Moje myśli wędrowały do domu Stylesów. Anne ugotowałaby jakieś jedzenie na obiad i podała je na papierowych albo szklanych talerzach. Nie musielibyśmy siedzieć przy jakimś za dużym jadalnianym stole ze złotymi widelcami i złożonymi serwetami.
Jedzenie na obiadach u Stylesów zazwyczaj było proste, jak spaghetti, hamburgery, pieczony kurczak itp. W domostwie Thornów podawano potrawy, których nazw nie potrafiłam wymówić, razem z kremowymi sosami, ogromnymi przystawkami i słodkimi deserami. W moim domu nic nie było proste.
Nawet rozmowy przy obiedzie nie były proste, łatwe czy komfortowe. Moi rodzice rozmawiali o ich statusie społecznym, mojej przyszłości i plotkowali o dorosłych z North Side.
Ale Harry, Anne, Matt i Sam byli znacznie lepsi. Śmiali się i żartowali. Matt i Sam rzucaliby się jedzeniem, kiedy Anne spuściłaby wzrok. Harry i ja zerkalibyśmy na siebie, a Anne śmiałaby się z wszystkiego, co powiemy. To był dobry czas, obiad u Stylesów.
Chciałabym tam teraz być.
Ale zamiast tego musiałam siedzieć obok Woodsa Knighta, mojej pierwszej dziecięcej miłości, mojego pierwszego chłopaka i mojego pierwszego pocałunku. Woods był ode mnie rok starszy i był na studiach.
Chodziliśmy ze sobą, kiedy miałam piętnaście lat i wtedy zerwaliśmy. Byłam w dziewiątej klasie, a Woods w dziesiątej. Zerwał ze mną, złamał mi serce. Ale przeszło mi i od kiedy Woods poszedł do prywatnej szkoły nie widziałam go.
Ale tak było przed trzema tygodniami… kiedy pojawił się na balu charytatywnym, kiedy przyszłam z Harrym. Historia w skrócie wyglądała tak, że Harry i Woods pobili się, bo Woods zrobił drobny ruch, kiedy z nim tańczyłam. To była krwawa walka i skończyła się tym, że Harry powiedział Woodsowi, że jeśli jeszcze raz mnie dotknie, dostanie kulkę w łeb.
Nie trzeba mówić, że nie widziałam ani nie słyszałam Woodsa od tamtej nocy. A nawet jeśli tak, nie odpowiedziałbym. Harry nienawidził Woodsa, naprawdę nienawidził.
A kiedy Harry dowie się, że Woods zostaje w moim domu w pokoju naprzeciwko mojego… mam przejebane.
- Scarlet? – irytujący, sztywny głos mojej matki wyrwał mnie z zamyślenia, a ja spojrzałam na nią - Mówiłam do ciebie.
- Oh.. – wymamrotałam, zerkając dookoła stołu, unikając spojrzenia Woodsa - Przepraszam, co?
- Cóż, jestem pewna, że oboje, ty i Woods jesteście zbici z tropu i zastanawiacie się dlaczego zostanie tutaj, więc chcemy wam to wyjaśnić.
- Myślałem, że będę w domu, kiedy nie będzie mnie w szkole? – Woods zapytał, jego głęboki głos rozbrzmiał w pokoju.
- Miałeś. – pani Knight, matka Woodsa przemówiła - Ale niestety dom jest w remoncie. A twój ojciec j ja jedziemy na zachód, żeby znaleźć nowe miejsca do budowy.
Woods i jego rodzina był bogaci przez biznes hotelarski. Mieli jedne z najbardziej luksusowych hoteli na świecie. Państwo Knight byli ledwo w pobliżu, bo nieustannie podróżowali w poszukiwaniu nowych miejsc do budowy i pilnowaniu już trwających prac. Byli bardzo grymaśni, jeśli chodziło o ich hotele.
Woods skinął, bokiem zerkając na mnie. Szybko spojrzałam gdzie indziej, nie chcąc kontaktu wzrokowego. Wiedziałam, że muszę być z tym ostrożna. Jak miałam to powiedzieć Harry’emu? Albo może nie powinnam mu mówić. Nie, w końcu się dowie. Musiałam mu powiedzieć.
- „Scarlet, czy to nie ekscytujące? – moja matka uśmiechnęła się, patrząc na mnie, kiedy złapała moją dłoń przez stół - Ty i Woods znów będziecie w kontakcie! Minęły lata odkąd byliście w pobliżu, oprócz balu charytatywnego.
Założyłam włosy za ucho i skinęłam sztywno, fałszywie się uśmiechając, kiedy ponownie rozejrzałam się dookoła. Ale wciąż unikałam spojrzenia Woodsa.
- To świetnie. – powiedziałam, próbując brzmieć entuzjastycznie. Musiało podziałać, bo rodzice Woodsa i moi zaczęli radośnie rozmawiać i posyłać nam uśmiechy.
Pół godziny później przeprosiłam i wstałam od stołu. Rodzice moi i Woodsa rozmawiali o interesach. Ale teraz zmienili temat na rozwód Martinów, o tym jakie to było szokujące i jak to zrujnuje ich reputację.
Skończyłam moje jedzenie i przeprosiłam. Kiedy wychodziłam z jadalni, moja matka zatrzymała mnie.
- Scarlet, pokaż Woodsowi jego pokój, mogłabyś? John zaniósł jego bagaże do pokoju gościnnego. – moja mama uśmiechnęła się do Woodsa. John był naszym kamerdynerem, którego mama wykorzystywała kiedy tylko miała okazję - Spodoba ci się twój pokój. Jest naprzeciwko Scarlet!
- Dziękuję państwo Thorne. – Woods powiedział grzecznie, wstając od stołu i idąc za mną do drzwi. Westchnęłam i cicho weszłam po schodach, idąc w kierunku jego pokoju, który był naprzeciwko mojego. Mojej mamie brakowało wielu rzeczy, ale przebiegłość nie była jedną z nich.
- Tu jest twój pokój. – powiedziałam, posyłając mu uśmiech, kiedy popchnęłam drzwi. Ciemne oczy Woodsa spojrzały na mnie, zanim wszedł do sypialni. Patrzyłam na niego, kiedy miałam okazję.
Miał na sobie luźne dżinsy bez żadnych dziur. Miał także niebieską koszulkę polo, która była idealnie wyprasowana. Jego brązowe włosy były ułożone na żel, tak że szły do góry, ale wyglądały na zmierzwione. Jego czekoladowe oczy zwróciły się i spojrzały na mnie, przyłapując mnie na patrzeniu. Zgryzłam mój policzek i podniosłam oczy, zmuszając się, by na niego spojrzeć.
Jeśli miałam mieszkać z Woodsem, nie mogłam pozwolić mu na mnie działać. Nie działał. Był atrakcyjny, bardzo atrakcyjny, ale to nic w porównaniu do Harry’ego.
- Cóż, gdybyś czegoś chciał…– ciągnęłam, kiedy wskazałam na zamknięte drwi po drugiej stronie korytarza - Będę w moim pokoju.
- Czekaj. – Woods wyciągnął rękę, jego dłoń oplotła mój nadgarstek i odwróciła mnie w jego stronę.
Podniosłam na niego wzrok, jego idealne kości policzkowe i silna żuchwa uwydatniały się, kiedy mówił.
- Wiem, że nie jesteś do końca szczęśliwa, że tu zostaję. – głos Woodsa był niski, a jego oczy nie opuszczały moich, kiedy mówił z pewnością siebie - Ale chcę tylko, żebyś wiedziała… to nie był mój pomysł. Nie wiedziałem o tym, dopóki twoja mama nie powiedziała mi tego godzinę temu.
- Kto mówi, że cię tu nie chcę? – odpowiedziałam, wyrywając rękę z palącego uścisku Woodsa. Woods zaśmiał się, odrzucając głowę do tyłu, kiedy ego głęboki, gardłowy śmiech odbijał się echem od ścian naszego wielkiego pokoju gościnnego.
- Domyśliłem się tego po twoim zirytowanym wyrazie twarzy. – odpowiedział, wzruszając ramionami.
- Woods… – ciągnęłam. Westchnęłam, wchodząc głębiej w jego pokój i patrząc przez ogromne okno - To nie ty. To moja mama. I-
- I twój chłopak? – Woods zapytał, unosząc pytająco brwi. Zgryzłam wargę i skinęłam powoli.
- Nie będzie szczęśliwy, kiedy się dowie. – powiedziałam powoli, kiedy usiadłam na królewskim łożu. Woods podszedł w moim kierunku i usiadł obok mnie.
- Nie mogę ci obiecać, że nic nie zrobię. – Woods powiedział nagle, jego oczy spojrzały na moje usta. Polizałam je, czując nagłe zdenerwowanie.
- Nie będę też udawał, że nie chcę nic z tobą zrobić. – ponownie się odezwał - Ale… jeśli nie chcesz, żebym coś zrobił, nie robię tego.
Skinęłam. To było dobre. Trzymało mnie pod kontrolą. Oczywiste, że nie chciałam, żeby Woods coś zrobił… prawda? Zignorowałam moje myśli i po prostu skinęłam, posyłając Woodsowi mały uśmiech.
- Ale... – Woods wyszczerzył się nagle, niewinny wyraz opuścił jego twarz - Powiedz mu, żeby nie spuszczał cię z oka. Nie chciałbym, żeby stracił swoją cudowną nagrodę, tylko dlatego, że nie wystarczająco zwracał na nią uwagę.
- Nie martwiłabym się o to. – odpowiedziałam, wstając i posyłając Woodsowi zadowolone z siebie spojrzenie - Harry jest zaborczy w stosunku do swojej własności. Nie pozwoli niczemu, co jest jego, trzymać z daleka od niego.
Woods uśmiechnął się na moje zachowanie.
- Dobrze słyszeć.– odpowiedział - Miło będzie z tobą mieszkać. Dobrze się razem bawiliśmy kilka lat temu. Mam wrażenie, że teraz będzie bardziej interesująco.
Woods odwrócił się ode mnie i zaczął rozpakowywać. Odkręciłam się, moje włosy uderzyły moje plecy, kiedy przeszłam przez korytarz i usiadłam na moim łóżku, zamykając za sobą drzwi.
Przez szybkie bicie mojego serca, lepkie dłonie i roztrzęsione uczucia wiedziałam jedną rzecz : nie będzie dobrze.
*Punkt widzenia Harry’ego*
- Jeśli kurwa jeszcze raz opuścisz stan bez poinformowania mnie lub Marka, osobiście znajdę cię i ci wpierdolę. – Jay wyrzucił do mnie, kiedy stałem przed nim i Markiem.
Oboje opieprzali mnie za moją ‘ucieczkę’ przez ostatnią godzinę. Zacisnąłem zęby i pięści.
- To się więcej nie stanie. – odpowiedziałem. Już wiele razy wyjaśniałem, że to była tylko wycieczka. Oczywiście nie wspomniałem o Scarlet. To było zbyt niebezpieczne.
- Dobrze. – wyrzucił Jay - Bo jeśli-
- Jay. – głos Marka huknął, kiedy przemówił, cygaro między jego grubymi palcami. Jak zwykle siedział za biurkiem, papiery były wszędzie porozrzucane, tak samo jak cygara, zapalniczki i dragi - Harry rozumie. Możesz się do cholery zamknąć. Zaczynasz przyprawiać mnie o cholerny ból głowy.
- Rozumiem. – Jay powiedział, spoglądając na mnie - On po prostu musi przestać zachowywać się jak dziecko.
- Harry nie jest jak inni, Jay. – Mark odpowiedział teraz niższym głosem, kiedy zaciągnął się cygarem. Tatuaże rozciągały się na jego rękach - Rozumie rzeczy. Nie jest niedojrzały jak reszta chłopaków. Rozumie swoje błędy. Nie zrobi tego znowu. Prawda, Harry?
- Tak, proszę pana. – odpowiedziałem, przytakując mu. Mark mnie lubił. Zawsze tak było. Właściwie nie wiem dlaczego… ale nie zamierzałem tego kwestionować. Kiedy przywódca gangu cię lubi, co było rzadkie, akceptujesz to bez pytań.
- Dobrze, dobrze. – Mark skinął z satysfakcją na twarzy - Teraz mam spotkanie z kimś ważnym na wschodnim wybrzeżu. Będziemy rozmawiali o możliwym zgrupowaniu gangów, coś w rodzaju zawieszenia broni. Więc wyjeżdżam na kilka kolejnych dni, może tygodni. Kto wie, jak długo to zajmie. Jay rządzi.
Skinąłem, zerkając na Jaya, którego ciemne oczy wciąż były na mnie wymierzone. Mark wstał i wyszedł z pomieszczenie, w jego ustach wciąż było cygaro. Obserwowaliśmy, jak szedł wzdłuż korytarza w kierunku schodów jego ogromnej posiadłości.
Jay w końcu oderwał wzrok i znów spojrzał na mnie.
- Nie toleruję nielojalnych ludzi w moim gangu, Styles. – wyrzucił - Przestań myśleć o pieprzonych niebieskich migdałach i zajmij się tym, co trzeba, a nie będziemy mieli problemów. Łapiesz?
- Łapię. – powtórzyłem. Jeśli dawałeś Jayowi szacunek, jakiego pragnął, zostawiał cię w spokoju. Teraz wziął się za mnie, odkąd poczuł się nieszanowany przez moją nieobecność w zeszłym tygodniu.
- Dobrze. Bo jeśli to się powtórzy, będę musiał kogoś w to wmieszać. A nie wydaje mi się, że chciałbyś, żeby Scarlet została wmieszana w tą sytuację.Zeszty
wniałem, patrząc na rozbawienie Jaya. Wiedziałem, że mnie podpuszczał i udało mu się to. Nie kontrolowałem moich emocji i czułem jak złość wdziera się na moja twarz i do mojego głosu.
- Nie mieszaj jej w to. – wyburczałem.
- Nie zamierzam. – Jay odpowiedział - Tak długo, jak będziesz robił to, co ci kazano.
- Już kurwa powiedziałem, że tak będzie. – wyrzuciłem, mijając go i idąc w kierunku frontowych drzwi. Musiałem wydostać się z tamtego domu, zanim osobiście wpierdolę Jayowi.
- Miłość sprawia, że stajesz się słaby, Harry. – Jay wyrzucił - Ona sprawia, że robisz się słaby. Jest twoją słabością i każdy mógłby to wykorzystać przeciwko tobie.
- Nie rób tego. – powtórzyłem, odwracając się w jego stronę - Jeśli użyjesz jej przeciwko mnie, nie będę się wahał przed zabiciem cię.
Jay zaśmiał się, kręcąc głową.
- Czy naprawdę myślisz, że jestem taki głupi? Nie planuję wykorzystać jej przeciwko tobie, wiem, że ci na niej zależy. Ona sprawi, że będziesz się zachowywał irracjonalnie. Użyję jej tylko, jeśli mnie do tego zmusisz swoimi wyborami.
Skinąłem, moje oczy wciąż patrzyły na niego z nienawiścią. Jay obawiał się mnie wystarczająco, by wiedzieć, że zadzieranie ze Scarlet sprawiłoby, że byłby w niebezpieczeństwie. Jay był przywódcą, ale jeśli zepsuje mi humor, nawet on się będzie mnie bał.
- Ale to nie znaczy, że ktoś inny jej nie użyje, Styles. Są inne gangi próbujące znaleźć nowe miejsca i nowe dostawy. Te nowe miejsca i dostawy będą się kłóciły z naszymi. Wiesz, co to znaczy? Będę próbowali nas zniszczyć. Będą próbowali znaleźć nasze słabości.
Zacisnąłem szczękę, spoglądając na ziemię. Jay miał rację. Tak bardzo, jak cholernie go nienawidziłem tego przyznawać, Jay miał rację.
- To są potężne gangi. Mają środki. Będą cię szpiegować, wyszukiwać informacji o tobie, uczyć się każdego cholernego szczegółu o tobie, który można poznać. A wiesz, co specjalnie się do tego zalicza? Ci, których kochasz. Dowiedzą się o twojej rodzinie, o twoim rodzeństwie i przede wszystkim… twoje dziewczynie.
Pozostałem cicho i skinąłem.
- Lubię cię Harry. Jestem dla ciebie twardy, ale to dlatego, że widzę potencjał. Przypominasz mi mnie, kiedy byłem w twoim wieku. Lubisz siłę. Kończysz robotę. Ludzie się ciebie boją i lubisz to.
Jay skrzyżował swoje wytatuowane ręce na piersi i spojrzał na mnie twardo.
- Widzę to w tobie, Styles. Kiedyś mógłbyś pomóc prowadzić ten gang. Ten gang będzie większy niż tylko South i North Pacific. Mark i ja już prowadzimy rozmowy i robimy plany… gang niedługo się rozprzestrzeni.
Uniosłem brwi na tą informację. Nie miałem pojęcia, że Mark i Jay rozprzestrzeniali naszą lokalizację. To było cholernie ogromne. To znaczyło więcej pieniędzy, więcej mocy, więcej wszystkiego.
- Nie wiedziałem tego. – powiedziałem, patrząc na Jaya. Skinął, jego oczy były teraz szerokie z entuzjazmu.
- To będzie cholernie masywne, Styles. I to dlatego potrzebuję cię w tym gangu bardziej niż kiedykolwiek – Jay powiedział, klepiąc mnie w ramię - Teraz zbieraj się, muszę się dziś rozejrzeć za nową ostawą.
Odwróciłem się i odszedłem, wsiadłem do samochodu i odpaliłem go. Siedziałem w samochodzie przez pięć minut, patrząc tylko na kierownicę.
Nie było opcji, żeby opuścił gang i uciekł ze Scarlet, jeśli on się rozprzestrzeniał. Nie mogłem wyjechać i iść na studia. Będę za bardzo zajęty prowadzeniem pieprzonego gangu.
Nowe lokalizacje znaczyły wszystko. Jeśli będziemy duzi… utknąłem w gangu. Byłem głębiej niż wcześniej, jeśli to w ogóle możliwe.
- Kurwa.– krzyknąłem, uderzając w kierownicę.
Pytanie brzmiało… czy chciałbym opuścić gang dla Scarlet, jeśli będzie większy i będzie miał większą siłę?
Silny gangu znaczył więcej pieniędzy dla mnie, dla mojej mamy i dla moich braci. Byłem zjebany.
Chwyciłem telefon i natychmiastowo wykręciłem numer Scarlet.
- Tak?
- Przyjeżdżam.
*Punkt widzenia Scarlet*
Otworzyłam frontowe drzwi piętnaście minut po telefonie od Harry’ego. Moi rodzice wyszli z rodzicami Woodsa. A Woods był w swoim pokoju i się rozpakowywał.
- Hej.– powiedziałam, kiedy Harry przeszedł przez długi podjazd. Nic nie powiedział, tylko przeszedł przez drzwi i mocno mnie pocałował. Odsunął się, jego ręka oplotła moją talię.
- Hej. – powiedział. Zamknął oczy i oparł swoje czoło o moje. Wyglądał na zmęczonego i zestresowanego.
- Wszystko w porządku? – zapytałam, podnosząc dłoń, żeby przejechać nią po jego włosach.
- Rozmawiałem z Jayem. I jest coś, co muszę ci powiedzieć. – powiedział Harry, marszcząc czoło. Skinęłam wyczekująco.
- Co to jest? – zapytałam, kiedy Harry nie odpowiedział. Jego oczy opuściły moje, a on spojrzał za mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam pustą walizkę leżącą przy schodach.
- Czemu na twoim korytarzu leży męska walizka? – Harry zapytał, unosząc brwi. Zgryzłam wargę i spojrzałam na schody. Złapałam dłoń Harry’ego i pociągnęłam go na schody.
- Ja też muszę ci coś powiedzieć. – powiedziałam wolno, kiedy ciągnęłam Harry’ego korytarzem w kierunku mojego pokoju.
- Co? – Harry zapytał nisko. Westchnęłam, kiedy doszliśmy do pokoju gościnnego naprzeciwko mojego pokoju. Otwierałam usta, żeby powiedzieć Harry’emu, kiedy drzwi się otworzyły i wyszedł Woods.
Zatrzymał się, kiedy zobaczył mnie i Harry’ego stojących na korytarzu. Obserwowałam Harry’ego, kiedy jego oczy padły na Woodsa. Jego oczy natychmiastowo pociemniały, a jego szczęka się zacisnęła.
- Co on tutaj do cholery robi? – Harry wyrzucił, popychając mnie za siebie.
- Harry. – ostrzegłam.
- Uspokój się, stary. – Woods powiedział, unosząc brwi.
- Wypierdalaj z jej domu. – Harry zawarczał, wskazując na schody.
- Harry. – spróbowałam ponownie - Zostaje na trochę z moją rodziną.
- Jesteś kurwa poważna? – wyburczał, odwracając się, by na mnie spojrzeć.
- Proszę, po prostu wejdźmy do mojego pokoju, żebyśmy mogli porozmawiać. – westchnęłam, patrząc na Harry’ego błagającymi oczami.
Harry spojrzał na Woodsa, zanim przeszedł koło mnie i wszedł do mojego pokoju. Złapał moją rękę, pociągnął mnie za siebie i wtedy zatrzasną drzwi przed Woodsem.
- Nie możesz się o wszystko wkurzać. – westchnęłam, szczypiąc się w nos. Dostawałam strasznego bólu głowy.
- Jakiś facet, który chce zaliczyć moją dziewczynę mieszka z nią, nie mów mi, że nie mogę się wkurzać – Harry wyrzucił, jego głębokie zielone oczy i kręcone włosy sprawiały, że chciałam go złapać i pocałować.
- Woods i ja byliśmy razem jakieś dwa czy trzy lata temu. Między nami skończone. Odpuść. – odpowiedziałam, unosząc rękę, by dotknąć twarzy Harry’ego.
Złapał mocno moją talię. Przesunął mnie do tyłu na łóżko tak, że dotknęłam do nogami. Zaskomlałam, kiedy na nie upadłam, Harry był na mnie, siedział na mnie okrakiem.
- Co ty robisz? – wydusiłam, kiedy Harry mocno przywarł ustami do mojej szyi. Harry lubił wyładowywać złość na mojej szyi i obojczykach, zostawiając malinki na mojej białej skórze.
Następną rzeczą, którą wiedziałam, były ręce Harry’ego, które powędrowały do krawędzi moich spodni. Spojrzałam na niego zmieszana, kiedy nie rozpiął ich, tylko ściągnął dwa centymetry w dół.
Zrozumiałam to chwilę później, kiedy palce Harry’ego przejechały po czarnym atramencie na mojej kości biodrowej. Dwie litery były tam na życie, a Harry wydawał się to uwielbiać, po wciąż dotykał atramentu.
Zniżył się tak, że jego usta dotknęły mojego tatuażu, na co zadrżałam delikatnie z przyjemności. Wtedy jego usta naparły na moje biodro, loki Harry’ego łaskotały mój płaski brzuch.
Chwilę później Harry podniósł się z mojego ciała i spojrzał na mnie, siadając na łóżku.
- Kocham cię. – powiedziałam w ciszy. Harry spojrzał na mnie, jego zielone oczy były teraz pięć razy jaśniejsze.
- Naprawdę? – zapytał niepewnym głosem.
- Naprawdę. – uśmiechnęłam się, pochylając się, by go pocałować - Jestem pewna w stu procentach.
Harry zaśmiał się, odrzucając głowę do tyłu.
- Kocham cię. – jego głęboki głos przemówił.
- Co miałeś mi powiedzieć? – zapytałam z ciekawością, kiedy usiadłam na kolanach Harry’ego, moje ręce oplotły jego szyję.
- Oh, zapomnij o tym, nic ważnego.– Harry odpowiedział, odrywając ode mnie wzrok.
- Jesteś pewny? – zapytałam, marszcząc brwi, kiedy go obserwowałam. Harry uśmiechnął się i skinął, pochylając się, żeby znowu mnie pocałować.
Wracając myślami do tego dnia, życzę sobie, żebym zapytałam wtedy Harry’ego ponownie co miał na myśli, co powiedział mu Jay. Wtedy mogłabym go powstrzymać go przed zamienieniem się we wszystko o czym mówił, że nigdy taki nie będzie; bogatym, głodnym mocy, bezwzględnym przywódcą gangu.
_______________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard
LALALALAL, WESOŁYCH ŚWIĄT KOCHANI<3
SPEŁNIENIA MARZEŃ, SPOTKANIA WASZYCH IDOLI, BOGATEGO MIKOŁAJA CO ZA TYM IDZIE - GÓRA PREZENTÓW, RADOŚCI I WSZYSTKIEGO CO SOBIE TYLKO ZAŻYCZYCIE, PO PROSTU WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA KAŻDEGO<3 BUZIACZKI:****
ŻYCZY ANIA I OLIWIA, ONE DIRECTION, KEVIN I JELEŃ.
((chwalcie mi się, co dostaliście na święta kochani:**))
pytanka?
@nancy_thewizard&@creepses
Świetny rozdział :D Merry Xmas :*
OdpowiedzUsuńMerry xmas <3
UsuńHoho sie dzieje xd Wesołych Świąt kochane jesteście boskie :)))
OdpowiedzUsuńWesołych <33
UsuńHazza i Scar są....boscy. :D Jestem ciekawa co w nn...
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i dużooo prezentów, spotkania Idoli !!
Kocham Was !! <33
~Hariet~
Wesołych <3
UsuńA ja dostałam Our Moments <3
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny jak dla mnie :) Kocham Harry'ego takiego jaki jest przy Scar :*
Wesołych świąt <3
Fajnie pachnie OM?
UsuńWesołych <3
No wlasnie, fajnie pachnie? Ja chciałam sobie kupić... Ale kasy brak hahah xd
UsuńZ każdym rozdziałem jest coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Dziewczyny! <3
@hellomylarreh
wesołych <3
UsuńWesołych świat ❤️💕
OdpowiedzUsuńwesołych <3
UsuńCzyli Harry sie zmieni... Diametralnie... Cholera.
OdpowiedzUsuńTo prawda, końcówka intrygująca i trzymajaca w napięciu, ale czy tak nie ma być? Spokojnie :)
UsuńCudowny *.* wesołych świąt :)
OdpowiedzUsuńwesołych <3
Usuńświetny *-*
OdpowiedzUsuńwesołych świąt :)
zdrowych, spokojnych <3
UsuńG-E-N-I-A-L-N-E!
OdpowiedzUsuńTo prawda, to jest tak genialne, że aż trzeba przeliterować <3
UsuńWosolych i radosnych swiat! Czekam na nn:D
OdpowiedzUsuńwesołych <3
UsuńMega //@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!! Świetny rozdzial:-)
OdpowiedzUsuńNajj <3
UsuńCudne. Wesołych.
OdpowiedzUsuńWESOŁYCH <3
Usuń*o* dhfdiufduykjfkdexjdjkddufd cudo *o*
OdpowiedzUsuńJak ja lubie czytać komentarze typu ahdggaajvshajvzgshsbxvsghsjagsvshshavacaxcahsvsgshsvsvasvs xd
UsuńDziękujemy:))) Świetny rozdział, wspaniała niespodzianka na wigilię ;))
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita :)
Kocham Cię xx
To prawda, wspaniały pomysł na prezent, nie niespodziankę, bo dziewczyny zapowiadały :))
UsuńOMG OMG OMG
OdpowiedzUsuńKońcówka = Boooska
Rozdział Per-fect <3
Czekam na next'a :)
PER---------FECT <3
Usuńjjdsdjsjs cudo *.*
OdpowiedzUsuńna końcu w sumie myślałam,że coś się wydarzy,ale jednak nie :D haha
czekam na nowy rozdział <3
@foryoudear7
ale trzeba przyznać, ze końcówka naprawdę intrygująca, prawda? można ją sobie na wiele różnych sposobów zinterpretować, ale chyba najtrafniejszym byłoby myślenie, że Harry faktycznie zejdzie na ciemną stronę mocy :<
Usuńczytając końcówkę czuję się jak w pll
OdpowiedzUsuńCzemu haha?
UsuńPll ? Co to?
Usuńten rozdział to jeden z lepszych prezentów :) Dziekuję
OdpowiedzUsuńzdecydowanie!
UsuńGenialny :* czekam na next :) /Katy xx.
OdpowiedzUsuńwszyscy czekamy :D
UsuńAwwww <3 Swietny!
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAM
OdpowiedzUsuń" Wracając myślami do tego dnia, życzę sobie, żebym zapytałam wtedy Harry’ego ponownie co miał na myśli, co powiedział mu Jay. Wtedy mogłabym go powstrzymać go przed zamienieniem się we wszystko o czym mówił, że nigdy taki nie będzie; bogatym, głodnym mocy, bezwzględnym przywódcą gangu. "
OdpowiedzUsuńnie
Nie
NIE
N I E
Nie mówcie mi tylko, że Harry stanie się chujem?!?!?!?!?!
NIE KURWA NIE POZWALAM.
KONIEC KROPKA.
Czytając to ff, od początku miałam przeczucie - " ONA GO TAK ZMIENIŁA, ON OBIECUJE, ŻE ZAWSZE BĘDZIE TAKI KOCHANY itp... NA PEWNO BĘDZIE, NIE MA OPCJII, ŻEBY JĄ ZRANIŁ "
wierzyłam w to jak naćpana i się kuźwa przekonamy :<<<
Ja też :/
Usuńboskiiii <3 proszeeee niech wszystko bedzie dobrzee :* kocham ten blooog i cb <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://painful-fanfiction.blogspot.com/ . Dopiero co założyłam. Jest prolog, mam nadzieję, że się spodoba :)
OdpowiedzUsuńCudowny fenomen.
OdpowiedzUsuńKocham
OdpowiedzUsuń❤️ Kiedy next?
OdpowiedzUsuńWszystko przeczytałam na jednym wdechu. Dopiero co trafiłam na blog ale się powstrzymać nie mogłam.
OdpowiedzUsuń@Kinia_kiss_you
Aż sie boje! Jejciu koncowka a tu coraz gorzej :oo nie wytrzymuje emocjonalnie xD uzaleznilam sie od tego... I jakoś tak inaczej O.o @EmilaMikasz
OdpowiedzUsuń