piątek, 25 października 2013

wykorzystanie i ośmieszenie - rozdział VI

Obudziłam się przez promienie słoneczne uderzające w moje zamknięte oczy. Zmrużyłam oczy, pozwalając im się przyzwyczaić. Rozejrzałam się, moja głowa opadała na poduszkę. Po pięciu sekundach rozpoznałam pokój, a wspomnienia się rozjaśniły, przypominając mi poprzednią noc.
Moje oczy powędrowały na ręce Harry’ego, które były na mojej talii, jego dłoń trzymała moją. Pohamowałam uśmiech, wiedząc, że członek gangu Harry Styles spał z pijaną dziewczyną. Nie uprawiał z nią seksu, ale spał z nią.
Tak bardzo, jak chciał temu zaprzeczyć, nie był całkiem zły.
Uwolniłam ręce, próbując się przyzwyczaić i odwrócić się tak, żebym mogła go widzieć. Ale moje ruchy tylko sprawiły, że uścisnął mnie mocniej, moje ciało było przyciśnięte do jego przodu.
- Harry – wyszeptałam, próbując się odwrócić.
- Jeszcze pięć minut.– odpowiedział najniższym, najbardziej zachrypniętym porannym głosem, jaki kiedykolwiek słyszałam. Podniósł głowę tak, że była na moim ramieniu, jego loki łaskotały moje policzki.
Wtedy alarm rozbrzmiał w pokoju, sprawiając, że Harry zajęczał. Odsunął się ode mnie i wstał, biorąc telefon. Odebrał i podniósł go do ucha, pocierając oczy.
- Tak? – zapytał znudzonym głosem. Usiadłam, obserwując go, jego twarz wyglądała na bardziej czujną niż kilka sekund temu.
- Nie, jeszcze nie, ale- – przerwał mu niski głos po drugiej stronie słuchawki, którego nie mogłam zrozumieć.
- Przyjdziesz tu? Kiedy? – oczy Harry’ego delikatnie się rozszerzyły, a on wymamrotał pożegnanie, zanim się rozłączył.
- Wszystko ok? – zapytałam cicho. Harry odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie tak, jakby zapomniał, że tu jestem.
- T-tak. – powiedział, ale wydawał się rozproszony - Tak bardzo, jak tego nie chcę, ale musisz już iść aniołku.
Skinęłam, wychodząc z łóżka i biorąc moje ubrania.
- Nie martw się o to, dobrze wyglądasz w moich ubraniach.
Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami, biorąc telefon i jęcząc.
- Harry, mój samochód jest wciąż na plaży.
- Cholera. – Harry powiedział - Wiesz, że zabrałbym cię każdym innym razem, ale teraz po prostu jest ktoś, kto musi się ze mną spotkać i nie sądzę, że to żebyś tu była jest dobrym pomysłem.
- Wiem, po prostu zadzwonię do mojej koleżanki Sierry i ona mnie odbierze. – odpowiedziałam, włączając telefon i szukając jej numeru. Nie rozmawiałam z nią od tygodnia, pewnie już się na mnie wkurzyła.
- Sierra?
- Scarlet! Gdzie do cholery byłaś? Zaczęłaś chodzić do South Pacific i nawet nie zadzwoniłaś?
- Wiem, wiem. Przepraszam! Ale potrzebuję ogromnej przysługi.
- Nie żebyś zasługiwała na moją pomoc, ale dobrze. O co chodzi? – zapytała. Uśmiechnęłam się, bez względu na to co robię, Sierra zawsze mi pomoże.
- Musisz odebrać mnie z… domu mojego przyjaciela. – powiedziałam ostrożnie dobierając słowa. Harry wie, że nigdy nie będę go bardzo lubić, cóż, przynajmniej nie potwierdzę, że bardzo go lubię. Uśmiechnął się przede mną, a ja przewróciłam oczami.
- Dobrze, i tak wychodzę z centrum handlowego, wyślij mi adres. – westchnęła - Jesteś taką szczęściarą, że mnie masz. – mówiąc to, rozłączyła się. Wysłałam jej adres i odwróciłam się do Harry’ego.
- Już jedzie tu z centrum handlowego, które jest kilka minut stąd.
- Przepraszam, że praktycznie cię wyrzucam. – wymamrotał, podnosząc dłoń i odgarniając mi włosy z twarzy.
- Rozumiem. – uśmiechnęłam się. Mimo, że tak naprawdę nie rozumiałam, ale znowu jestem pewna, że to ma jakiś związek z gangiem czy coś. Rozumiem, że Harry nie może mi powiedzieć.
- Tak w ogóle, to dziękuję. – powiedziałam. Harry uniósł brwi, a ja zgryzłam wargę - Za opiekę nade mną ostatniej nocy i nie zostawienie mnie na pastwę losu.
Część nocy była jak za mgłą, ale reszta nie. Częściowo pamiętam taniec, a potem jak wkurzyłam się na Alec’a, za to, że mnie pocałował i jak biegłam po plaży.
Pamiętam jak Zayn krzyczał, chociaż nie pamiętam dlaczego. Ale Harry wziął mnie i zabrał na inną część plaży, a potem do swojego domu. Najbardziej ze wszystkiego pamiętam, że razem zasnęliśmy.
- Nie dziękuj mi. – Harry powiedział cicho, uśmiech zniknął - Nigdy nie pozwoliłbym, żeby coś ci się stało. – uniósł kciuk do mojego policzka i pogłaskał go delikatnie.
Harry ma wiele storn, zaczęłam je poznawać. Lubię tą stronę, chociaż rzadko ją widuję.
- Myś- – przerwało mi walenie do frontowych drzwi. Oczy Harry’ego rozszerzyły się, a jego ręka odsunęła się od mojej twarzy.
- Cholera. – wymamrotał, przeczesując loki dłonią - Jest wcześniej.
- Sierra właśnie napisała, już tu jest. – powiedziałam, kiedy przeczytałam sms’a, który mówił coś innego niż ‘już jestem’, bała się, że ktoś na nią napadnie. Nie była przyzwyczajona do South Side.
Zabrałam moje rzeczy i wyszłam przez drzwi wejściowe. Harry miał niespokojny wyraz twarzy, kiedy otwierał drzwi, walenia w końcu się skończyło.
Osobą odpowiedzialną za to walenie był starszy facet, po dwudziestce. Świetnie wyglądał, ale ponuro. Wyglądał jak Harry, kiedy wszedł, ale potem dostrzegł mnie, jego oczy spoczęły na moich.
Przeszły mnie ciarki, były ciemne i zimne. Bezimienny mężczyzna jest straszny, czułam się niepewna. Był straszny, tak, ale wciąż atrakcyjny.
Był tak wysoki, jak Harry, ale grubszy. Miał ciemne włosy i tatuaży wystające spod koszulki. Jego usta rozwarły się w białym uśmiechu, który, jak się domyślałam, powalał dziewczyny na kolana.
- Kim jest twoja przyjaciółka, Harry? – zapytał. Popatrzyłam na Harry’ego i naprężyłam się. Wyglądał na wściekłego, nerwowego i spiętego w tym samym czasie.
- Jestem Scarlet. – powiedziałam, robiąc co w mojej mocy, by mój głos nie pokazywał, ze naprawdę się bałam. Obawiałam się tego, co stałoby się, gdyby to Harry odpowiedział, jego oczy płonęły, a jego pieści się zacisnęły.
- Scarlet” – mężczyzna powiedział, jakby próbując mojego imienia po raz pierwszy. Potarł szczękę myśląco i posłał mi kolejny uśmiech - Jestem Jay.
Nigdy nie słyszałam, żeby Harry mówił o Jay’u, ale chyba wiedziałam dlaczego.
- Miło cię poznać. – powiedziałam grzecznie, próbując rozładować napięcie - Właśnie wychodziłam.
Zrobiłam duży krok w kierunku Harry’ego, łapiąc jego rękę i delikatnie całując jego ciepły policzek.
- Dzięki za ostatnią noc, Harry. – powiedziałam zanim odwróciłam się do drzwi. Harry ścisnął moją dłoń i posłał mi uśmiech, który nie odkrył jego dołeczków. Nie czułam się dobrze zostawiając Harry’ego samego z tym Jay’em, ale wiedziałam, że Harry umie o siebie zadbać.
Szłam chodnikiem, kiedy usłyszałam, jak Jay zawołał.
- Miło było cię poznać, chętnie się z tobą znowu zobaczę. – mrugnął do mnie, a zanim zdążyłam odpowiedzieć, drzwi się zatrzasnęły. Szybko podeszłam do samochodu i do niego wskoczyłam.


~Punkt widzenia Harry'ego~

- Niezłą masz dziewczynę, Styles.
Poczułem jak moja szczęka się zaciska jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle możliwe.
- Czemu tu jesteś Jay?
- Mark zadzwonił do mnie, chciał się upewnić, że zrobiłeś to, o co prosiliśmy.
- Będziecie mieli kasę w poniedziałek. – odpowiedziałem szybko. Oczy Jay’a ociemniały, a on zaśmiał się chłodno i mocno.
- Poniedziałek? Mówiliśmy, że mają być na dziś.
- To wszystko, co mogłem zrobić. – wymamrotałem cicho.
- Wszystko, co mogłeś zrobić? Czy chociaż użyłeś borni, którą dał ci Mark? – Jay zadrwił. Skinąłem.
- Wziąłem ją ze sobą, ale nie strzeliłem. Jestem wieloma osobami Jay, wszyscy to wiemy, ale nie jestem pierdolonym mordercą.
- Daj mi cholerną przerwę, Harry” – Jay wrzasnął - Nie zachowuj się, jakbyś miał czyste ręce, bo nikogo nie zabiłeś. Jeszcze. Dostałeś robotę i jej nie wykonałeś.
Przygotowałem się na to co miało nadejść, kiedy Jay uderzył mnie w twarz, popychając mnie do tyłu. I jeszcze raz, i kolejny, i kolejny. Zanim się zorientowałem, byłem na ziemi.
Moje żebra zaczęły niemiłosiernie boleć, kiedy twarda stopa Jay’a się z nimi spotykała, ciągle i ciągle.
Straciłem rachubę przy liczeniu ile razy zostałem uderzony. Jeśli byłby to ktoś inny niż Jay, na przykład Mark, oddałbym ciosy bez żadnych wątpliwości. Ale to są przywódcy gangu, to są moi szefowie.
Przez należenie do gangu dałem im prawo to traktowania mnie, jak im się żywnie podoba. Co znaczy, że jeśli nie robię tego, co mam zrobić, mieli prawo mnie bić, dopóki nie będę leżał w kałuży krwi. A tak było teraz.
Jay stał nade mną, śmiejąc się zimno. Przykucnął tak, że jego kolana były na poziomie mojego ciała leżącego na ziemi, posiniaczonego i poranionego.
- Myślisz o niej, prawda? – Jay zadrwił. Wiem, o kim mówił. I miał rację.
Twarz Scarlet była w mojej głowie, z każdym uderzeniem bardziej o niej myślałem. O tym jak zeszłej nocy trzymałem ją w ramionach, o tym jak pocałowała mój policzek wychodząc, o tym jak mi powiedziała, że chciałaby, żebym to ja był tym, który ją wczoraj pocałował.
Ale to co najbardziej odstawało, nie jest fizyczną rzeczą, ale tym co powiedziała mi wczoraj w samochodzie.
 „Nie jesteś całkiem zły, Harry.” 
Ona widzi we mnie dobro. Dobro, o którym nie wiedziałem, że ciągle istnieje.
- Założę się, że jest dobra w łóżku. – Jay zaśmiał się - Jest niezła jak cholera.
- Kurwa, nie mów tak o niej. – krzyknąłem zanim mogłem to przemyśleć. Jay spojrzał na mnie, kręcąc głową. Już mnie kiedyś pobił. Ale nigdy, przenigdy nie odpowiedziałem mu. Nigdy na niego nie nawrzeszczałem.
Moją karą był kopniak w brzuch, który sprawił, że w oczach stanęły mi łzy.
Ponownie się pochylił i pokręcił głową.
- Co by pomyślała Scarlet, gdyby cię teraz zobaczyła Harry? Leżącego na ziemi, posiniaczonego, krwawiącego i płaczącego?
Próbowałem zablokować słowa Jay’a, ale one po prostu były bardzo głośne w mojej głowie.
- Jesteś niczym. Jesteś pieprzonym idiotą, którym myśli, że Scarlet naprawdę mogłaby kochać kogoś takiego jak ty. Jesteś bezużyteczny, nie mającym serca kawałem gówna. Scarlet byłaby skompromitowana, gdyby z tobą była.
Z tym Jay wstał i wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.
Moje najgorsze myśli właśnie zostały potwierdzone przez surowe słowa Jay’a. Scarlet jest za dobra, za czysta, za idealna dla mnie. Jestem niczym. Właśnie mnie pobito, a ja nawet nie walczyłem, bo to pewnie skończyłoby się kulką w mojej głowie.
Scarlet jest aniołem. Aniołem, na którego nie zasługuję.


~ Punkt widzenia Scarlet~

- Jeden tydzień w szkole, a ty już nocujesz u jakiegoś gościa?! - Sierra najzwyczajniej mnie rozprawiała, kiedy chodziłyśmy po sklepie spożywczym, wybierając jedzenie dla jej mamy.
- Mówiłam ci Sierra – fuknęłam - Harry i ja nic nie zrobiliśmy.
- Jeszcze.
- Co to ma znaczyć? – przewróciłam na nią oczami.
- To znaczy, że widziałam jaka szczęśliwa jesteś, kiedy o nim mówisz, Scar. Znam cię lepiej niż ty sama, a twoja twarz pojaśniała, jak cholerna świąteczna choinka, kiedy mówiłaś o nim w samochodzie.
Westchnęłam. Może miała rację. Harry może, tylko może, sprawiać, że jestem szczęśliwa. To nie znaczy, że kocham go czy coś, nawet się nie całowaliśmy.
Ale jest tu dużo chemii. Silna. I wiem, że oboje to czujemy.
- Idziecie razem na Jesienny Festiwal? – Sierra zapytała, unosząc brwi i uśmiechając się. Przewróciłam oczami i się zaśmiałam.
Jesienny festiwal odbywał się co roku w październiku. Moi rodzice dawali na jego organizacje olbrzymie dotacje każdego roku. Jest w centrum miasta i jest prawie jak karnawał, ale bardziej fantazyjny. Były tam sklepy, gry, jedzenie, taniec i więcej.
Dziwne jest to, że byli tam ludzie i z North, i South Pacific. Nie wydaje mi się, że to klimaty Harry’ego, ale ludzie z South Side, który nie byli, cóż, w gangu, naprawdę to lubili.
Zaczęłam myśleć o tym, jakby było iść tam z Harrym, nawet jako przyjaciele. Ale tam będą moi rodzice. I wszyscy znajomi ze szkoły. I może nawet mój brat, jeśli zdecyduje się wrócić do domu.
To by była katastrofa…
- Scarlet? – odwróciłam się, do osoby, która zawołała mnie i zamarłam, kiedy zobaczyłam jak Doug idzie w kierunku moim i Sierry.
- Cholera, cholera, cholera. – wymamrotałam. Sierra spojrzała na mnie z sympatią. Wiedziała, że nienawidzę Doug’a. Przez trzy lata był moim chłopakiem, chociaż moja mama lubiła go bardziej ode mnie.
Był definicją lalusiowatego, rozpuszczonego, bogatego dziecka. Jego rodzice mają największy klub country w mieście i są najlepszymi przyjaciółmi moich rodziców. Moi rodzice postawili sobie za punkt honoru, by sprawić, że się zaręczymy.
Mamy po 18 lat, a oni i tak o tym gadają. Żałosne, wiem. Kiedy się dowiedzieli, że wykopałam snobistyczny tyłek Doug’a miesiąc temu, mieli bardziej złamane serce niż ja.
Pewnie, byłam trochę smutna, ale to naprawdę tylko wprowadziło w życie moją decyzję o przeniesieniu się do South Pacific. Doug najgorzej zniósł rozstanie, ucierpiało jego wielkie ego.
Pewnie, jest boski, ale jest tylko to. Jego osobowość ssie, ale najwidoczniej wszyscy myślą, że jego pieniądze to wynagradzają.
Kiedy Doug podszedł do mnie i Sierry, nie mogłam się powstrzymać, żeby nie porównać go do Harry’ego, i nawet trochę do Alec’a. Doug i Harry są boscy, ale w zupełnie inny sposób.
Doug ma czysty wygląd, idealne ciało, żadnej blizny na jego skórze. Jego oczy są delikatnie niebieskie, a jego jasne włosy są dokładnie obcięte. Pachnie płynem po goleniu i perfumami.
Teraz Harry.
Ma kręcone, jedwabiste brązowe włosy, które są poza kontrolą. Jego oczy są bardziej zielone niż wszystko, co kiedykolwiek widziałam i ciemnieją lub jaśnieją w zależności od jego humoru. Jego skóra jest pokryta bliznami, siniakami i tatuażami. Nie pachnie płynem po goleniu, ale papierosami. Chociaż widziałam, jak pali, myślę, że to nie jest jakiś wielki nawyk. Nie pachnie zwykłymi fajkami, ale czymś droższym, myślę, że to cygar. Cygar i mydło.
I w jakiś sposób, wiem, że zawsze wybrałabym Harry’ego. Tak jak moi rodzice, Doug oczekiwał ode mnie perfekcji.
Harry lubi moją niewinność, mogę powiedzieć, że go to rozbawia, gdy obserwuje, jak przechodzę z mojego agresywnego nastawienia do niewinnego. Ale wtedy był Doug. Oczekiwał, że będę sztywna i lalusiowata, uprzejmą osobą.
Mogę przyrzec, posłał mi surowe spojrzenie. Gdybym miała na dobie coś odkrywającego, dałby mi wykład o tym, co by o mnie powiedzieli ludzie. To jest popieprzone, naprawdę. Zachowywał się, jakbym była jego córką, nie dziewczyną.
- Myślałem, że to ty, ale ledwie cię poznałem! – Doug powiedział, kiedy zbliżył się do nas. Jego oczy zeskanowały moje ciało, kiedy stałam tam, mając na sobie ubrania Harry’ego. To oczywiste, że były to męskie ubrania, i mogłam powiedzieć, że Doug do tego doszedł. Uśmiechnęłam się delikatnie w sobie.
- Cóż, to ja. – powiedziałam, śmiejąc się. Sierra uśmiechała się ze mną, w czasie kiedy Doug wciąż patrzył na moje ubrania.
- Gdzie byłaś? Wiem, że minął tylko tydzień szkoły, ale nie widziałem cię nawet raz!
- Odpadłam. – gładko odpowiedziałam. Oczy Doug’a rozszerzyły się, a ja usłyszałam za sobą rechot Sierry. Była jedyną osobą w North Pacific z głową na ramionach, niemal wszyscy byli jak Doug. Spięci, lalusiowaci i snobistyczni.
- Scar, poważnie?
- Teraz chodzę do South Pacific. – powiedziałam, unosząc brwi. Doug pokręcił głową i zmarszczył brwi.
- Dlaczego Scar? Dlaczego?
- Byłam zmęczona North Pacific, byłam zmęczona byciem Scarlet Thorne, dziewczyną, która nie może popełnić żadnego błędu. – odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
- Więc chodzi do South Side? To zła, zła szkoła Scar. – powiedział, mówiąc jakbym była dzieckiem - Biorą narkotyki i są tam gangi, i-
- Nie martw się Doug, ona wie. – Sierra przerwała, uśmiechając się - Ona praktycznie już chodzi z członkiem gangu.
- Sierra! – wrzasnęłam. Jej oczy poszerzyły się tak szybko, jak zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała.  Popatrzyła na mnie z żalem w oczach.
- O mój Boże, przepraszam Scarlet. – powiedziała, zasłaniając usta dłonią. Westchnęłam i skinęłam, wiedząc że to był wypadek. Ona tylko chciała powiedzieć coś, co sprawiłoby, że Doug się zamknie.
Ale nie przemyślała faktu, że Doug może iść do domu i powiedzieć swoim rodzicom o mnie i ‘członku gangu’, a oni natychmiastowo powiedzieliby moim.
Wtedy znowu... Mógłby również powiedzieć im również o tym, że chodzę do South Pacific. Ale nie wydaje mi się, że ma jakiekolwiek pojęcie o tym, że moi rodzice nie wiedzą o tym, że nie chodzę już do North Pacific.
- Kto? – Doug zapytał, patrząc na mnie. Wyglądał na zirytowanego i złego, a ja westchnęłam.
- Nie chodzę z nim, my tyl-
- Jak się nazywa, Scarlet? – przerwał mi. Popatrzyłam na niego i się poddałam, wiedząc, że on się nie podda, dopóki nie będzie wiedział.
- Ma na imię Harry.
- Styles? – Doug wrzasnął. Ja i Sierra wymieniłyśmy spojrzenia.
- Skąd znasz Harry’ego? – zapytałam.
- On jest pierdolonym psycholem, Scarlet! – Doug krzyknął, chociaż wciąż staliśmy na środku sklepu spożywczego. Doug rzadko przeklinał, wiec wiem, że był poważny.
- Oh, odpuść Doug, jesteś po prostu zazdrosny. – Sierra powiedziała, kładąc rękę na biodrze. Doug spojrzał na nią, zanim otworzył usta.
- Pamiętacie, kiedy w zeszłym roku Drake i Ben byli w szpitalu przez tydzień, bo zostali zaatakowani w alejce? – Doug zapytał. Miałam w żołądku dziwne uczucie, kiedy skinęłam. To były informacje, o których wiedziała cała szkoła, byli bardzo pobici.
- Cóż, Drake nigdy nikomu nie powiedział, bo nie chciał, żeby ktoś dowiedział się o jego problemie z narkotykami, ale najwyraźniej kupił ‘coś’ za co właściwie nie mógł zapłacić. Bardzo się zadłużył. I wtedy, Styles i jego gang do niego przyszli.
Sierra i ja po prostu patrzyłyśmy na Douga. Przejechałam ręką po włosach i westchnęłam.
- Był z nim Ben kiedy to się stało, więc pobili także Ben’a. Mimo, że był niewinny. To nie wszystko co o nim wiem, Scar.
- Wiem, że popełnił błędy i wszystko, al-
- Jest więcej niż to. – powiedział, przerywając mi po raz piąty - Jest psycholem i potworem. Bawi się z dziewczynami i rzuca je następnego dnia. Bierze narkotyki dużo silniejsze niż zwykła trawka, bierze tabletki i inne poważne rzeczy. Jest karczemny i pokazuje to na ludziach.
Pokręciłam głową. Doug nie zna Harry’ego. Nie był przy tym, jak zeszłej nocy Harry głaskał mnie po plecach, kiedy wymiotowałam na poboczu. Nie widział jak Harry zajmował się mną, kiedy byłam pijana. Nie widział jak Harry skoczył i przytulił mamę tak, jakby nie widział jej kilka dni.
Nie widział tej strony Harry’ego. Nikt nie widział.
- Jeśli jesteś w pobliżu, kiedy traci nerwy, masz przejebane. Nie miałby problemu z rozładowaniem na tobie złości albo gorzej, wykorzystać cię.
- Do cholery, nie wiesz o czym mówisz. – wyrzuciłam. Doug za insynuował, że Harry spróbowałby mnie wykorzystać. Nie wiedział o tym, że zeszłej nocy byłam pijana, a Harry nawet nie próbował mnie pocałować.
- Po prostu odsuń się od niego, dopóki możesz, Scar. Wydaje się, że już się zmieniłaś, choć minął dopiero tydzień.
- Wypieprzaj stąd Doug i nie wracaj. – Sierra burknęła, trzymając moją rękę, którą nie zdając sobie z tego sprawy, próbowałam podnieść, by uderzyć go w twarz.
Doug spojrzał na mnie z rozczarowaniem w oczach, pokręcił głową, wtedy odwrócił się i odszedł.
- On jest taki nerwowy. – Sierra skomentowała. Skinęłam, zgadzając się. Byłam wściekła. „Chodź, wyjdźmy stąd.”


~~

To był środowy poranek. Siedziałam na pierwszej lekcji, patrząc przez okno. Nie patrzyłam za bardzo na Alec’a, kompletnie go ignorując. Mój telefon dzwonił cały weekend od jego smsów i telefonów.
W końcu poddałam się w niedzielę i wróciłam do domu, do rodziców, którzy po prostu dali mi wykład o respekcie i zaczęli się zachowywać, jak gdyby nic się nie stało.
A Harry?
Nie miałam od niego wiadomości. Nie napisał, ani nie zadzwonił, nawet nie spojrzał. Nie było go w szkole cały tydzień, na początku myślałam, że jest chory, czy coś. Ale Harry był twardy, on opuszczający dwa dni, to jak nie on.
Dzwonek zadzwonił, a ja się podniosłam, wychodząc z klasy. Ręką chwyciła mój łokieć i odwróciła mnie. Alec pociągnął mnie na stronę korytarza.
- Scar, nie możesz mnie wiecznie ignorować.
- Szczerze Alec, nie jestem teraz w najlepszym humorze, więc gdybym była tobą, zostawiłabym mnie w spokoju. – powiedziałam, przez zaciśnięte zęby. Moi rodzice, Alec, Doug i nieobecność Harry’ego deptały po mnie.
- Więc kiedy porozmawiamy o tym, co się stało? – powiedział rozdrażniony.
- Kiedy będę się czuła komfortowo na tyle, by z tobą porozmawiać, bez upicia mnie i wpychania twojego języka do mojego gardła. – uśmiechnęłam się, zanim odwróciłam się i odeszłam od niego.
Reszta dnia szybko mijała. Przyszedł lunch i jak zwykle usiadłam z Lea’ą. Plotkowali o dramie, która miała miejsce w ten weekend, kiedy siedziałam tam, podnosząc moją sałatkę.
W końcu nadeszła chemia i usiadłam w moim normalnym miejscu, które było obok Harry’ego. Ale znowu go tu nie było. Alec wszedł i nawet nie próbował na mnie patrzeć, wprawiając mnie w delikatnie lepszy humor.
Wciąż wkurzało mnie to, ze znam go tydzień. Wiedział, że byłam pijana, nawet komentował to, że za dużo wypiłam. Ale wtedy pochylił się i mnie pocałował?
Skorzystał z okazji i to mnie bez końca wkurzyło.
Zadzwonił dzwonek, kończąc dzisiejsze lekcje. Wstałam i wyszłam przez tylne drzwi na parking. Szłam przez pusty parking, kiedy ręka oplotła moją talię i podniosła mnie z ziemi. Zapiszczałam  zaskoczona i odwróciłam się, zobaczyłam Harry’ego. Odstawił mnie i zaśmiał się widząc mój strach.
- O mój Boże Harry, o mało nie dostałam przez ciebie zawału! – zaśmiałam się, uderzając jego klatkę. Zatrzymał oddech, jakby go bolało.
Obejrzałam Harry’ego po raz pierwszy i zmarszczyłam brwi w zamęcie. Miał na sobie czarne dżinsy i czarną koszulkę z szarą bluzą na suwak. Bluza była rozpięta, zostawiając na widoku srebro jego czarnej koszulki.
Miał na głowie kaptur, tylko kilka czekoladowych loków spod niego wystawało. Jego twarz jakby była ukryta w cieniu, widziałam tylko jej zarys.
- Nie mogłem ci się oprzeć, przez tą spódnicę. – odpowiedział, mogłam sobie wyobrazić, jak jego oczy skanują moje ciało. Mogłam mgliście zobaczyć, jak jego idealne usta wyginają się w uśmiech i przewróciłam oczami.
- Gdzie byłeś? – zapytałam, kiedy szliśmy do mojego samochodu, ludzie zaczęli wychodzić z budynku szkoły.
- Miałem trochę roboty. – wymamrotał odruchowo. Uniosłam brwi. Pochylił się na mój samochód i spojrzał w dół. Czemu nie patrzył mi w oczy.
- Harry, co jest nie tak? Czemu się tak dziwnie zachowujesz? – zapytałam. Stał tam bez emocji. W końcu westchnął i spojrzał na mnie, słońce uderzyło jego twarz po raz pierwszy.
Powoli zrobiłam krok do przodu. Podniosłam rękę i ściągnęłam kaptur jego bluzy, z trudem złapałam powietrze widząc jego twarz. Miał czarne oko, siniaki na twarzy, rany tam, gdzie pękła skóra i rozwaloną wargę.
- Harry, co się stało? – zapytałam. Miałam rękę przy jego twarzy, delikatnie gładząc ranę na jego policzku. Poruszył się, czując ból, a ja oderwałam rękę. Ale wziął ją delikatnie, kładąc z powrotem na jego twarzy.
- Odpowiedz mi. – powiedziałam cicho, kiedy dalej gładziłam jego policzek. Jego oczy się zamknęły, a on westchnął.
- To nic. Po prostu wdałem się w bójkę. – wymamrotał.
Wiedziałam, że kłamał. Nie wyglądał, jakby wdał się w bójkę, wyglądał jakby siedział, a ktoś nieustannie walił go w twarz.
Ale to jest Harry Styles. Nie pozwoliłby komuś po prostu się pobić. Był tak wściekły i raptowny jak inni, nie odpuściłby bez walki.
- Bójki z kilkanaściorgiem ludzi? – zapytałam. Harry westchnął.
- Nie chcę o tym gadać Scarlet. – powiedział głębokim tonem. Wiedziałam, że to prawda. Nazywa mnie Scarlet tylko wtedy, gdy jest naprawdę poważny.
- Dobrze. – powiedziałam, zdejmując rękę z jego twarzy i wzruszając ramionami. Otworzyłam samochód i chciałam wejść do środka, ale Harry złapał mnie za rękę.
- Aniołku.. – powiedział zdesperowany - Nie złość się.
- Nie złoszczę się, Harry. Nie obchodzi mnie to. – skłamałam. Oczywiście, że mnie to obchodzi, chciałam wiedzieć, co się dzieje w jego życiu. Ale to było oczywiste, że on nie chce, żebym wiedziała.
Patrzyłam na niego bez emocji, a on westchnął. Obszedł mój samochód i usiadł na miejscu pasażera.
- Więc... Mam pytanie. – Harry powiedział, patrząc na mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam, wydawał się być niemal nerwowy.
A to jest dziwne.
Uderzał do mnie wiele razy, bez mrugnięcia okiem.
- O co chodzi? – zapytałam. Jego zielone oczy spotkały moje niebieskie, a on zgryzł jego różową, dolną wargę.
- Chcesz gdzieś ze mną iść? W przyszły piątek? – Harry zapytał, unosząc brwi. Spojrzałam na jego siniaki i zniszczoną twarz, uśmiechnęłam się.
- Zapraszasz mnie na randkę, Harry? – uśmiechnęłam się. Zaśmiał się i pokręcił głową. Jego zielone oczy był jasne i miały iskrę.
- Po prostu odpowiedz na pytanie.
- Tak, wyjdę z tobą. – odpowiedziałam. Uśmiechnął się, jego dołeczki się pojawiły - Gdzie dokładnie pójdziemy?
+ Pomyślałem, że możemy iść na Jesienny Festiwal. – odpowiedział. Poczułam jak moje serce zatrzymało się natychmiastowo. Nie. Wszędzie, tylko nie tam.
- O-oh. – wybełkotałam. Potrzebowałam wymówki, szybko.
- Nigdy nie chodziłem, cóż, to nie mój typ. Ale doszedłem do wniosku, ze pewnie tam byłaś i ci się podobało, więc, nie wiem, myślę, że możemy iść tam razem. – Harry rozwodził, unosząc rękę i gładząc kark.
Denerwował się i to złamało mi serce. Nigdy go takiego nie widziałam.
- Właściwie, nie mogę w następny piątek.– powiedziałam szybko, kłamstwo wyszło z moich ust - Mam tą rodzinną sprawę-ja
Harry spojrzał na mnie, jego zielone oczy pociemniały i wiedziałam, że domyślił się, że kłamię. To było oczywiste. Patrzyłam wszędzie, gdzie się dało i poczułam jak się rumienię.
Mówiąc szczerze, jestem strasznym kłamcą.
- Jeśli nie chcesz ze mną iść, po prostu to powiedz Scar. – powiedział, patrząc na mnie. Zaskakująco, nie brzmiał na złego. Tylko zranionego. Co jest tak samo złe. Ciężko było spojrzeć mu w oczy, ale się do tego zmusiłam.
- Nie, to nie to. – powiedziałam zdesperowana, mając nadzieję, że zrozumie - Ja tylko, moja rodzina tam będzie i całe liceum North Pacific, a ja-
- Oh, rozumiem. – Harry uciął mnie, twardym głosem. Teraz był zły - Więc wstydzisz się ze mną pokazać.
- Nie! Nie Harry, nie to miałam na myśli-
- Zachowaj oddech, Scarlet. – Harry wymamrotał, wychodząc z samochodu i zatrzaskując drzwi tak mocno, że cały samochód zawibrował.
Wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam za nim, ciągnąc za jego długą rękę.
- Po prostu posłuchaj- – zaczęłam.
- Wiesz, widziałem, że tak zareagujesz. –Harry powiedział do mnie, wyrywając rękę z mojego uścisku - Nie wiem dlaczego oczekiwałem, że będziesz lepsza. Jesteś tylko jakąś bogatą dziewczyną z North Side, która myśli, że jest lepsza od całej reszty.
- Harry… – wydusiłam, kręcąc głową. Nie tak chciałam być znana. W szczególności przez Harry’ego. Pieprzy to, dbam tylko o to, co myśli Harry.
- Zayn miał co do ciebie rację. Jesteś tylko jakąś bogatą dziwkę, która myśli, że może mieć co chce, kiedy chce. Cóż, wybacz rozczarowanie księżniczko, nie utknę, kiedy odskoczysz, bo jesteś dla mnie za dobra.
Stałam tam, czując jakby Harry wypalał mi dziury w piersi. Jego słowa zabolały, nie chciałam w nie wierzyć. Nie byłam tylko ‘bogatą dziwką’, prawda?
- Zrób sobie przysługę i wróć do North Pacific, gdzie należysz, aniołku. – Harry warknął, mówiąc moją ksywkę, ale zamiast bycia miłą i sprawienia, że poczułam się dobrze, ksywka była bolesna.
Z tym, odwróci się i wszedł do swojego samochodu, odjechał zostawiając mnie samą na parkingu, myślącą o tym, czy nie bolałoby mniej, gdyby Harry po prostu mnie nie uderzył.
__________________________
tłumaczone przez: @nancy_thewizard

Ostra kłótnia Harrlet na końcu. Grubo, co?
(spojler: w VII rozdziale, czyli w kolejnym, się pocałują)
Jak myślicie, w jaki sposób się pogodzą?

NIE WIEM KIEDY BĘDZIE VII

pojawiły się konta bohaterów na twitterze, Scarlet i Harry'ego, więc follownijcie


mam nadzieję że będą częściej się udzielać :):)

nadal szukam kogoś kto mi pyknie szablonik huhu

pytania?

muszę skrócić moje notki bo jakieś takie długie zawsze wychodzą ech, papa

@nancy_thewizard & @creepses

28 komentarzy:

  1. Notki są w sam raz :D
    Co do rozdziału to jak zawsze jestem zaskoczona. Ogólnie to opowiadanie..noo...po prostu nie będzie tam nudy. Zawsze jest i będzie to 'coś' z czego się ogromnie ciesze.
    Pewnie to co napisałam nie ma sensu, ale uwielbiam to opowiadanie :) <3
    @hellomylarreh

    Zapraszam do mnie: to-dopiero-poczatek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Co to ma być za kłótnia Harrlet?! Hmm!?
    Świetnie tłumaczycie i wgl uwielbiam to opowiadanie :3

    A w 7 pocałunek asdfghgjjmtmj jezu mogłyście tego nie pisać asdfgjt dodawać mi szybko

    Czekam na next xx

    OdpowiedzUsuń
  3. :o ale jestem zaskoczona tą kłótnią! nie sądziłam, że tak skończy się ten rozdział! naprawdę! i, jejku, w następnym rozdziale pierwszy pocałunek Harrlet! shndergt już nie mogę się doczekać! *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Scarlet, nabroiłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne !! Świetne !! Świetne !! <3
    next , next , next !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale drama :D.
    Świetny, jak zawsze :]

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham to ff *-* biedny pobity Harry i kłótnia na końcu :c nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    ps. jeśli damaged skończy się tak jak 27 tattoos, to już mogę iść przynieść sobie wiadro na moje łzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam 27 tattoos, ale DI nie będzie miało happy endu. Na szczęście jest już renewed innocence, czyli druga część xx

      Usuń
    2. 27 tattoos kończy się śmiercią Harry'ego ;( Pobitego i postrzelonego... Ja nie chcę żeby DI tak się skończyło!

      Usuń
    3. dokładnie, na samo wspomnienie o 27 tattoos aż mi się chce płakać :(

      Usuń
    4. Aż tak nie będzie ;) Ale Harlet nie będzie razem itp.

      Usuń
  8. Kocham tego bloga noo *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Drama time. :(
    mam nadzieję, że sie pogodzą. I jak ja teraz wytrzymam do tego pocałunku? :( :( Czekam na następny / @bocarix :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kooochane, naprawiłyście zegar!... ;)
    obie jesteście niesamowite,
    trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow... Wow... Wow.... Mega rozdział. Ta kłótnia była dziwna... No nic. Czekam na następny //@VeronikaMiriam xoxox

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję, za kolejny cudownie przetłumaczony rozdział :)
    Harry, Harry, cóż o nim mogę pomyśleć po przeczytaniu tego rozdziału, że zachowuje się jak biopolarny kutas -,- nawet nie potrafił wysłuchać co Scar ma mu do powiedzenia...
    Scar, ciekawe czy jej rodzice dowiedzą się o zmianie szkoły, rzekomym związku z Harrym, cóż teraz można spodziewać się wszystkiego po tym jak spotkała swojego idealnego byłego chłopaka...
    I na koniec ten "smaczek", chlera dlaczego? Teraz będę snuła swoje cudowne wersje,na temat tego jak się pogodzą ich pocałunku...
    Ugh chociaż jak dla mnie Hazz powinien się postarać za tą "bogatą dziwkę"
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam Cichusiaaa®

    OdpowiedzUsuń
  13. Supeeeeeeer czekam na next c; @Swaggirlnumber1

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny *.* czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  15. Harry jaki bulwers :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem nowa w tym tłumaczeniu, ale dwa słowa MASZ MNIE XD

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja jestem ciekawa jak się pogodzą hmmm ciekawe....
    Czekam na nexta nexta <3333333 Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. nsfhkdskljdfskl;sf;ldfsl;dfl ten rozdział jest cudownyy <3
    ciekawe jak Scarlet i Harry się pogodzą,ciekawe ! <3 czekam na kolejny rozdział :*
    @foryoudear7

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG Harrlet fight :(
    Czekam na następny rozdział :)))

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocham <3 mam nadzieje, ze szybko sie pogodzą...

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja znowu placze :3 Ta milość mnie strasznie wzrusza, nawet piszac ten komentarz mam lzy w oczach :') Baaardzo dziękuje Wam kochane za tłumaczenie tego FF <33 @EmilaMikasz Xx

    OdpowiedzUsuń