
Harry skinął powoli i spojrzał na mnie przepraszająco.
- Wiem, masz rację. To po prostu jest czasami trudne. Muszę słuchać tych komentarzy cały cholerny czas. Chcą, żeby spieprzył, żeby mieli swoją szansę.
Gapiłam się na Harry’ego przez moment, zgryzając wargę w zamyśleniu.
- Nie zachowuj się, jakbym ja nie przechodziła przez to samo, Harry. – powiedziałam. Harry uniósł brwi, a ja westchnęłam - Przed tym, jak wyszłam ze szkoły, Brittany złapała mnie w bibliotece i powiedziała mi historyjkę, którą wymyśliła.
- Co ci powiedziała? – Harry zapytał, jego oczy patrzyły w moje, poświęcając mi całkowitą uwagę. 
- Nawet nie wiem.  – zaśmiałam się, wzruszając ramionami -Coś o tym, że ty i Zayn mieliście o mnie zakład.
Harry pozostał kompletnie cicho. Jego zielone oczy wciąż patrzyły na mnie, kiedy wyjrzałam za okno.
- Nie martw się. – uśmiechnęłam się do niego, kiedy złapałam jego dłoń, łącząc nasze palce - Nie wierzyłam jej przez jedną minutę. Wiem, że nigdy byś mi nie zrobił czegoś takiego.
Harry pozostał cicho, patrzył na mnie, jakby w głębokim zamyśleniu.
- Prawda Harry? – zapytałam po chwili w skupieniu. Wydawał się być w innym świecie.
- Prawda. – Harry skinął, posyłając mi duży uśmiech, który pokazał jego dołeczki. Oddałam uśmiech i odchyliłam się, kiedy Harry odpalił samochód i wyjechał ze szkolnego parkingu.
~~
Dwie godziny później lekcje się skończyły. Dlatego też musiałam wrócić do domu, żeby moi rodzice nie podejrzewali, że uciekłam. Chociaż nie wydaje mi się, żeby zauważyli.
Harry i ja zdecydowaliśmy się wrócić do jego domu i oglądać filmy, bo jego bracia byli w szkole, a mama w pracy. Harry przespał większość czasu, a ja leżałam na jego kolanach. Kiedy film się skończył, niestety musiałam wracać do domu.
Harry skręcił do mojego domu, wjechał na mój długi podjazd. Zauważyłam gładki, czarny samochód zaparkowany obok drzwi frontowych przy fontannie i zmarszczyłam brwi.
- Kto jest w twoim domu? – Harry zapytał, patrząc na mnie. Wzruszyłam ramionami, kiedy wyciągnęłam odrobinę głowę, żebym mogła zobaczyć wielkie szklane okno przed moim domem, ale nic nie zobaczyłam.
- Kto wie? Może moi rodzice przygotowują kolejną inwestycję albo jakąś akcję charytatywną. Z nimi nigdy nie ma pewności.
Harry skinął, jego loki poruszyły się delikatnie, kiedy popatrzył na mnie smutno, jego dłoń wciąż trzymała moją.
- Do zobaczenia jutro? – zapytał, unosząc brwi.
- Albo możesz przyjść wieczorem. Mogę powiedzieć rodzicom, że będziemy się uczyć. – uśmiechnęłam się i uniosłam brwi - Mam na myśli, jesteśmy partnerami na chemii.
- Chciałbym. – Harry powiedział, kiedy pochylił się i pocałował mnie w usta - Ale muszę poradzić sobie z Markiem i Jayem. Są na mnie wkurzeni, naprawdę wkurzeni. Nie chcę, żebyś była w pobliżu.
- Cóż… bądź ostrożny. – powiedziałam po chwili. Chciałam mu powiedzieć, żeby po prostu zignorował Marka i Jaya, żeby opuścił ten cholerny gang. Ale wiedziałam, że Harry nie mógł tego zrobić bez narażenia się na niebezpieczeństwo. To było niemożliwe.
- Będę. – Harry uśmiechnął się, ponownie całując mnie w usta, a ja odpięłam pas.
- Kocham cię. – powiedziałam, kiedy wychodziłam z samochodu.
- Kocham cię. – Harry powiedział powoli, jego akcent przejął kontrolę. Zamknęłam moje drzwi i pomachałam na do widzenia, kiedy on wycofał na ulicę i zniknął mi z oczu.
Poprawiłam pasek torby i weszłam po schodach do frontowych drzwi. Zapukałam, czekając aż ktoś wpuści mnie do środka. Bóg nie pozwolił moim rodzicom być normalnymi i dać mi klucz. Ale nie, musiałam być wpuszczana przez pracowników.
- Panienka Scarlet. – jeden z kucharzy uśmiechnął się, kiedy otworzył dla mnie drzwi. Nienawidziłam być nazywana panienką Scarlet, ale zawsze kiedy prosiłam ich, żeby nazywali mnie Scarlet lub Scar, pracownicy mieli na twarzach niekomfortowy wyraz. Więc w końcu dałam sobie spokój.
- Dzięki za wpuszczenie mnie do środka. – uśmiechnęłam się, zdejmując buty i idąc w kierunku schodów.
- Właściwie, matka panienki poprosiła, żebym zabrał panienkę do salonu. Jest z nią ktoś i chce, żeby panienka go zobaczyła. – kucharz powiedział, posyłając mi mały uśmiech. Zawahałam się i wtedy wolno skinęłam. Nie podobało mi się to.
- W porządku. – zgodziłam się. Poszłam za nim do wielkiego salonu z małym barem, wielki telewizorem i wieloma kanapami.
- Scaralet, moja droga, w końcu jesteś w domu!”– moja mama buchnęła, kiedy weszłam do pomieszczenia. - Mam tu kogoś dla ciebie.
- Co? – zapytałam głupio, kiedy złapała moją rękę i pociągnęła mnie na tył pokoju, gdzie stało kilka osób. Jedna z nich się odwróciła, a ja zamarzłam.
- Woods. – wydusiłam, patrząc na niego szerokimi oczami. Co on tu robił, w moim domu? Nie powinien być na studiach?
- Scar. – Woods uśmiechnął się do mnie, co sprawiło, że moje kolana stały się słabe, przez jego idealny, biały uśmiech.
- Co ty tu robisz? – zapytałam tępo, kiedy byłam niesamowicie zmieszana.
- Skarbie. – moja mama wkroczyła, posyłając mi wielki uśmiech - Mam niespodziankę dla ciebie i Woodsa.
- Masz? – zapytałam z szerokimi oczami. Co do cholery się tu działo? Nawet Woods wyglądał na zmieszanego. Moja mama uśmiechnęła się do nas, chwytając moją rękę z podekscytowaniem.
- Woods zostanie z nami na kilka miesięcy!
_________________________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard

uff, mało brakowało a scarlet by się o wszystkim dowiedziała jezu ehfcaMKedhy

tak serio, to jest 50 komentarzy pod 21 nom super

imgfave - amazing and inspiring images
fajny gif XDDDDDDDDDD


OKEJ PISZCIE CZY PASUJE WAM JAK DODAM ROZDZIAŁ W WIGILIĘ (24 GRUDZIEŃ DLA JASNOŚCI) 
BĘDZIE?




jeśli chcecie zaobserwować konto scarlet i harryego na twitterze, linki są w zakładce "kontakt".



szukamy osoby która zrobi szablon na drugą część damaged, pisać


@nancy_thewizard & @creepses