poniedziałek, 14 października 2013

zaginiona przyczyna - rozdział IV

Wstałam tego ranka bardzo wcześnie by się przygotować, bo Harry nie powiedział mi, kiedy po mnie przyjedzie. Wskoczyłam pod prysznic zgodnie z moją codzienną rutyną. Kiedy woda obmywała moje ciało, moje myśli powędrowały do Harry’ego. I Alec’a.
Rozpaczliwie chciałam wiedzieć, co się między nimi stało. Ale oni obaj byli tacy wrażliwi na tym punkcie, że żaden z nich mi tego nie powie, jeśli się do siebie nie zbliżymy.
Miałam nadzieję, że nic się dziś nie stanie. Ostatnią rzeczą, jaką potrzebuję jest to, żeby moi rodzice dowiedzieli się, że chodzę do innej szkoły, bo ja wdam się w bójkę.
Ta szkoła, ci chłopcy, Boże, oni byli inni. Zupełnie różnili się od wszystkiego, co mnie otaczało.
Wyszłam z prysznica i zarzuciłam na siebie legginsy i duży sweter. Założyłam moje buty do kolan, zanim splotłam włosy w boczny warkocz i zbiegłam po schodach.
Zobaczyłam, jak podjeżdża samochód i rozpoznałam kręcone włosy za oknem. Zauważyłam, że się uśmiecham. Świetne wyczucie czasu.
Otwierałam drzwi, kiedy usłyszałam stukot obcasów na drewnianej podłodze. Odwróciłam się i zobaczyłam moją mamę. Zamknęłam frontowe drzwi i stałam przed nimi, modląc się, żeby nie zobaczyła Harry’ego.
- Mamo – powiedziałam, patrząc na jej ubrania od światowych projektantów - Czemu nie śpisz?
Poprawiła swoje diamentowe kolczyki i wygładziła sweter.
- Mam dziś spotkanie i chciałam mieć pewność, że się nie spóźnię. – uśmiechnęła się - Wychodzisz do szkoły?
- Tak, właściwie- – zaczęłam, ale przerwało mi pukanie do drzwi. Cholera. To pewnie Harry. Odwróciłam się i delikatnie je otworzyłam. Harry stał tam, jego loki były ciąż wilgotne, pewnie po porannym prysznicu. Opuchlizna znikła z jego twarzy i jego twarzy była zupełnie czysta, oprócz kilku rozcięć z wczoraj. Pachniał perfumami i papierosami. Miał na sobie ciepłe dżinsy i sweter, który ukrywał jego tatuaże i blizny i sprawiał, że wyglądał niemal niewinnie. Niemal.
- Gotowa aniołku? – uśmiechnął się. Pokiwałam i otworzyłam usta, ale przerwała mi moja mama.
- A kto to jest? – zapytała, otwierając szerzej drzwi, tak żeby Harry mógł wejść. Jego oczy wylądowały na niej i mogłam powiedzieć, że był zaskoczony jej obecnością. Uważnie wszedł do środka, jego oczy skanowały wnętrze mojego domu. Wysokie lustra, profesjonalne zdjęcia, drogie meble i ostrożnie zaprojektowane pomieszczenia.
- Harry Styles, miło panią poznać. – powiedział Harry, posyłając jej uśmiech, który nie ukazał jego dołeczków, i wyciągnął rękę. Moja mama posłała mu mały uśmiech i zignorowała jego rękę. Poczułam, jak moje policzki robią się różowe.
- Deliah Thorne. – powiedziała moja mama, przyklejając na twarz oczywisty, fałszywy uśmiech.
- Harry zabiera mnie dziś do szkoły, bo mój samochód jest dopracowywany. – skłamałam szybko. 
Moja mama pokiwała, ignorując mnie. Jej oczy wciąż skanowały Harry’ego, otwarcie go osądzała.
Harry potarł kark i spojrzał na mnie, czując się niekomfortowo.
- Chodzisz do North Pacific ze Scarlet? – moja mama zapytała go. Zmieszany wyraz pojawił się na twarzy Harry’ego, zanim rozumiejąc sytuację spojrzał na mnie, uśmiechając się.
- Tak. Znam Scarlet od lat. Poznaliśmy się w gimnazjum North Pacific. – uśmiechnął się, ciesząc się z faktu, że odkrył moje kłamstwo. Szczerze, nie obchodziło mnie to, dopóki będzie się tak zachowywał.
- Jak więc możliwe, że nigdy nie poznałam twoich rodziców? – mama zapytała z podejrzliwością - Styles, tak?
- Oh, moi rodzice dużo podróżują. Są bardzo zajęci pracą, praktycznie żyją w samolotach. – Harry zaśmiał się, przesuwając dłonią po lokach.
- Oh, dobrze-
- Cóż mamo, musimy się zbierać, bo inaczej spóźnimy się do szkoły. – przerwałam, chwytając Harry’ego za rękę i wypychając go za drzwi.
- Dobrze, nie spóźnij się na obiad! Wychodzimy ze wspólnikami twojego taty. – krzyknęła, kiedy praktycznie biegliśmy do samochodu.
Wskoczyłam na miejsce pasażera, rzucając torbę na tylne siedzenie, kiedy Harry otworzył swoje drzwi i wszedł do środka, jego zapach znów mnie uderzył. Włożył kluczyk do stacyjki i odpalił samochód.
- Więc… gdzie jedziemy? – zapytał z poważnym wyrazem twarzy, kiedy wycofywał się z mojego ogromnego podjazdu - North Pacific czy South?
Przewróciłam oczami i pokazałam środkowy palec, na co Harry uśmiechnął się ukazując dołeczki.
- Daj spokój aniołku, co to było?
- Nie zrozumiałbyś. – wymamrotałam, zakładając kosmyk blond włosów za ucho.
- Sprawdź mnie. – odpowiedział.
- Moi rodzice myślą, że chodzę do North Pacific, ale tego nie robię.
- Tego akurat sam się domyśliłem. – Harry odpowiedział, patrząc na mnie. Westchnęłam, znam Harry’ego tydzień. Nie chciałam mu opowiadać historii mojego życia.
- Nie chcę skończyć jak ludzie z North Pacific. – powiedziałam cicho.
- I chcesz skończyć jak ludzie z mojej szkoły? – zaśmiał się.
- Nie! – powiedziałam może trochę za szybko. Popatrzyłam na Harry’ego, by zobaczyć, że znowu patrzy prosto przed siebie - Nie chcę być jakimś bogatym snobem. Ale nie chcę też być tą osobą, która zawsze wpada w tarapaty i nie ma wartości, i pali, i pije. Nie chcę być jak - - Ciągnęłam tak, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że praktycznie opisuję przyjaciół Harry’ego i pewnie nawet jego samego.
- Ja. – Harry skończył za mnie. Popatrzyłam cicho w jego kierunku - Nie chcesz być jak ja. Lub takim typem człowieka.
Celowo patrzył prosto przed siebie, jego dłonie zacisnęły się na kierownicy tak mocno, że jego kostki zbielały. Musiałam się nakłonić, żeby złapać go za rękę i go zrelaksować.
Ale tego nie zrobiłam.
- Nie miałam tego na myśli, Harry. – powiedziałam cicho.
- Zachowaj to, Scarlet. – Harry powiedział śmiejąc się, ale wiedziałam, że wcale nie był w humorze do śmiechu - Myślisz, że nie znam ludzi takich jak ja?
Siedziałam cicho, nie wiedziałam co powiedzieć. Ledwo znałam Harry’ego, ale w tym samym czasie czułam, jakbym dużo o nim wiedziała. Potrafię rozpoznać złą osobę, gdy taką widzę. Ale Harry taki nie jest. Przynajmniej nie w całości.
Niebezpieczny, tak. Zły, nie. Mogą brzmieć podobnie, ale to dwie zupełnie inne rzeczy.
I wcale nie mówię, że Harry jest milutki i niewinny, bo nie jest. Prawdopodobnie robił rzeczy, jakich nie jestem w stanie sobie wyobrazić, ale to nie robiło z niego złej osoby.
Słowa Anne z poprzedniej nocy dzwoniły mi w uszach.
Harry nie jest aniołem, Scarlet. Robił złe rzeczy, nadal robi. Ale w sercu jest niewinnym dzieckiem.”

- Nie jesteś zły, Harry? – zapytałam. Ale to nie brzmiało przekonywującą, w ogóle. Harry skręcił we wjazd do naszej szkoły i pokręcił głową, jego czekoladowe loki się poruszyły.
- Nic o mnie nie wiesz, by tak o mnie mówić. – powiedział, w jego głosie nie było żadnych  emocji - Już ci mówiłem, nie jestem dobry.
- Nie wierzę w to. – powiedziałam szybko.
- Tu nie ma w co wierzyć Scarlet, tak po prostu jest. – Harry wyrzucił z siebie, jego głos uniósł się trochę, co wyprowadziło mnie z równowagi.
- Ale-
- Nie ma żadnych 'ale'.  – Harry przerwał - Nie zachowuj się, jakby we mnie było coś wartego uwagi. Brzmisz jak moja mama.
- Nie mówię te-
- Kurwa, po prostu przestań, dobra? – głos Harry’ego rozbrzmiał w samochodzie - Co jest z tobą, że zachowujesz się jakbyś była jakąś specjalną dziewczyną, która może znaleźć we mnie jakąś nową, dobrą osobę? Przepraszam, że wyprowadzam cię z błędu, ale cholera, taka osoba nie istnieje.
Poczułam jak moje usta się zamknęły, moja twarz zaczęła rumienić się delikatnie przez wyskok Harry’ego. Mogłam zobaczyć, jak pulsuje żyła w jego szyi i jak zasika się jego szczęka. Miał niezły temperament i właśnie to zobaczyłam.
Ale ja tylko chciałam pomóc.
Harry zaparkował samochód na tyłach parkingu i zgasił silnik. Siedzieliśmy w ciszy dobre 30 sekund. 
Nie byłam niepotrzebnie wystraszona. Byłam po prostu… na krawędzi. Ale słowa Harry’ego ukuły mnie. Zgaduję po tym, jak Anne wczoraj ze mną rozmawiała i jak Harry zaczął się mną interesować, że myślałam, że jest wyjątkowy. I że mogłabym go zmienić.
Jak bardzo głupia mogłam się stać?
- Słuchaj aniołku, prze-
- Nie. – przerwałam mu, podnosząc moją torbę. Sposób, w jaki nagle nazwał mnie aniołkiem sprawił, że mój temperament wzrósł - Masz rację, nie powinnam była próbować cię ratować. Jesteś jedyną osobą, która może to zrobić. – powiedziałam, otwierając drzwi i zatrzaskując je za sobą.
- Scarlet, czekaj- – Harry wyskoczył z przedniego siedzenia i poszedł za mną. Chwycił mnie za dłoń i odwrócił mnie do siebie.
Spotkałam się z jego klatką piersiową. Pochyliłam się do tyłu i spojrzałam na niego, by zobaczyć, jak jego zielone oczy, które przez ostatnie dwie minuty znacznie świeciły. Mogłam poczuć zapach papierosów na jego swetrze, ale również zapach mydła. Bycie tak blisko niego, sprawiało, że czułam się mgliście.
- Co Harry? – wyrzuciłam z siebie - Nie musisz przelecieć jakiejś dziewczyny lu-lub wypalić jakiś papierosów, lub okraść jakiegoś sklepu?
Obserwowałam, jak twarz Harry’ego zmieniła się i natychmiast pożałowałam moich słów. 
Wiedziałam, że przesadziłam mówiąc te rzeczy. Wiedziałam, że powinnam go teraz przeprosić. Ale nie zrobiłam tego. Odwróciłam się i sama weszłam do szkoły.



~Punkt widzenia Harry’ego~

Siedziałem w samochodzie, wybijając palcami rytm na kierownicy, kiedy siedziałem przed domem Mark’a. Zapaliłem jeszcze jednego papierosa i się zaciągnąłem próbując przestać myśleć o Scarlet.
Nie wiem, czego oczekiwałem. Scarlet ma rację. Taki jestem. Pracuję dla dilera narkotyków. Kradłem, żeby żyć. Biłem ludzi, niemal do nieprzytomności. Przez 18 lat widziałem więcej krwi, niż większość ludzi widzi przez całe życie.
Nie mam dobrych ocen. Nie mam czystej karty. Piję, palę, imprezuję. Moje życie już spłynęło ze ściekami i wiem to tak samo dobrze, jak Scarlet.
Jestem za bardzo popieprzony, żeby mnie naprawić.
I z jakiegoś powodu, kiedy ona próbowała mnie przekonać, że jestem dobrym człowiekiem, dotknęła mojej wrażliwej części. Może to dlatego, że to były bezużyteczne wymagania. Wiem, że ona niedługo da sobie ze mną spokój.
Nie chcę, żeby odkrywała moje warstwy, odkrywała wszystko, co ukryłem. Nikt tego nie wie.
Jestem zagubioną przyczyną.
Wyrzuciłem papierosa za okno samochodu i wyskoczyłem z niego. Zdecydowałem, że szkoła nie jest dziś warta zachodu. Widziałem jak Scarlet weszła do szkoły i spotkała Alec’a przy drzwiach, a wtedy wsiadłem do samochodu i odjechałem. Nie odwróciła się, by na mnie spojrzeć.
Zakład prawdopodobnie był już spieprzony.
Miałem utknąć z dostarczaniem towaru, czyli tym, czego
najbardziej unikałem. Ale wciąż mam ponad miesiąc, zanim Zayn dowie się, że przegrałem. Scarlet 
wciąż była dla mnie tylko zakładem, ale w tym samym czasie… coś się zmieniło, tylko trochę, od dnia, w którym ją poznałem.
Może to to, że nie jest taka, jaka myślałem, że będzie. Jak weszła do mojego domu i poznała moją rodzinę, bez nawet jednego mrugnięcia okiem. Jak wszedł w nią diabeł, kiedy biłem się z Alec’iem, a ona krzyczała i bez obaw wbiegła między nas.
Wyczyściłem głowę, zanim zabrałem kluczyki i poszedłem do domu Mark’a. Zapach cygar, garów i papierosów natychmiastowo uderzył moje nozdrza. Dźwięk hałaśliwych głosów i śmiechów nastąpił zaraz po tym.
Mark żył w lepszej części South Pacific, jego dom miał przyzwoitą wielkość i w środku wyglądał, jak normalny dom, nie jak własność dilera.
Zszedłem schodami prosto do jego biura, gdzie siedział śmiejąc się z Jay’am. Jay był po prostu drugą ręką Mark’a. Kiedy Mark był poza miastem załatwiając swoje sprawy, meldowaliśmy się Jey’owi. 
Mimo, że Jay nie miał takiej władzy jak Mark, był tak samo straszny.
Śmiech Mark’a ucichł, kiedy jego czarne oczy padły na mnie. Jay, który był do mnie tyłem, odwrócił się do mnie i posłał mi groźny uśmiech, który oddałem. Jay i Mark są ludźmi, że nie chcesz poznać ich złych stron, ale szczęśliwie dla mnie, nie miałem takiej okazji.
Mój ojciec kiedyś pracował dla Mark’a, lub jak mówi nasz ‘gang’, dla krwi. Był na tym stanowisku, co Jay. Po tym, jak mój ojciec zmarł, Mark wziął mnie pod swoje skrzydła. Trochę mnie faworyzował, dając mi trochę więcej roboty tu i ówdzie. Nic oczywistego, ale zawsze.
- Harry, wejdź. – Mark powiedział, posyłając mi uśmiech i gestem zapraszając do środka. Wszedłem i usiadłem obok Jay’a, który ciepło poklepał mnie po plecach.
- Co tam u ciebie? – zapytał Jay. Wzruszyłem ramionami.
- Tak jak zawsze.” – powiedziałem ślepo. Nawet jeśli ostatni tydzień nie wyglądał dokładnie tak samo, jak kilka ostatnich lat.
- Szkoła znowu się zaczyna? – Mark zapytał mnie. Pokiwałem - I nie idziesz?
- Dziś wolałbym zająć się pracą. – powiedziałem z roztargnieniem, biorąc cygaro z ogromnego biurka Mark’a - Słyszałem od Nill’a, że masz dla mnie jakieś zadania?
- Ah, tak. – Mark powiedział, kiedy przeglądał papiery leżące na biurku papiery. Wyjął z teczki plik kartek i rzucił ją przede mnie. Było tam zdjęcie mężczyzny w średnim wieku, jego adres, wiek i inne informacje.
- Nie zapłacił. - Jay zakomunikował - Jest około trzy miesiące po terminie.
- Trzy miesiące? – zapytałem. Jay i Mark prawie nigdy nie pozwalali ludziom na tak długie niepłacenie. 
- Był ostatnio zaginiony, ale mamy na niego namiar. – Mark wyjaśnił, wskazując na informację na kartce.
- Więc chcesz, żebym zrobił to, co zwykle? – zapytałem.
- Tak, ale myślę, że będzie potrzebował większego przekonania. – Marko powiedział, szczerząc się.
- Weź to ze sobą. – Mark powiedział, otwierając komodę i wyciągając stalową, czarną broń. Moje serce przyśpieszyło i poczułem, jak moje ręce zaczęły się pocić. Nigdy wcześniej nie trzymałem broni. Widziałem, jak używał jej Mark, by odebrać komuś życie. Ale sam tego nie robiłem, nie.
- Nie musisz tego używać Harry, nie martw się. Po prostu użyj tego jako co w rodzaju… nie wiem, cichej groźby. -  Jay zaśmiał się na widok mojej niewinności. Skinąłem niepewnie i zabrałem broń z biurka. To nie był dobry pomysł. Ale ponownie, nic tego nie było dobrym pomysłem.
- Załatw to do jutra, Harry. – Mark powiedział, zapalając cygaro i wpisując coś w telefonie - Ale znając cię, nie zawiedziesz mnie.
Cicho skinąłem i wstałem, kiwając im na do widzenia zanim wróciłem do samochodu.


~Punkt widzenia Scarlet~

Usiadłam w kafeterii razem z Alec’iem i jego przyjaciółmi. Jego ręka leżała na oparciu mojego krzesła, w czasie kiedy śmiał się ze wszystkimi, którzy siedzieli przy okrągłym stole.
Praktycznie czułam zimne spojrzenia ze strony stolika Harry’ego, wysyłane przez Louis’ego, Zayn’a, Liam’a i Niall’a. Oraz kilku dziewczyn i innych chłopaków. Ale dzisiaj nie było Lea’i, więc nie miałam innego wyjścia jak usiąść z Alec’iem. Nie, żebym się jakoś bardziej tym przejmowała, jest moim przyjacielem.
Obserwowałam Alec’a, kiedy zaczął opowiadać historię z zeszłego lata. Widziałam jak jego włosy o odcieniu brudnego blondu kręciły się na końcach. Sposób, w jaki jego ciemne oczy świeciły spod jego długich rzęs. Jego skóra, była opalona przez słoneczne słońce, ale wciąż było widać blizny na jego rękach i twarzy, tak jak u Harry’ego.
Odrzucił głowę do tyłu i zaśmiał się głośno, a ja zauważyłam, że się uśmiecham. Był taki piękny. Może nie tak idealny jak Harry, ale nie mniej, wciąż był piękny.
Popatrzył na mnie i zauważył, że na niego patrzę. Pochylił się tak, że jego usta otarły się o moje ucho i czułam, jak jego gorący oddech łaskocze moją szyję.
- Na co patrzysz? – wyszeptał.
- Na ciebie. – odpowiedziałam, patrząc przed siebie. Czułam, że uśmiech wpełza na jego usta, które wciąż są obok mojego ucha.
- Podoba ci się to? – zaśmiał się. Wzruszyłam ramionami i usatysfakcjonowałam go.
- Zgaduję, że masz rację.
- Cóż, jesteś idealna. – wyszeptał do mojego ucha. Poczułam ciepło na moich policzkach i  odepchnęłam go od siebie.
- Przestań. – zaskamlałam.
- Co mam przestać? – zapytał niewinnie, unosząc brwi.
- Sprawiać, że się rumienię. – powiedziałam, odwracając się do niego.
- Co robisz dziś wieczorem? – zapytał z uśmiechem, który sprawił, że moje serce przyspieszyło. Był piątek, wiec pójdę do domu lub do mojej koleżanki Sierry, którą znam z North Pacific i z którą nie gadałam od tygodnia. Pewnie odchodzi od zmysłów, nie wiedząc co się ze mną dzieje.
- Właściwie nic… a co?
- Jest impreza na plaży, wszyscy tam będą. Choć ze mną. – zabrzmiało to bardziej jak rozkaz, niż jak pytanie. Alec sprawił, że to nieprawdopodobne, żebym powiedziała nie. Westchnęłam.
- Nie wiem, Alec. – zatrzymałam się - To nie jest do końca moje miejsce.
Mogłam sobie tylko wyobrazić jak 
wyglądają imprezy w South Pacific.
- Pomyśl o tym, okej?
- Okej. – obiecałam.


~~~

- Mamo, jestem w domu. – zawołałam z korytarza.
- Scarlet, chodź tu! – usłyszałam, jak woła mnie mój ojciec. Westchnęłam. Świetnie, jedna z tym rozmów, których wolałabym uniknąć.
Szłam długim korytarzem do biura taty. Weszłam do środka, gdzie siedział za swoim ogromnym biurkiem, trzymając szklankę z brandy. Ściany były pełne półek z książkami i zdjęciami rodzinnymi. 
Większość z nich przedstawiała ojca i Charlie’go. Każde zdjęcie sprawiało, że wyglądaliśmy jak najszczęśliwsza rodzina.
Były tam zdjęcia nas na zawodach sportowych, zawodach cheerliderek i zawodach akademickich. 
Reszta była po prostu z wakacji lub świąt.
- Tak, tato? – zapytałam, kiedy stanęłam przed biurkiem.
- Chcę z tobą porozmawiać. – powiedział, odstawiając szklankę. Mój ojciec jest dobrze wyglądającym mężczyzną, jak na pięćdziesięciolatka. Moja mama tak samo.
- O czym?
- Jak tam twoje oceny? – tata zapytał, sygnalizując, żeby usiadła naprzeciwko niego. Zawsze tak między nami było, formalnie.
- Tato, minął dopiero tydzień. – powiedziałam - Jeszcze nie mam ocen.
- Ale będziesz miała w tym roku dobre oceny, prawda?
- Prawda. – powiedziałam monotonnie.
- Rozmawiałaś już z nauczycielami o wymaganiach?
- Jeszcze nie. – powiedziałam cicho.
- Scarlet, proszę cię. Wiesz, że musisz dostać stypendium.
- Wiem, tato. – powiedziałam rozdrażniona.
- Princeton nie przyjmie cię od tak sobie, za ładną buzię.
- Nie jestem głupia tato, wiem o tym.
- Cóż, myślę, że spróbujesz użyć wdzięków, by zdobyć co chcesz, kochanie, a w prawdziwym świecie tak to nie działa.
- Przepraszam? – powiedziałam w szoku.
- To nie są nowe wiadomości, Scarlet. Widziałem jak używasz swojej urody dla korzyści i to dobrze, ale w college’u tak to nie działa.
- Ta rozmowa jest skończona. – odpowiedziałam, kiedy ogarnęła mnie złość. Wstałam i wyszłam z biura. Pobiegłam do mojego pokoju i usiadłam na łóżku, chciałam krzyczeć i coś rozwalić. Mój ojciec zachowywał się, jakby mnie znał, ale on nic o mnie nie wie.
Siedziałam tam kilka minut, czekając, aż się uspokoję. Nie mogłam po prostu siedzieć w swoim pokoju w piątkowy wieczór i użalać się nad sobą. Skoczyłam i szybko się rozebrałam.
Weszłam do garderoby, szukając czegoś. Złapałam czarne szorty z wysokim stanem i białą bokserkę, którą wpuściłam w spodenki. Założyłam czarne sandały i długi naszyjnik. Rozpuściłam warkocz, tak, że moje włosy układały się w fale. 
- Wychodzę. – zawołałam.
- Ale jemy dziś kolację. – zawołał tata z biura.
- Przeżyjecie beze mnie. – odpowiedziałam, zatrzaskując drzwi i wsiadając do samochodu. Wzięłam telefon i wybrałam numer Alec’a.
- Alec, gdzie jest ta impreza?
Wszystko, co wiedziałam to to, że dziś w nocy się upiję.
____________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard

cześć, mamy już czwóreczkę.
była mała kłótnia Harrlet hoho (shippujecie ich już?) co myślicie? + cytuję:. "
Zakład prawdopodobnie był już spieprzony " co z tym? Harry udaje? :>
ej dowaliliście 40 komentarzy, szalejecie bardzo a ja i Ania jesteśmy zadowolone :)


WAŻNA WIADOMOŚĆ: szukam kogoś, kto mógłby odwalić szablon na bloga, bo jest beznadziejny wygląd ha :/ pisać na aska albo tt (creepses)



JAK JUŻ ZAUWAŻYLIŚCIE, TO TERAZ OD WAS BĘDZIE ZALEŻEĆ, KIEDY POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ. WIĘC:

40 KOMENTARZY - ROZDZIAŁ V

@nancy_thewizard & @creepses

51 komentarzy:

  1. jedyne co moge napisac to jdsakhghasgdjgshadbvchdsbcyuzvdhhsfvyiyczvdsayfiyesd swietne opowiadanie jak i tłumaczenie. kocham was normalnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ovdjbvi8dnveuohcnr8hixdn8vhdini dnn kf uwielbiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste po inaczej tego się nie da obisać..

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnosc :) cudowne. Nasz Hazz sie po prostu zakochuje i tyle *.* czekam na piateczke :)

    Zapraszam do.mnie: to-dopiero-poczatek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet sobie nie zartuj ma byc ten rozdzial i to juz. Xd jak najszybcie!!! To jest zajebiste ;* @Swaggirlnumber1

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham. Uwielbiam agrhhhhhhhhefyt6t97jyeihov5fgifufjcxtuvtsyivyvbydugfubicflbusbis *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Nie mogę się już następnego doczekać *.* @GiveMeLove98

    OdpowiedzUsuń
  8. czkekam na nexta ; ))

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham djbsdjbvsdbvjdkvbksdbvjkvbdjbvskvbdjs

    OdpowiedzUsuń
  10. kochaaaaaaaaaam to opowiaaaaaaaaadaaaaaaaaanie

    OdpowiedzUsuń
  11. to jest świetne, mam nadzieję, że nie pocałuję się alec'em

    OdpowiedzUsuń
  12. oby tylko harry to naprawił!!

    OdpowiedzUsuń
  13. ja chce nexta sknasjkncdsnsdjkc

    OdpowiedzUsuń
  14. boze boze boze kscnlsdnvsdjv zajerbiste!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślałam że udusze Harrego i Scarlet za tą kłótnie.
    Ludzie dawajcie komy żeby szybko był następn.

    OdpowiedzUsuń
  16. zakochałam się w tym opowiadaniu :ooo ♥ @hii_everyone

    OdpowiedzUsuń
  17. Asdfghjklatmthodchyajmj kocham <3
    Od dzisiaj Harrlet shipper xx
    Życzę weny i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  18. shippuję shippuję *_____* chcę już następny rozdział adshfhgjd

    OdpowiedzUsuń
  19. byle tylko Alec niczego nie próbował, chociaż czuję, że będzie. ja chcę, żeby Scar była z Harry'm, musi być ;_;

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny *o* chcę już następny rozdział cbwvefgdhuifgqdife

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny... Pisz szybciej
    Napisz jak będzie nowy :
    @_Klaudzia_

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurde,nie lubię Aleca czy jak mu tam.Nie wiem czemu,ale dziada nie lubię,niech spierdziela od Scarlet ! Gnojek złamany . Też się Harremu zachciało drzeć koparę w samochodzie,ughh, Hazz ogarnij kuwetę . XD
    No więc tak,rozdział ogólnie zajebisty,i nie mogę doczekać się kolejnego!
    Pozdrawiam @HuglovedNiall

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialne jak zawsze !!!
    Czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Gandldhagywjd xobwjavjdjshakshdj... Aaaa Harrlet zawsze spoko. :D xoxo

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowny *_* Nie mogę się doczekać następnego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Czy tylko ja níe lubie Aleca? Niby jest fajny ale jakos nie przepadam za nim xd Ten no i HARLEY<33

    OdpowiedzUsuń
  27. Jbhixjaskmcdncjsndc nowy rozdział!! Idę czytać!!!

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudowny nehixksnxb *.*

    OdpowiedzUsuń
  29. awwwww <3 mega,mega,mega <33333
    i ta kłótnia z Harrym :D mam nadzieję,że nie zrezygnuje on z Scarlet :P
    @foryoudear7

    OdpowiedzUsuń
  30. Proszę, dawaj nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  31. AAAAAAAAAAAAAAAAAA CZEKAM NA NEXT KOCHAM TO <3

    OdpowiedzUsuń
  32. jej już jest więcej niż 40 kom super niedługo next ? :)

    OdpowiedzUsuń
  33. to jest S U P E R!!! :) <3
    i jestem już 46. ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. rozdział przetłumaczony PER FECT <3 *-* czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  35. Rozdział jak zawsze świetnie przetłumaczony :)
    Już nie mogę się doczekać tej imprezy, hmm to może być bardzo ciekawe...
    A ojciec to normalnie szkoda słów, mieć takie zdanie o swoim dziecku :/
    No cóż z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział...

    Pozdrawiam Cichusiaaa®

    OdpowiedzUsuń
  36. jestem 50 komentarzem kiedy dodasz kolejny rozdział :C ?

    OdpowiedzUsuń
  37. Jasne ze shippuje! Jak tylko Scar i Alec są razem to mnie szlak bierze! :P
    @EmilaMikasz

    OdpowiedzUsuń